Obserwatorzy :P

niedziela, 24 czerwca 2012

Rozdział 8

Następnego dnia obudziłam się bardzo wcześnie. Mianowicie o 4:00 nad ranem. Próbowałam jeszcze raz zasnąć ale nie udawało mi się to. Wstałam więc i poczłapałam na dół do kuchni. Przy sole siedział zaspany Hazza.
-Dlaczego nie śpisz?- zapytałam.
-Po prostu nie mogę zasnąć a ty?-
-To samo- powiedziałam wkładając moją łepetynę do lodówki. Wzięłam stamtąd mleko. Nalałam go do szklanki i wzięłam łyka. Usiadłam przy stole obok Harrego. Oparłam głowę na jego ramieniu i zasnęłam.
-Wstawaj- usłyszałam. Otworzyłam powieki. Leżałam na kanapie na Harrym. Zeszłam z niego i usiadłam na końcu kanapy.
-Która godzina?- zapytałam.
-10:00..- odpowiedział. Pokiwałam głową na 'AHA' i pobiegłam na górę. Tam jak zwykle ubrałam się i uczesałam. Gdy już to zrobiłam zeszłam ponownie na dół. Hazzy już nie było. Usiadłam na kanapie i włączyłam TV. Leciały wiadomości.

,,Witamy! Nie dawno dotarła do nas wiadomość że Harry Styles znalazł już sobie miłość swego życia. Jest to dziewczyna o długich czarnych włosach. Nie dawno przyłapano ich w parku na namiętnych pocałunkach. Kim jest ta dziewczyna? Tego nie wiemy ale jeśli tylko będziemy coś wiedzieć to poinformujemy państwa".

Zamurowało mnie. Przecież to była Nicki! Miała chęć udusić ją gołymi rękami. Z moich oczu od razu poleciały gorzkie łzy. Hazza i Nicki? Przecież to nie możliwe! Wzięłam moją torbę i wybiegłam z domu. Pobiegłam na najbliższy przystanek. Postanowiłam że pojadę do Nick i to wszystko wyjaśnię.
Po 20 minutach byłam na miejscu. Wybiegłam z autobusu i szybkim krokiem poszłam w stronę domu Nicki. Gdy byłam już przed drzwiami nerwowo zapukałam. Po chwili otworzyła mi.
-Cześć Kat! Jak miło cie widzieć!- przytuliła mnie. Odepchnęłam ją i mruknęłam
-Szkoda że mi ciebie mniej-.
Wparowałam do środka i usadowiłam się na kanapie.
-Wytłumacz mi to- włączyłam TV i przełączyłam na wiadomości.
-Kat... ja-
-Co ja?! Przecież wież jak bardzo zależy mi na Hazzie! Nie dawno jeszcze mówiłaś że Harry jest głupi i brzydki że lepszy blondynek a nagle co wielka zmiana?!- wrzasnęłam.
-Ale Kat pozwól mi to wytłumaczyć-
-Myślałam że jesteś moją przyjaciółką a przyjaciółki tak nie robią-
-Kat to on mnie pocałował... Ja nie chciałam tego ale..
-Ale co? Trzeba było od razu zostać do tego jego dziewczyną tak?!- krzyknęłam kierując się do wyjścia.
-Kat to nie tak!- próbowała mnie zatrzymać.
-Szczęścia w życiu!- krzyknęłam wychodząc stamtąd..
Szłam szarymi ulicami miasta. Z moich oczu płynęły łzy. Cały czas w głowie miałam tylko te słowa ,,Przecież wiedziała, więc dlaczego to zrobiła?". Teraz moja szansa u Harrego zmalała do 0%.
Ciągle dostawałam od Nick SMS-y typu ,,Przepraszam ja nie chciałam cię zranić". Gdyby nie chciała nie zrobiła by tego. Nie zgodziła by się być jego dziewczyną.
Po 15 minutach byłam już w domu.
-Kat dlaczego płaczesz?- zapytał Hazza po tym jak weszłam do domu. Nie zwróciłam na niego uwagi. Pobiegłam do góry i zamknęłam się w pokoju. Usiadłam na łóżku. Siedziałam tak z dobrą 1h wylewając tone łez.
-Kat otwórz- usłyszałam.
-Nie, chcę być sama!- krzyknęłam.
-Kat proszę otwórz- usłyszałam ponownie.
-Jeśli to ty Harry to wynoś się- mruknęłam.
-Nie mam najmniejszego zamiaru stąd iść...- powiedział.
-Nie wejdziesz.. Nie otworzę ci za żadne skarby świata- warknęłam.
-To sam wejdę- mruknął i po chwili był już w środku. No tak zapasowy klucz.
-Dlaczego płaczesz?- zapytał.
-Nie powinno ciebie to obchodzić- ponownie warknęłam.
-Właśnie że powinno. Powiedz czy to przeze mnie?-
-Nawet nie wież jak bardzo przez ciebie- mruknęłam. Wtedy zaczął mnie przepraszać i wypytywać dlaczego to przez niego. Nic nie dopowiedziałam tylko zaczęłam jeszcze bardziej płakać. Wtedy chciał mnie przytulić.
-Przytulaj swoją dziewczynę!- wrzasnęłam odpychając go. Wtedy jego oczy zaszkliły się.

                                                    ~~~Oczami Harrego~~~
Skąd ona wie o Nicki? Jak się o tym dowiedziała? Zapytałem ją oto.
-W wiadomościach dowiesz się wszystkiego- mruknęła.
-Ale dlaczego właściwie płaczesz?- zapytałem.
-Bo cię kocham durniu!- krzyknęła i wybiegła z pokoju..

                                                       ~~~Oczami Katherine~~~
Wybiegłam z pokoju a później z domu. Biegłam przed siebie. Nic nie widziałam. Moje oczy były napełnione łzami. Z jednej strony cierpiałam ale z drugiej strony cieszyłam się że w końcu mu to powiedziałam. Idąc tak wpadłam na kogoś.
-Uważaj jak łazisz!- wrzasnęłam.
-I kto to mówi! Trzeba patrzeć gdzie się idzie!- krzyknął  jakiś chłoapk. Otarłam oczy i podniosłam do góry głowę.
-Sorry- mruknęłam.
-Dobra już spoko. Może dasz się zaprosić na kawę?- zaproponował.
-Z przyjemnością- uśmiechnęłam się i razem z chłopakiem powędrowaliśmy do kawiarni. Zajeliśmy miejsce przy oknie.
-To ja pójdę po kawę- powiedział i poszedł. Po 5 minutach wrócił.
-Dziękuję- mruknęłam i wzięłam łyka.
-Jestem Kevin- wyciągnął do mnie swoją dłoń.
-Katherine ale mówią Kat- uścisnęłam jego dłoń. W kawiarni siedziałam z Kevinem chyba z 1h.
-Dobra ja muszę już lecieć..-
-A dasz swój numer?-
-Okey- powiedziałam i podyktowałam mu swój numer po czym wyszłam z kawiarni. Droga do domu dłużyła mi się. Tym razem jednak szłam z uśmiechem od ucha do ucha. Powiem szczerze że w tamtej chwili zapomniałam o Harrym całkowicie. Tak jakby nie istniał. Gdy weszłam do domu pobiegłam do siebie i zaczęłam SMS-ować z Kevinem. Gdy powiedziałam mu że mieszkam z chłopakami z zespołu 1D nie mógł mi uwierzyć ponieważ był (chyba jako jedyny chłopak) ich fanem.
,,Dobra ja już muszę kończyć. Bay" napisał.
,,Ciao" odpisałam i odłożyłam komórkę.
-Kolacja!- wrzasnął z dołu Niall. Zbiegłam na dół i usiadłam pomiędzy Zaynem i Niallem. Harry patrzył na mnie dziwnym wzrokiem. Aż miałam chęć uciec.
-Pizza!- powiedział śmiesznym głosem blondyn na co wszyscy (oprócz loczka) wybuchliśmy śmiechem.
-Dobra dawaj to bo jestem głodna- powiedziałam przez śmiech. W końcu zaczęliśmy zajadać się pizzą. Nagle dostałam SMS-a..
,,Mogę jutro wieczorem do was wpaść?" był to oczywiście Kevin.
-Chłopaki czy Kevin może jutro wieczorem wpaść na kolację?- zapytałam.
-Nie mamy nic przeciwko- wyszczerzył się Malina. Odpisałam więc Kevinowi że może.
Gdy skończyłam jeść wróciłam do siebie... Tam przebrałam się w piżamę i z uśmiechem na twarzy zasnęłam..


_______________________________________________________________________                   No to jest 8 rozdział. No i pojawił się Kevin.. No i Harry jest z Nicki... Trochę skomplikowałam to wszystko no ale będzie trochę ciekawiej.. Przygotujcie się na kolację na której ma się zjawić Kevin bo mam już parę dobrych pomysłów... ;P

Pozdro Oluśka.. ;P xxX

                                                           9 komentarzy = 9 rozdział
PS. Macie tutaj zdjęcie Kevina...  
                                                 Kevin Green (19 l.)

sobota, 23 czerwca 2012

Rozdział 7

                                    ~~~Oczami Harrego~~~~
Już od 6 rano byłem na nogach. Poszedłem do mieszkania Katherine. Usiadłem na kanapie. Zauważyłem na stoliku jakiś zeszyt. Otworzyłem go.. Na pierwszej stronie pisało ,,Pamiętnik". Nie wiedziałem czy zaglądać czy może też nie ale tak bardzo kusiło mnie zaglądnięcie do środka że to zrobiłem. Otworzyłem na notatce z wczoraj..

17 sierpnia 2011 r.
Dzisiejszy wieczór zaliczam do najpiękniejszych dni w moim życiu. Harry przygotował tyle rzeczy dla mnie. Musiało to pewnie go dużo kosztować. Nadal zastanawia mnie jedno pytanie 'Czy jemu na mnie zależy?'. Zapewne nie. Robi to pewnie tylko przez to że jestem jego przyjaciółką. Nie wiem co mam też sądzić o tym pocałunku. Nie wiem czy mogę to nazwać 'prawdziwym pocałunkiem'. W końcu po raz pierwszy całuję się z chłopakiem...
Wiem zakochałam się w Harrym ale wolę żebyśmy zostali dobrymi przyjaciółmi... 
Nie chcę za dużo się rozpisywać. Muszę się przespać i wszystko przemyśleć....


Moje oczy cały czas spoglądały na zdanie 'zakochałam się'. 
-Harry?- usłyszałem za sobą. Szybko odłożyłem pamiętnik i spojrzałem do tyłu.
-Cześć Kat- sztucznie uśmiechnąłem się w jej stronę...

                                  ~~~Oczami Katherine~~~
Spojrzałam na pamiętnik który leżał na stole.
-Czy ty go czytałeś?- zapytałam zabierając go z stolika.
-Nieee- zaprzeczył.. Ja wzięłam jedną z poduszek i zaczęłam walić w niego z całej siły. 
-Dobra choć my lepiej coś zjeść-  powiedziałam odkładając poduchę na bok.
-Kat a robisz coś o 19:00?- zapytał.
-Nie- odpowiedziałam.
-To bądź o tej godzinie w lesie. Chyba wiesz gdzie to jest?-
-Wiem...- uśmiechnęłam się. 

                                                    < Wieczór- 18:30 >
Latałam jak oparzona w tą i we wte szukając jakiś ciuchów. w końcu jednak zdecydowałam że ubiorę zwykłe codzienne ciuchy. Przecież to las. Ubrałam się. Włosy zostawiłam rozpuszczone. Gdy byłam gotowa wyszłam z hotelu. Szłam różnymi uliczkami które prowadziły do lasu. Gdy tam zaszłam szukałam Harrego. W końcu znalazłam go siedzącego pod jednym z drzew.
-Nareszcie jesteś- miło uśmiechnął się w moją stronę. 
-Po co miałam tutaj przyjść?- zapytałam.
-Zwyczajna randka... Eee to znaczy spotkanie- poprawił. Randka? Chyba się wtedy przesłyszałam... 
-Poczekaj powiedz to co przed chwilą..-
-Zwyczajne spotkanie- powiedział.
-Jeszcze wcześniej..-
-Nic nie powiedziałem wcześniej!- udał focha.. 
-Oł Hazza Hazza- mruknęłam. 
W lesie robiło się co raz ciemniej.
-Chyba już trzeba wracać- powiedziałam i wstałam z ziemi. Gdy już kierowałam się do wyjścia z lasu Harry złapał mnie za rękę. Położył dłoń na moim policzku i pocałował. I wtedy zaczął padać deszcz. 
-Zawsze chciałem pocałować dziewczynę w deszczu- powiedział i uśmiechnął się. 
-Wracam już do hotelu- powiedziałam trochę zmieszana i wybiegłam z lasu. Po 15 minutach byłam już u siebie w pokoju. Siedziałam na kanapie i sama nie wiem dlaczego płakałam. To były łzy smutku? Czy może szczęścia? 
-Kat co ci?- zapytał Harry siadając bok mnie.
-Sama tego nie wiem..- odpowiedziałam.
-Wiesz już jutro wracamy do Brytanii... i... Kat czy zamieszkasz z nami?- zapytał z nadzieję w głosie. Byłam zszokowana. Ja z nimi pod jednym dachem?
-Nie wiem czy to dobry pomysł- otarłam łzy które przed chwilą spływały po moich policzkach.
-Kat ja chcę żebyś była codziennie obok mnie...- 
-Przemyślę to do jutra..- powiedziałam i wywaliłam loczka za drzwi. Sama nie wiem co się wtedy ze mną działo. Przecież kochałam go ale nie umiałam mu tego pokazać... Przebrałam się w piżamę i zasnęłam.
Obudziłam się. Była 7:00 rano. Całą noc myślałam nad propozycją Harrego. Chciałam z nimi mieszkać ale z drugiej strony nie zostawię Nicki samej... Zwlokłam moje zwłoki z łóżka i podeszłam do szafy. Zaczęłam pakować moje rzeczy. Postanowiłam że zamieszkam z chłopakami... Pakowanie zajęło mi 2h.  Ubrałam się i poszłam zobaczyć czy chłopcy już wstali.
-Gotowa?- zapytał od razu Harry.
-Tak gotowa- westchnęłam i poszłam po walizki. 
Już 1h później byliśmy w samolocie. Od razu po tym jak wsiedliśmy chłopcy zaczęli się wydurniać jak banda wariatów. A każdy kto ich zobaczył darł się -ONE DIRECTION IDZIE! ZAWAŁU DOSTANĘ!- ja tylko śmiałam się z tego. Gdy usiedliśmy już na swoich miejscach zasnęłam.
-Wstawaj- usłyszałam. Obudziłam się. Leżałam na jakiejś kanapie. 
-Gdzie jestem?- zapytałam ocierając oczy. 
-U nas w domu- uśmiechnął się Malina.
-No właśnie w naszym pięknym domku- powiedział Paint po czym też pokazał rząd białych ząbków.
-To teraz jedziemy do mnie do mieszkania. Trzeba wszystko pozabierać..- powiedziałam.
Po 2h oficjalnie nie mieszkałam już w tym bloku. Wróciliśmy do domu chłopaków. 
-To gdzie będę mieć pokój?- zapytałam po wejściu do domu. 
-Choć- powiedział loczek. Szliśmy na górę po schodach. Trochę nam to zajęło ale w końcu byliśmy na górze.
-Twój pokój jest obok mojego- uśmiechnął się i otworzył jedne z wielu drzwi. Weszliśmy do wielkiego pokoju. Ściany były w kolorze chabrowym (takim jakim lubiałam). Meble były kremowe. Wszystko było zatem piękne. Położyłam moje walizki obok ogromnego łóżka... 
-I jak podoba ci się?-
-I to jak- pisnęłam..
-Przyjdź za 20 minut na obiad- powiedział i wyszedł z pokoju. Ja włożyłam do uszu słuchawki i włączyłam wielką plazmę która wisiała na ścianie na wprost łóżka. Leciał jakiś nudny film. Zeszłam więc na dół. Chłopcy nakładali już do stołu. 
-Naleśniki!- krzyknął uradowany blondyn wybiegając jak oparzony z kuchni. Ja tylko zachichotałam pod nosem i usiadłam przy stole. Już po chwili przed moim nosem leżała górka naleśników. 
-Harry i Katherine myją dzisiaj naczynia!- krzyknęli chłopcy po zjedzeniu. Tylko westchnęłam i weszłam do kuchni. Ja myłam, Harry wycierał. Uwineliśmy się dość szybko. Gdy byłam już na górze i kierowałam się do swojego pokoju zatrzymał mnie Niall.
-Kat mam do ciebie wielką prośbę-
-Wal jaką-
-No bo wiesz... Jakby ci to powiedzieć.. Spodobała mi się Nicki i..- przerwałam mu i zrobiłam głośne uuu.
-I...?-
-I chciałbym ją jutro zaprosić do kina ale wstydzę się jej o to zapytać. Czy mogłabyś zrobić to za mnie?- zrobił słodkie oczyska. 
-Spoko- uśmiechnęłam się i weszłam do pokoju. Włączyłam laptopa. Weszłam na fejsa. Była aktywna Nick.
-Hejo!- napisałam.
-Elo!-
-Mam dla ciebie pewną propozycję..- napisałam jej o wszystkim o co prosił mnie Niall.
-AAA! Oczywiście że tak! On jest słodziutki! Ale teraz muszę już iść pa!-
-Pa!- zaśmiałam się i wyłączyłam laptopa po czym wbiegam do pokoju Niallera.
-Masz jutro randkę z Nicki!- krzyknęłam.
-Jeee! Dziękuję ci Kat!- rzucił mi się na szyję.
-Zaraz udusisz mnie przez takie przytulasy- zaśmiałam się. Ten puścił mnie i podziękował. 

Wieczorem włączyliśmy sobie jakiś horror. Tym razem chłopcy zachowywali się jak prawdziwi mężczyźni. Nie piszczeli i nie skakali ze strachu. Tym razem to ja tak się zachowywałam. Co chwile chowałam głowę w ręce Hazzy.W połowie filmu położyłam głowę na nogach Harrego, skuliłam się i zasnęłam. 

                                                    


__________________________________________________________________________________ 
7 rozdział fajny? Głupi? Dla mnie jest pół na pół. No ale Kat mieszka z chłopakami! Cieszymy się..;P
Teraz już nie podziękuję za komentarze bo było ich mało.... 
A je chcę dużo komentarzy i dużo obserwatorów! Ale i tak nadal jest was mało! X-O!
xxx
Pozdro Oluśka...

                                    8 komentarzy = 8 rozdział  

piątek, 22 czerwca 2012

Rozdział 6

-Katherine...- zawiesił głos.
-Harry miał wypadek- dokończył.
-CO?!- krzyknęłam wyskakując z łóżka.
-Musimy natychmiast jechać do szpitala!- wrzasnęłam i podbiegłam do szafy. Ubrałam się i uczesałam. Razem z chłopakami pojechaliśmy do szpitala.
-Gdzie leży Harry Styles?- zapytałam podbiegając do pierwszego lekarza którego zobaczyłam.
-Sala numer 400.. Jeśli chciałaby pani wejść to można.. Miał tylko lekki wstrząs mózgu nic poważnego..- uśmiechnął się i poszedł. Razem z chłopakami weszliśmy do sali na której leżał Hazza.
-Matko tak się o ciebie martwiłam- rzuciłam się mu na szyję.
-A właściwie co się stało?- zapytał Paint.
-No wież przechodziłem przez ulicę a nagle uderzył we mnie rozpędzony samochód..- opowiedział.

                                                         <Następny dzień - 10:00 rano>
- Choć że szybciej!- krzyknęłam z wozu do Hazzy który właśnie wyszedł z szpitala.
-Idę tak szybko jak mogę- mruknął. Wróciliśmy do hotelu.
-Przyjdę do ciebie wieczorem o 20:00- powiedział loczek.
-Okey- uśmiechnęłam się i weszłam do swojego pokoju. Usiadłam na kanapie i włączyłam TV. Oglądając zasnęłam.
Obudziłam się.
-Matko już 19:00!- krzyknęłam i pobiegłam do łazienki. Wyprostowałam włosy i zrobiłam lekki makijaż. Przebrałam się i usiadłam na kanapie. Po chwili zadzwonił dzwonek do drzwi. Otworzyłam.
-Cześć- do pokoju wszedł Harry.
-To co robimy?- zapytałam.
-Oglądniemy coś?- zaproponował.
-Okey- powiedziałam i wyciągnęłam pierwszy lepszy film.
-Co powiesz na ,,I że cię nie opuszczę"?-
-Dawaj- powiedział. Włożyłam płytkę do DVD i poszłam po popcorn.. Kiedy to oglądaliśmy łzy spływały po moich policzkach.. To było takie piękne.. Hazza wykorzystał okazję i użył triku. Ziewając położył rękę na moim ramieniu.
-Nie pozwalasz sobie na za wiele?- zwróciłam mu uwagę.
-A przeszkadza ci to?- uśmiechnął się.
-Nie- powiedziałam i wtuliłam się w jego tors.Siedzieliśmy tak do końca filmu... .
-Wracasz do siebie do pokoju?- zapytałam.
-No raczej tak- odpowiedział.
-Nie zostawiaj mnie tutaj samej- zrobiłam słodkie oczka. Ten tylko uśmiechnął się w moją stronę. Wtedy popatrzyliśmy sobie głęboko w oczy. I wtedy to się stało. Całował mnie coraz namiętniej. Ja jednak oderwałam się.
-Harry ja nie jestem jeszcze na to gotowa- powiedziałam.. Ten tylko posmutniał. Oglądnęliśmy jeszcze jeden film. W połowie zasnęłam.
Obudziłam się w moim łóżku.
-AA- pisnęłam gdy zobaczyłam kogoś kto leży w moim łóżku.
-Kat to tylko ja- powiedział Harry obracając się na drugi bok.
-Co ty robisz w tym łóżku?- zapytałam.
-Nie bój się w nocy pomiędzy nami do niczego nie doszło- usprawiedliwił się. Odetchnęłam z ulgą.
-Katherine gdzie sie podział pan Harold!- usłyszałam chłopaków którzy weszli właśnie do mieszkanka. Nagle drzwi pokoju otworzyły się.
-A co tu się wyprawia?- zapytał zszokowany Niall.
-Nic- powiedzieliśmy równo z loczkiem. Chłopcy zrobili tylko głośne 'uuu'.
-Czekamy na was na dole w restauracji..- powiedział Louis i wyszli.
-To ja już wstaję- mruknęłam.
-Ja też- powiedział Hazza. Chwyciłam za jakieś ubrania i weszłam do łazienki. Ubrałam się i uczesałam. Razem z Hazzą zeszliśmy na sam dół do restauracji. Dosiedliśmy się do stolika który zajęli chłopcy i zamówiliśmy naleśniki z truskawkami i bitą śmietaną. Już po 5 minutach dostaliśmy nasze zamówienie.
-Są na dziś jakieś plany?- zapytał Loui.
-My i Katherine mamy już plany- powiedział loczek.
-Na serio?- zadziwiłam się.
-Oczywiście że tak. Tylko że to będzie niespodzianka- zrobił podstępny uśmieszek.. Gdy zjedliśmy śniadanie wróciliśmy do siebie do pokoi. Gdy tylko weszłam do środka włączyłam laptopa. Na skypie aktywna była Nick. Zadzwoniłam przez kamerkę. Po chwili odebrała.
-Elo!- przywitałam się.
-Cześć idiotko!-
-Co robisz?- zapytałam.
-Oglądam twitcama który robi Hazza. Mówię ci gada tylko o tobie- poruszała seksiarsko brwiami.
-Na serio?! Poczekaj oglądaj to.. Zaraz przyjdę do chłopaków i wpieprzę mu się przed kamerkę- zaśmiałam się i rozłączyłam.. Wbiegłam do mieszkanka chłopaków. Z rozpędu weszłam do pokoju Harrego.
-Katherine?- zdziwił się.
-Robisz twitcama no nie?- zapytałam siadając obok niego na łóżku.
-No tak. To jest Katherine!- przedstawił mnie.
-Hello- wyszczerzyłam się przed kamerką. Harry pieprzył głupoty do fanów.
-Co robią chłopcy?- przerwałam mu.
-Skąd ja mam to wiedzieć?- wzruszył ramionami.
-Poczekaj idę się czegoś napić...- Hazza postawił laptopa na moich kolanach. Nagle dostał SMS-a. Po cichu wzięłam jego komórkę. Były SMS-y od chłopaków. Wszystkie treści ,,Nie bądź leszcz! Pocałuj ją przed kamerą! Wiemy że ją kochasz..". Po przeczytaniu tego zaśmiałam się i wykasowałam wiadomości.
-Dobra jestem..- do pokoju wrócił Harry. Oddałam mu laptopa.
-Kat powiesz coś do moich fanów?- podał mi laptopa.
-Ok. No to co... Kocham was! A Harrego nie...- pokazałam Harremu trzeci palec i zaśmiałam się. Ten posmutniał.
-Oj no przecież nie jestem jak jakiś ostatni cham!!!- dałam mu buziaka w policzek. Jeszcze długo coś paplał  do fanów.
-Bay!- pomachał im w końcu i wyłączył laptopa.
-Dobra to idziemy tam gdzie chcesz mnie zabrać?- zapytałam.
-Dopiero po obiedzie..- uśmiechnął się i chwycił mnie za rękę. Zbiegliśmy na dół i zjedliśmy obiad. Po tym wróciłam do siebie i wzięłam moją torbę i razem z Harrym wyszliśmy z hotelu. Prowadził mnie różnymi uliczkami.. Byłam trochę znudzona.
-Harry gdzie ty mnie prowadzisz?- zapytałam. Ten nic nie odpowiedział tylko nadal prowadził mnie nie wiadomo dokąd. W końcu doszliśmy. Staliśmy przed wielką restauracją. Wyglądała na bardzo drogą. Weszliśmy do środka. Było tam bardzo pięknie.
-Może usiądźmy tutaj- zaproponowałam.
-Ale my mamy stolik gdzie indziej- szepnął. Weszliśmy do jakiegoś zakątku. Był tam jeden stolik. Wszędzie piękne ozdoby i świece.
-Harry po co to wszystko?- zapytałam z uśmiechem na twarzy...
-Oj tak jakoś chciałem zrobić ci miłą niespodziankę..- powiedział i odsunął mi krzesło. Usiadłam.
-Co podać?- zapytał kelner.
-Ja wezmę sałatkę owocową- powiedziałam.
-Ja to samo- zamówił Harry. Kelner opuścił pomieszczenie. Cały czas patrzyłam się na Harrego. Zrobił to wszystko dla mnie. Czy jemu aż tak na mnie zależy? Chciałabym to wiedzieć ale to nie możliwe. Przecież nie powie mi tego tak po prostu w oczy. Po chwili kelner przyniósł nam nasze zamówienia.  Zaczęłam zjadać moją sałatkę.  Po 20 minutach wróciliśmy do hotelu.
-Dziękuje Harry- powiedziałam wchodząc do pokoju.
-Nie masz za co- szepnął.
Przebrałam się w piżamę i padnięta położyłam się na łóżku po czym zasnęłam...
         
                               
___________________________________________________________________________________
Spieprzyłam ten rozdział! No ale amory latają nad Harrym i Katherine.. Ja twierdzę że oni są dla siebie normalnie stworzeni! No a o czym chcecie następny rozdział?
I po raz 3 dziękuję wam bardzo za komentarze!
Pozdro Oluśka... 
    
                                                 6 komentarzy = 7 rozdział

czwartek, 21 czerwca 2012

Rozdział 5

Wpatrywałam się w tą rzecz. W końcu jednak odłożyłam ją na miejsce. Podeszłam do lodówki i wyjęłam wódkę. Nalałam pełną szklankę i wypiłam całą za jednym ruchem. Zaczęło kręcić mi się w głowie..

*Katherine pod wpływem alkoholu
Wypicie takiej ilości wódki nie było dobrym pomysłem. Katherine nie panowała nad sobą. W końcu chwyciła komórkę i wystukała na klawiaturze numer Harrego który znała dobrze na pamięć. Po chwili czekania Harry odebrał telefon.
-Halo?-
-Cześć Harry- powiedziała takim głosem jak by w ogóle nie piła.
-Dlaczego nie..- nie pozwoliła mu dokończyć.
-Harry?-
-Tak?-
-Kocham cię- powiedziała wilgotnym głosem.
-Naprawdę?- powiedział szczęśliwym głosem Hazza. Był bardzo zaskoczony.
-Ciebie by ktoś pokochał?! Takiego idioty i pedała nawet krowa by nie pokochała..- zaśmiała się i rozłączyła.
Nawet nie wiedziała tego że robi coś czego będzie żałować na bardzo długo..

                                                     < Następnego dnia>
Obudziłam się. Trochę bolała mnie głowa ale dało się wytrzymać. Zwlokłam moje zwłoki z łóżka i poczłapałam do kuchni. Nagle zadzwonił mój telefon.
-Słucham?-
-Nie wiedziałem że jesteś taką idiotką! Ty.. Nie umiem tego powiedzieć bo za bardzo się z tobą związałem a ty zrobiłaś mi coś takiego.. Nie wybaczę ci tego do końca życia!- usłyszałam w słuchawce okropne krzyki Harrego..
-Harry ale ja wczoraj.. Ja pamiętam tylko tyle że napiłam się trochę wódki. Przecież ja do nikogo nie dzwoniłam!- powiedziałam a po moich policzkach zaczęły spływać łzy.
-Nie wierzę ci! Wież co.. Pieprz się!- rozłączył się. Osunęłam się po ścianie.
-Co ja kurwa narobiłam!- krzyknęłam płacząc jak małe dziecko. Straciłam go! Straciłam na zawsze!
Gdybym tylko mogła cofnąć czas nie zrobiłam by tego.. Teraz była totalnie załamana. Ale w pojawiła się we mnie iskierka nadziei. Poczłapałam do szafy i zaczęłam się pakować. Gdy spakowałam już kilka walizek przebrałam się i uczesałam. Wyszłam z domu i zamknęłam drzwi na klucz. Zapasowy dałam pani Teresie. Mojej sąsiadce. Kupiłam bilet na samolot do Szwecji i po 30 minutach już byłam w środku samolotu...
Obudziłam się. Byliśmy już na miejscu. Wysiadłam i zabrałam moje walizki. Poszłam do sklepu i kupiłam mapę okolicy. Usiadłam na pobliskiej ławeczce. Rozłożyłam mapę...
-4 hotele w pobliżu- powiedziałam cichutko. Z moimi bagażami ruszyłam przed siebie. Postanowiłam poszukać hotelu w którym mogli zatrzymać się chłopcy. 1 hotel... Nie było ich. 2 hotel... To samo. 3, żadna nowość. No i 4. W recepcji zapytałam o chłopaków.
-Tak zatrzymali się tutaj. Jest to 2 piętro pokój numer 450.- powiedziała miła pani. Podziękowałam jej za informacje i pobiegłam jak najszybciej po schodach na 2 piętro. Stanęłam przed drzwiami pokoju 450.
,,Zapukać?" zadawałam sobie te pytanie.
-Spróbuję- westchnęłam i leciutko zapukałam w drzwi. Otworzył mi zapłakany Harry.
-Katherine?- zapytał z niedowieżeniem.
-A co niedźwiedź polarny?- zaśmiałam się. Ten jednak nawet nie zachichotał. Wpuścił mnie do środka.
-Czego tu chcesz?!- zapytał złym głosem.
-Harry zrozum ja nie panowałam nad sobą w tamtej chwili... Ja za dużo napiłam się tej wódki. I... nie umiem tego określić- powiedziałam jak najciszej.
-Kat ale ja nie wiem czy umiem ci to wybaczyć..-
-Ale Harry zrozum ja nie powiedziałam bym ci czegoś takiego!- krzyknęłam.
-Wyjdź- wskazał na drzwi.
-Ale..-
-Wyjdź!!- krzyknął. Wybiegłam stamtąd. Ta jedna rzecz potrafiła wszystko popsuć... Poszłam do recepcji i zamówiłam pokój obok chłopaków. Zabrałam kluczyk i weszłam do pokoju. Było bardzo dużo przestrzeni. Ale pusto. Nikt się nie śmiał, nie kłócił. Było cicho. Ta cisza powoli rozbrajała mnie od środka.

Następny dzień.. Zeszłam do restauracji na dół. Zjadłam pożywne śniadanie i wróciłam do siebie, Na schodach napotkałam Harrego. Przeszedł parząc na mnie złym wzrokiem. Gdy wróciłam do siebie weszłam na balkon. Chłopcy też go mieli ale teraz żadnego z nich nie było. Nagle zza drzwi balkonowych wyszedł Harry. Chwilę nic do siebie nie mówiliśmy..
-Czy ty aż tak mnie nie nawidzisz?- zapytałam.
-Może- odpowiedział.
-Harry ja nie umiem bez ciebie wytrzymać- obróciłam się w jego stronę. Ten tylko wrócił do mieszkania. Wtedy poczułam że to jego kocham najbardziej na świecie. Moje serce należy tylko do niego. Wychyliłam się przez barierki. Nagle poczułam jak ktoś przytula mnie do tyłu.
-Tęskniłem- usłyszałam. Obróciłam się. Był to Harry.
-Kocham cię- szepnęłam i pocałowałam go. On odwzajemnił . Szczęśliwi weszliśmy do pokoju Hazzy i chłopaków.
-Chłopcy popatrzcie kogo mam!- krzyknął od progu. Nagle rzucili się na mnie chłopcy.
-Katherine gdzieś ty była?!- krzyknął wesoły Malina.
-Szlajałam się pod mieście..- odpowiedziałam. Chłopcy zeszli ze mnie. Usiedliśmy na kanapie. Znów byliśmy w komplecie.. Znów było wszystko dobrze. Ale nie na długo....
Następnego dnia rano zadzwonił telefon. Odebrał go Niall. Ze łzami w oczach usiadł obok mnie na łóżku.
-Katherine...-
                                    
___________________________________________________________________________________
Obiecywałam dłuższy no a napisałam jaki napisałam. No i znów przerwałam. Ja to chyba w złą kobietę się zamieniam.. No ale wracając do rozdziału podoba się?
No mam nadzieję ze tak.. No i dzięki jeszcze raz za komentarze..
Pozdro Oluśka...
         
                                                   6 komentarzy = 6 rozdział

Rozdział 4

-Niall kto przyszedł?- z pokoju wyszedł Harry..
-Ka... Katherine wyglądasz... wyglądasz bosko- powiedział nie odrywając ode mnie wzroku.
-Dziękuję- zarumieniłam się i siadłam na kanapie. Nagle mój wzrok zatrzymał się na walizkach które leżały koło kanapy.
-Po co wam te walizki?- zapytałam..
-Katherine... My musimy wyjechać..- powiedział wilgotnym głosem Harry siadając przy mnie..
-Co?!- krzyknęłam a łzy napłynęły do moich oczu..
-Katherine zrozum mnie.. Gdybym mógł zostawił bym to wszystko i został z tobą ale nie mogę- uspokoił mnie..
-A gdzie wyjeżdżacie?- zapytałam ocierając łzy które coraz szybciej spływały po moich policzkach.
-Do Szwecji.-
-A na ile?-
-2 miesiące a później wracamy do naszego wspólnego domu..-
-A przyjedziecie jeszcze tutaj-
-Katherine.. Ja..- zawiesił głos.
-Co Katherine?! Ja chcę wiedzieć czy tu wrócicie!- krzyknęłam.
-Nie..- powiedział cicho. Na te słowa wzięłam do rąk moją torbę i wybiegłam stamtąd jak najszybciej.. Wróciłam do siebie. Położyłam się na łóżku i wtulona w poduszkę zaczęłam wylewać morze łez. On znów mnie zostawia! Znów będę sama.. Wyjęłam mój telefon.. Ciągle miałam SMS-y od niego ale ich nie czytałam. Myślałam nawet o tym żeby zmienić swój numer... Zadzwoniłam do Nicki.
-Halo?- usłyszałam w słuchawce.
-Czy możesz do mnie przyjść?- zapytałam.
-Zaraz będę..- powiedziała i rozłączyła się. Otarłam łzy z moich policzków i zaczekałam na kumpelę. W końcu usłyszałam dzwonek do drzwi.
-Katherine co ci jest?- zapytała a ja podbiegłam do niej i mocno ją przytuliłam..
-Obiecujesz że mnie nigdy nie zostawisz?- zapytałam ze słonymi łzami w oczach.
-Nigdy- przytuliła mnie mocniej. Opowiedziałam jej o wszystkim.
-Oł Kat.. Wiem że czujesz ból ale tak już jest.. Ludzie przychodzą i znów odchodzą...- pocieszała mnie..

                                                     < 2 dni później>
Zmieniłam swój numer telefonu. Nie chcę żeby znał mój numer. Kiedy przychodzi pod drzwi i błaga żebym go wpuściła, siedzę na kanapie przed telewizorem i udaję że nie słucham. Właśne leżę na łóżku i patrzę w sufit.
,,Czemu on mnie tu zostawia?" to pytanie kłębiło się ciągle w mojej głowie. Przecież tak się cieszył gdy znów się spotkaliśmy. A teraz? Znów zostawia mnie na kilkanaście lat? Przecież gdyby chciał wrócił by później do mnie. Ale nie! On przecież musi wrócić do domu z chłopakami..
-Katherine proszę porozmawiajmy- usłyszałam zza drzwi wejściowych. To był on.. Znów nic nie odpowiedziałam tylko zaczęłam cichutko chlipać...
-Katherine proszę cię- prosił mnie coraz rozpaczliwszym głosem. Chciałam mu otworzyć ale nie mogłam... Nie umiałam spojrzeć mu w oczy z myślą że on znów mnie zostawia. Że znów zostanę bez niego.
-Proszę Harry zostaw mnie- powiedziałam cichutko podchodząc do drzwi.. Usłyszałam kroki oddalającego Hazzy. Słyszałam jak cichutko łkał.. W końcu nie wytrzymałam. Otworzyłam drzwi. Podbiegłam do niego mocno przytulając...
-Harry dlaczego ty mi to robisz?- zapytałam wypłakując się w jego czarny sweter.
-Katherine ja nie mam na to wpływu- szepnął. Ja oderwałam się do niego.
-Jak nie masz?! Znów chcesz mnie zostawić! Jestem dla ciebie śmieciem!- krzyknęłam i wbiegłam ponownie do mieszkania. Usiadłam pod drzwiami i schowałam głowę w moje ręce.
-Dlaczego?!- krzyknęłam bez sensownie..

                                                                         ***
Obudziłam się. Popatrzyłam za okno. Padał deszcz. Pogoda taka jak mój dzisiejszy nastrój. Poszłam do kuchni. Zrobiłam sobie śniadanie i usiadłam przy stole. Nadal nie mogłam się pogodzić z myślą że to już dziś. Że Harry właśnie dziś mnie zostawia. W sercu czuję okropne ukłucie. Gdy skończyłam jeść walnęłam się na kanapę. Nie miałam chęci wychodzić z domu. Chciałam tutaj zgnić. Zgnić jak owoc. Spojrzałam na zegarek.
Była 11:00. Za 15 minut chłopcy mieli wylecieć..
-15 minut?!- krzyknęłam i podbiegłam do szafy żeby zabrać jakieś ciuchy. Ubrałam się tak szybko jak tylko umiałam i wybiegłam z mieszkania. Biegłam jak oparzona na lotnisko. W końcu dobiegłam. Ale było już za późno.. Odleciał zostawiając mnie samą zrozpaczoną w tłumie ludzi.
-Harry- szepnęłam upadając na kolana..
 Zaczęłam płakać jak małe dziecko. Nawet nie zdążyłam się z nim pożegnać! Czuję jak moje serce po woli rozrywa się na małe kawałki. Jak całe moje życie traci sens.
-Nie mam po co żyć!- krzyknęłam wbiegając do mieszkania. Z łazienki wzięłam żyletkę. Długo kręciłam nią w palcach myśląc czy to zrobić.. W końcu zdecydowałam....

___________________________________________________________________________________
Sorcia że taki krótki ale nic innego nie wpadło mi do głowy. No ale grunt że napisałam go już dzisiaj.. No bo ja was za bardzo kocham żeby przetrzymywać was z tymi rozdziałami... No i dzięki za komentarze w poprzednich rozdziałach.. Strasznie cieszy mnie to jak je piszecie i oczywiście motywuje..
Więc dzięki wielkie ;P

Pozdro Oluśka...
                
                                              5 komentarzy = 5 rozdział

środa, 20 czerwca 2012

Rozdział 3

Obudziłam się. Leżałam na kanapie przykryta ciepłym kocem. Wokół kanapy leżeli chłopcy. Wyglądali komicznie kiedy spali. Po cichu weszłam do kuchni i wyjęłam z lodówki masło i ser żółty. Zrobiłam sobie kanapkę i wróciłam na kanapę. Chwyciłam za pilot i włączyłam TV. Leciały właśnie wiadomości...

,, Witamy państwa! Dzisiaj w programie coś co załamie fanki Harrego Stylesa.. Otóż nie dawno widziano go z dość ładną blondynką"..
Po chwili wyplułam kanapkę z buzi ponieważ pokazali moje i Harrego zdjęcie.. Któryś z paparazzi musiał zrobić nam fotkę. Byłam wkurzona a także zaczęłam bać się fanek Hazzy. A co jeśli zobaczą mnie na ulicy? Przecież to będzie masakra! Weszłam na twittera..
-Matko przenajświętsza- powiedziałam patrząc na swój profil...
,, Katherine@real.. Ty suko jedna opierdol się od Harrego!"
,,Katherine@real.. Spierdalaj Harry jest tylko nasz!"
Miałam jeszcze pełno takich wiadomości.
-Harry- próbowałam obudzić loczka.
-Co?- zapytał śpiącym głosem. Ja nic nie odpowiedziałam tylko pociągnęłam go za rękę przed monitor laptopa...
-Japierdole- powiedział nie odrywając wzroku od monitora..
-Ja nie chcę być zastraszana przez twoje zazdrosne fanki- powiedziałam załamanym głosem..
-Hmm... Wykasujemy ci konto na twitterze..- powiedział i usunął moje konto.
-Teraz masz tu moją czapkę i okulary... Leć szybko do domu żeby się przebrać i wróć tutaj do hotelu- rozkazał. Wzięłam od niego czapkę z daszkiem, okulary z czarnymi szkłami i bluzę z kapuzą. Wyszłam z hotelu. Szłam ulicami z myślą ,,One gdzieś tu są i zaraz mnie dopadną..". Jednak spokojnie doszłam do domu. Weszłam do mieszkania i skierowałam się do łazienki. Tam wzięłam prysznic. Zawinięta w ręcznik poszłam po jakieś ciuchy. Ubrałam się i uczesałam. Gotowa wróciłam do chłopaków. Wszyscy już wstali.
-I co nie dopadły cię te wariatki?- zapytał troskliwie Niall.
-Na szczęście nie- odpowiedziałam z ulgą w głosie.
-Będziemy jeśli chcesz twoimi osobistymi ochroniarzami..- powiedzieli wszyscy dumnie wypinając pierś do przodu.
-Głuptoki wy jedne- zaśmiałam się i usiadłam na kanapie..
-To co dziś robimy?- zapytałam.
-Nic nie przychodzi nam do głowy!- krzyknęli z kuchni..
-Proponuję spacer..- powiedziałam..
-OO NIE! Tylko nie spacer!- krzyknęli rozpaczliwie na co ja cichutko zachichotałam.
-No to może pływanie motorówkami po jeziorze?-
-Niee! Nawet nie wież co raz Harry zrobił na takiej łódce!- krzyknęli.
-To.. Wesołe miasteczko?- zaproponowałam a ci od razu przylecieli do salonu..
-To kiedy idziemy?!- zapytali ze smajlem na gębie. Ja tylko zachichotałam...
                                                   
                                                                   ***
-No jesteśmy- powiedział Louis po wyjściu z auta.
-To gdzie idziemy najpierw?- zapytałam..
-Do ,,Domu strachów"- powiedział przerażająco Harry.
-Oj nie idziemy tam... Jak wy horroru nie możecie w spokoju obejrzeć to co będziecie robić w domu strachów? Srać ze strachu?-
-Idziemy i nie masz nic do gadania!- pociągnął mnie za rękę Niall. Nie wyrywałam mu się bo wiedziałam że nie mam szans. Wsiedliśmy do wagoniku i ruszyliśmy.
-A!!- pisnęłam gdy przed moim nosem pojawił się sztuczny pająk.
-I kto tu mówił że będziemy się bać- wystawił mi język Harry. Ja tylko wtuliłam się w niego i schowałam głowę w jego ręce.
-Oj nie bój się tak- powiedział.
-Ale to jest gorsze od nie jakiego horroru....- pisnęłam.
Po 20 minutach mogliśmy wysiąść. Szybko stamtąd się oddaliłam..
-Bojca!- krzyczał Liam. Ja z nerwów zaczęłam go gonić. Kiedy go dogoniłam pisnął :
-Tylko nie bij pięściami!-
Zrobiłam mu łaskę i zeszłam z niego po czym wróciłam do chłopaków.
-To gdzie teraz?- zapytał Loui.
-Diabelskie koło!- krzyknął Niall.
-Teraz coś z diabłami ?-
-Przestań marudzić marudo- powiedział Harry i chwycił mnie za rękę. Znów nie miałam szans się mu wyrwać...
Reszta dnia w Wesołym Miasteczku była super. Niall kupił aż 4 waty cukrowe i sam je zjadł. Ja nie dokończyłam nawet 1... W końcu trzeba było wracać już do domu.. Gdy już tam byliśmy usiedliśmy na kanapie i zaczęliśmy oglądać zdjęcia które sobie robiliśmy..
-Jakoś na nich wyszliście- powiedziałam.
-A może ty byś lepiej wyszła?-
-Zapewne tak- mruknęłam i rozczochrałam moje blond włosy. Oglądaliśmy jeszcze chwilkę TV. W końcu jednak trzeba było iść spać. Wróciłam do siebie do domu i padnięta walnęłam się na łóżko po czym zasnęłam. 
Śniło mi się że jakaś dziewczyna weszła do domu. Usiadła obok mnie. Popatrzyłam na nią. Miała czerwone oczy. Z jej ust leciała krew. 
-Co ci się stało?- zapytałam..
-To one- wskazała na tłum wściekłych dziewczyn z nożykami. Darły się one w moją stronę
-Twoje życie się skończy!-. 
Obudziłam się cała spocona i przerażona. Usiadłam na łóżku i ciężko oddychając myślałam o tym o co chodziło w tym śnie. Wstałam i podeszłam do kalendarza..
-Matko!- krzyknęłam i jak najszybciej podbiegłam do szafy. Ubrałam się i chwyciłam za moją torbę. Wyleciałam jak z procy z domu i pobiegłam do fryzjera.
-No a już myślałam że się spóźnisz- powiedziała Adela po tym jak tylko weszłam do budynku...
-Dobra no to jaki kolor wybrałaś?-
-Brąz- powiedziałam..
Po 20 minutach wyszłam z budynku już jako brunetka. Szybkim krokiem poszłam do hotelu do chłopaków. Stanęłam przed drzwiami i lekko zapukałam.. Otworzył mi Niall.
-Hejo Niall- powiedziałam wchodząc do środka.
-Eee pani chyba pomyliła budynki- jąkał się..


___________________________________________________________________________________
 No wiem krótki  ale mam lekcji co nie miara więc nie mogę dzisiaj za bardzo nic napisać. Do tego obiecałam rozdział ok.16. Przepraszam że nie było rozdziału na czas ale przyszła do nas zasrana burza i kur** grzmiało i grzmiało. Ale jakoś napisałam... Obiecuję że 4 będzie dłuższy..
Dobra nie będę się rozpisywać..
Pozdro Oluśka...

                                         Minimum 4 komentarze = 4 rozdział

poniedziałek, 18 czerwca 2012

Rozdział 2

-Wstawaj- usłyszałam.
-Jeszcze 5 minutek- powiedziałam obracając się na drugi bok.
-Bo nie dostaniesz śniadania-
-Nie jestem głodna- odpowiedziałam.
-Dobra mam inny sposób- już po chwili byłam obładowana łaskotkami.
-Zostaw mnie- powiedziałam przez śmiech.
-To wstajesz czy nie?- zapytał loczek.
-Wstaję..- mruknęłam. Harry wyszedł z pokoju. Ja ubrałam się, zrobiłam sobie lekki makijaż i związałam włosy w kitkę. Gdy byłam gotowa poszłam do kuchni gdzie przy garach stał już Hazza.
-Co na śniadanie?- zapytałam.
-Naleśniki- uśmiechnął się.
-Z czym?!- wyrwałam się jak Filip z konopi.
-Z dżemem- odpowiedział. Z dżemem? Fuuj! No ale jak takie śniadanie to co zrobić. Hazza podstawił mi pod nos talerz. Wzięłam kęs do buzi. Od razu odsunęłam talerz.
-Nie smakuje ci?- zapytał.
-Nie na widzę dżemu- odpowiedziałam z obrzydzeniem.
-To trzeba było tak od razu!- powiedział i nałożył mi na talerz naleśnika z.. serem! Pychotka.
-To już lepsze- odpowiedziałam biorąc duże kęsy do buzi. Gdy skończyliśmy jeść Harry pomógł umyć mi naczynia.
-A wiesz nie miałem okazji zapytać.. Masz chłopaka?-
-Niee.. Ale to nie powinno cię obchodzić- odpowiedziałam.
-Mnie nie powinno?! Świnia- obrócił się do mnie plecami i udał focha.
-A mnie powinno obchodzić co tyżeś dziś w nocy wyprawiał?!- krzyknęłam.
-Sorry- mruknął.
-Współczuję chłopakom takiego lokatora...- powiedziałam i poklepałam go po ranieniu robiąc śmieszną minkę.
Po 15 minutach naczynia były już umyte.
-To teraz bierz torbę i idziemy do chłopaków- powiedział loczek.
-Ok- mruknęłam. Wzięłam moją torbę i komórkę która była na półce w pokoju. Zamknęłam drzwi mieszkania i razem z Harrym poszliśmy do hotelu w którym mieszkali. W końcu weszliśmy. Był to duży apartament z 2 balkonami. Ładny widok na miasto, duża przestrzeń. Jednym słowem 'WOW!'.
-Ślicznie tu- uśmiechnęłam się w stronę loczka.
-Dziewczyna!!!!- rzuciło się na mnie 4 chłopaków.  Upadłam na ziemię.
-Udusicie tą dziewczynę- powiedziałam przez zaciśnięte zęby.
-No tak- powiedzieli chórem i zeszli ze mnie.
-Chłopcy to Katherine. Katherine to Zayn, Liam, Niall i Louis. No i ja- powiedział dumnie wypinając pierś do przodu. Ja i chłopcy wybuchliśmy śmiechem.
-Chcesz żelki?- zapytał blondyn.
-Nie dzięki jadłam śniadanie...- powiedziałam.
-A ty z żelkami o tej porze?- zapytałam.
-Zrozum. Niall bez jedzenia to.. nie Niall.- odpowiedział Zayn po czym wybuchłam nie opanowanym śmiechem.
-Fochłem się na was- powiedział blondyn i uciekł do kuchni po czym wybiegł z niej z paczką chipsów, jeszcze jednych żelków i tabliczką czekolady. Żarłok i to jaki!
-To co robimy?- zapytałam i walnęłam się na kanapę.
-HORROR!- krzyknęli razem i gdzieś pobiegli. Matko co to za wariaty?!
-,,Szepty"- powiedział Harry wkładając płytę do DVD. Oglądaliśmy. Horror nie był za bardzo straszny. Zwyczajny film. Chłopaki jednak co chwile piszczeli i podskakiwali ze strachu. Jak banda małych dziewczynek.
-Przestaniecie?- zapytałam.
-Ale to jest straszne- rozpłakał się Louis. Ja wzięłam pilota i wyłączyłam film.
-Ej ale my przecież wytrzymamy do końca- powiedział Harry. .
-Ale ja nie wytrzymam! Wasze krzyki i piski doprowadzają do szału!- wrzasnęłam. Ci momentalnie usiedli w spokoju na swoich tyłkach.
-Nie oglądamy, tylko idziemy zrobić kolację- zarządziłam.. Ci szybkim krokiem poszli w stronę kuchni a ja za nimi. Tam zrobiliśmy sobie omlety. Później usiedliśmy przy wielgaśnym stole i zaczęliśmy objadać się omletami. Były pyszne! Gdy zjadłam moja porcję spojrzałam na zegarek... Cholera już 21:00!.
-Ja już muszę lecieć- powiedziałam i wstałam od stołu.
-Odprowadzę cię. Wieczorami tutaj nie jest bezpiecznie- powiedział z tego co pamiętam Niall. Wzięłam moją torbę i razem z blondynem wyszłam z hotelu. Szliśmy w całkowitej ciszy.
-Jesteś farbowanym blondynem?- zapytałam wpatrując się w jego kłaki.
-Tak. A widać?- zapytał.
-I to jak- zaśmiałam się. W końcu doszliśmy pod mój blok.
-To do zobaczenia!- krzyknęłam.
-Pa- powiedział blondyn nie odrywając ode mnie wzroku. W końcu jednak ogarnął się i poszedł w swoją stronę. Ja weszłam do mojego mieszkania. Przebrałam się w piżamę i walnęłam się na moje wygodne łóżko po czym zasnęłam.
Obudził mnie dźwięk mojego telefonu. Miałam SMS-a.
,,Wstawaj ty śpiochu jeden! Już jest 11:00! Jak można tyle spać?!... Przychodź do nas! Pomożesz obudzić nam Harrego... Niall xx
PS. Nie mów Harremu że brałem jego telefon bo tak to kaput..".
Popatrzyłam na zegarek. No tak 11:00! Szybko wstałam i pobiegłam do kuchni. Zrobiłam sobie kanapki i w szybkim tempie zjadłam je. Ubrałam się i szybko wybiegłam z mieszkania. 15 minut potem byłam już u chłopaków.
-Choć będziemy budzić tego śpiocha- powiedział Liam..
-Co byś proponowała?- zapytał Louis.
-Nie mam pojęcia jak go obudzić..- wzruszyłam ramionami.
-Mam pomysł!- krzyknął Niall. Po 5 minutach przybiegł z paczką chipsów.
-Teraz będziesz jadł?!- zapytaliśmy równo.
-Nie! Popatrzcie!- powiedział i wysypał na Hazze zawartość paczki. Ten jak oparzony wyskoczył z łóżka krzycząc -Marsianie atakują!-.. My tarzaliśmy się na podłodze ze śmiechu.
-Jesteście świniami!- krzyknął. My wstaliśmy z podłogi i powstrzymaliśmy śmiech ale nie nadługo bo po raz drugi wybuchliśmy nie opanowanym śmiechem.
-Focham się!- loczek wyszedł z pokoju.
-Dobra teraz już ogar..- powiedziałam przez śmiech.
-Co będziemy robić?- zapytał blondyn.
-Co powiedzie na Park Wodny?-
-Jedziemy do Parku Wodnego!- krzyknęli wszyscy i pobiegli do swoich pokoi. Ja też szybko wróciłam do siebie żeby przebrać się w strój kąpielowy. Pod ubranie założyłam bikini i szybko wróciłam do chłopaków. Ci czekali już na mnie..
-To jedziemy!- krzyknął uradowany Louis. Wsiedliśmy do auta i pojechliśmy do Parku Wodnego. Po 1 godzinie byliśmy na miejscu. Zdjęłam moje ubrania i zostałam w samym bikini. Zabraliśmy jeszcze ze sobą leżaki. Rozłożyliśmy je przy basenie. Chłopcy oczywiście od razu wskoczyli do wody. Ja natomiast położyłam się na leżaku. Nagle poczułam na sobie wodę. Później znalazłam się w wielkim basenie pełnym ludzi.
-Chłopcy!- krzyknęłam i zmroziłam ich wzrokiem.
-To był Nialla pomysł!- wskazali palcami na blondynka.
-Ty!- wkurzyłam się.
-Sorry bejbe ale my przyjechaliśmy się tu bawić a nie leżeć na leżakach- usprawiedliwił się.
-Jesteś natrętem- powiedziałam.
-Wiem o tym i dziękuję- odpowiedział dumnie wypinając pierś do przodu.
Później wiadomo zabawa na maksa. Ale Louis przeszedł samego siebie. Kupił sobie loda po czym wrócił do nas. Stanął przy leżaku. Wtedy niebem przelatywało stado gołębi. On zaczął wrzeszcześć 'Kevin!' a swojego loda wyrzucił za siebie. Lód więc wylądował na Harrym który wyglądał tam jakby ptaki go osrały ponieważ lód był waniliowy. A dalej to już wyobraźcie sobie latającego za Louisem Harrego który drze się 'Zabiję cię ty matole jeden!'..
Po 3 godzinach wróciliśmy do hotelu. Ja nie chciałam już wracać do domu więc zostałam u chłopaków na noc...

                                            
__________________________________________________________________________________
Wiem spierniczona końcówka ale nic innego nie przyszło mi do głowy. Właściwie to cały rozdział spierniczyłam. No ale grunt że go dziś napisałam bo piszę go i piszę i nie mogę skończyć. Ale nareszcie mi sie to udało.
Wiem nie jest zbyt długi ale nie umiem pisać długich!
Pozdro Oluśka xx
                                        Minimum 3 komentarze = 3 rozdział
             

sobota, 16 czerwca 2012

Rozdział 1

Obudziłam się. Wstałam i podeszłam do kalendarza. Następny dzień bez niego. Przez 10 lat cierpię po jego stracie... Jedyne co po nim mi zostało to wisiorek który nadal noszę na swojej szyi. Ciągle mam nadzieję że się spotkamy. Pamiętam jeszcze moją obietnicę, słowa które wtedy powiedziałam ,,Jak będę dorosła wrócę do ciebie"... Chciałabym wrócić ale jak? Nie wiem jak wygląda, gdzie teraz mieszka. Czy w ogóle mieszka jeszcze w Wielkiej Brytanii. Gdy tylko zaznaczyłam dzisiejszy dzień na kalendarzu poczłapałam do kuchni żeby zrobić sobie śniadanie. Niestety rodziców już nie miałam więc musiałam radzić sobie sama. Z miską płatków usiadłam przy stole. Ciągle patrzyłam na drugie puste miejsce. Gdyby teraz on tu był siedział by pewnie na tym opustoszałym miejscu. Ale jego już nie ma i muszę się z tym pogodzić. Gdy skończyłam jeść wróciłam do mojego pokoju. Tam ubrałam się w jakieś pierwsze lepsze ciuchy i chwyciłam za torbę. Za 15 minut miałam być w Centrum Handlowym. Tam umówiłam się z Nicki. Biegłam tak szybko jak tylko się da żeby zdążyć. Na miejscu byłam na czas.
-Cześć Nicki!- przytuliłam moją kumpelę.
-Cześć Katherine! No to co zakupy?-
-No pewnie że tak!- pisnęłam i wciągnęłam Nicki do najbliższego sklepu. Długo szukałyśmy ale coś w końcu znalazłyśmy. Nicki kupiła to a ja kupiłam to. Po zaledwie 10 minutach (zwyczajnie zakupy robimy 1 godzine) wyszłyśmy ze sklepu. Obładowane torbami usiadłyśmy na ławeczce która była przy jednym z wielkich kwiatków które zdobiły Centrum.
-Co teraz robimy?- zapytałam...
-Może pójdziemy na shake'i?- zapytała Nicki.
-Czytasz mi w myślach- uśmiechnęłam się w jej stronę. Wzięłam moje torby i z kumpelą poszłyśmy w stronę ,,Shake City". Tam usiadłyśmy przy jednym ze stolików. Ja poszłam zamówić shake'i. Gdy już wracałam z nimi do stolika wpadł na mnie jakiś chłopak rozlewając na moje ciuchy zawartość kubków. 
-Co ty narobiłeś?!- krzyknęłam.
-Przepraszam cię. Nie chciałem- próbował pomóc wytrzeć mi plamę z bluzki.
-Pogarszasz sprawę wycierając to- zachichotałam..
-No tak- też zaczął się śmiać.
-Nicki nici z shake'ów.- załamałam ręce. Zawiedziona Nick podeszła do mnie.
-Możemy wynagrodzić wam to pizzą. Okey?- zaproponował loczkowaty chłopak.
-Okey- powiedziałyśmy równo po czym razem z chłopakami (właśnie 'chłopakami' nie tylko loczkowatym) poszłyśmy do pizzeri. Tam zajęliśmy jeden ze stolików. Blondyn poszedł zamówić pizzę.
-Jestem Katherine- wyciągnęłam rękę w stronę loczka.
-A ja Harry- uśmiechnął się. I w tej chwili zamurowało mnie...
-Ha.. Harry- szepnęłam a po moim policzku spłynęła łezka.
-Poczekaj- powiedziałam i zza koszulki loczka wyjęłam wisiorek. H i K w serduszku..
-Harry to ty- powiedziałam a po moim policzkach spłynęły łzy. Zza mojej koszulki też wyjęłam wisiorek H i K w serduszku.
-Katherine!- rzucił mi się na szyję.. To był najpiękniejszy moment wciągu tych 10 lat! Odnalazłam go.
-Matko Katherine nie wierzę. Całe 10 lat czekałem na dzień kiedy znów cię zobaczę i będę mógł z tobą porozmawiać!- przytulił mnie mocniej.
-To tak jak ja- zaczęłam płakać w jego śnieżnobiały sweter.
-To wy się znacie?- zapytał blondyn który właśnie wrócił do stolika.
-I to jak.. - uśmiechnęłam się w stronę loczka.
-Wiecie co wy zjedzcie pizze a ja i Katherine pójdziemy gdzie indziej..- powiedział i chwycił mnie za rękę.
Wyszliśmy z Centrum Handlowego.
-Wsiadaj- powiedział i otworzył mi drzwi czarnego wozu. Posłusznie wsiadłam. Jechaliśmy dość długo. W końcu jednak dojechaliśmy. Przeszliśmy jeszcze trochę. Harry nadal jednak nie mówił mi gdzie mnie zabiera. W końcu jednak przekonałam się.
-To ten dąb!- krzyknęłam podbiegając do drzewa. Na nim wyryte było ,,H+K =♥".
-Pamiętam jeszcze doskonale ten dzień kiedy wyryliśmy to nożykiem..- powiedziałam nadal uśmiechając się. To był najpiękniejszy dzień w ciągu tych 10 lat. Nareszcie odzyskałam go. Poczułam się jak w ten dzień kiedy poznałam Harrego. Usiadłam pod dębem a Harry obok mnie. Położyliśmy się i zapatrzyliśmy się w piękne liście. . Każdy listek o czymś opowiadał.  Miał on swoją historię. Chwyciłam Harrego za rękę nadal patrząc w górę.
-Katherine nawet nie wież jak się cieszę że znów możemy być blisko siebie- powiedział obracając głowę w moja stronę.
-Ja też- uśmiechnęłam się w jego stronę.
-Dobra ja już chyba będę musiała wracać po Nicki- powiedziałam wstając z ziemi i otrzepując się z trawy.
Loczek też wstał i razem wróciliśmy tam gdzie trzeba. Weszliśmy do pizzeri. Widać było że towarzystwo chłopaków bardzo pasowało Nicki.
-No młoda będziemy wracać do domów- powiedziałam podchodząc do niej. Ta tylko ze smutnym wzrokiem opuściła pizzerie. Przed wyjściem wymieniłam się jeszcze z Harrym naszymi numerami telefonów. Wróciłam do mojego mieszkania. Otworzyłam drzwi i klapnęłam na kanapę. Od razu po tym dostałam esa od Harrego..
,,Kiedy znów się spotykamy?"
Zaczęliśmy pisać.
Ja: ,,Kiedy chcesz bejbe"
Harry: ,,To za 5 minut?"
Ja: ,,Nie przesadzaj znów. Dobranoc"
Harry: ,,Gdzie mieszkasz?"
Ja: ,,W bloku"
Harry: ,,Podaj dokładny adres?"
Ja: ,,Blok numer 5, piętro 2 mieszkanie numer 40.."
Harry: ,,Dobranoc!"..
Na tym się skończyła. Później jednak żałowałam tego że dałam mu mój adres.. Po chwili zadzwonił dzwonek. Otworzyłam.
-Cześć bejbe!- do mojego mieszkania wparował Harry dając mi przy wejściu buziaka.
-Czy ja cię zapraszałam tutaj?- zmarszczyłam brwi.
-Hmm.. Może i nie ale mnie za bardzo to nie obchodzi- powiedział i walnął się na kanapę po czym włączył telewizor.
-No i wież szukając twojego bloku zgłodniałem. Co na kolacje?- zapytał jakby był u siebie.
-Zrobię tosty- powiedziałam i skierowałam się do kuchni. Gdy już je zrobiłam podstawiłam je pod nos loczkowi a sama wzięłam sobie 3 tosty.
-Pycha- uśmiechnął się.
-Dziękuję- zarumieniłam się i wzięłam dużego kęsa do buzi. Wieczór minął nam na wesoło śmianie się, wygłupy. Przede wszystkim opowiadaliśmy sobie o tym co wydarzyło się w ciągu tych 10 lat rozłąki. Okazało się że Harry gra w zespole One Direction. Więc wychodzi na to że mam sławnego przyjaciela. A zawsze o takim marzyłam. 
-Mogę tutaj zanocować? Nie chce mi się wracać do hotelu- zrobił słodkie oczka..
-Dobra.. Rozłożę ci kanape- powiedziałam.
-Ej! Kanapa jest nie wygodna!- udał focha.
-Oj Harry za dużo sobie wyobrażasz- wystawiłam mu język i rozłożyłam kanapę.
-Dobranoc- powiedziałam wchodząc do siebie.
-A buzi na dobranoc- powiedział śmiesznym głosem.
-No ok- podeszłam i dałam mu buziaka w policzek po czym wróciłam do siebie do pokoju. Położyłam się na łóżku.
-Smutno mi- usłyszałam z salonu. Nie zwracałam uwagi jednak na to i nadal spałam. Obróciłam się na drugi bok.
-Smutno mi- przed moim nosem leżał loczek. Ja ze strachu wyskoczyłam z łóżka.
-Harry paszo won do salonu!- krzyknęłam. Ten ze spuszczoną głową wyszedł z pokoju. Matko co to z niego wyrosło. Zasnęłam.
Usłyszałam trzask. Otworzyłam powieki. Była 1:00 w nocy. Wyszłam z pokoju do salonu.
-Harry co ty wyprawiasz?- zapytałam.
-Musiałem napić się mleka. Dobranoc!- powiedział i poszedł spać. Ja też wróciłam do siebie i zasnęłam z nadzieją że już więcej mnie nie obudzi.
Usłyszałam śpiewanie. 1:20. Czy ten człowiek kiedyś śpi?!
-Kurwa Harry będziesz cicho czy nie?!- krzyknęłam.
-Już zamykam się- powiedział. Wtedy zasnęłam a on już więcej (nareszcie!) mnie nie obudził..

                                                                
__________________________________________________________________________________
Rozdział 1 taki sobie. Mi osobiście podoba się część w której Harry przyłazi do pokoju Katherine i włazi jej do łóżka. Nie wiem skąd mi takie coś nasunęło się do głowy. No ale jak podoba się?

Pozdro Oluśka xx
                                                   Minimum 2 komeny = 2 rozdział 
                                            

Prolog

14 lat wcześniej...
Mała dziewczynka o imieniu Katherine pierwszy raz miała pójść do przedszkola. Bardzo cieszyła się tą wiadomością. Nadszedł oczekiwany przez nią dzień. Gdy tylko tam się znalazła poznała chłopczyka - Harrego. Dzieci były nie rozłączne. Były jak 2 krople wody. Gdy tylko trzeba było wracać do domu uciekały przed rodzicami żeby być ze sobą. Ale gdy rodzice ich doganiali, zaczynali wylewać morze łez. Katherine po przyjeździe do domu siadała na jednym z foteli i wpatrzona w okno oczekiwała następnego dnia w przedszkolu. Następnego dnia kiedy spotka się ze swoim przyjacielem.

4 lata później...
-Mamo ja nie chcę wyjeżdżać!- krzyczała zrozpaczona 8- latka. Rodzicie tłumaczyli jednak że tam gdzie wyjeżdżają będzie jej lepiej i pozna nowych przyjaciół. Że będzie szczęśliwa. W ten dzień razem z Harrym wybrała się na łąkę pod ich ulubiony dąb. Tam spędzili ostatnie chwile ze sobą. Na pożegnanie Harry założył dziewczynce piękny srebrny wisiorek z literą ,,H" jak Harry i literą ,,K" jak Katherine który był taki sam jaki on miał na szyji. Litery te były złączone w serduszku. Taki znaczek wyrył także na korze wielgaśnego dębu..
-Jak będę dorosła wrócę do ciebie- powiedziała dziewczynka z łzami w oczach. Wtedy ostatni raz ujrzała swojego przyjaciela...


____________________________________________________________________________________
Taki sobie jest ten prolog. No ale jakoś wyszedł. Mam nadzieję że się spodoba i będzie chociaż 1 komentarz. Ale za pewne nie...
                                              
Podro Oluśka xx