Obserwatorzy :P

niedziela, 26 sierpnia 2012

Epilog

<3 lata później - Oczami autorki>
Katherine i Harry: Aktualnie są 2 lata po ślubie. Rok temu na świat przyszła ich śliczna córeczka Darcy. Dziewczynka to czysty tatuś. Ma po nim śliczne loczki, zielone oczka i słodkie dołeczki.
Kat i Harry razem z małą mieszkają w swoim domu. Razem są szczęśliwi i oddali by za siebie życie. 

Kate i Zayn: Ich mała córeczka Cortney nie dawno obchodziła 4 urodziny. Z tej okazji dwójka młodych rodziców razem ze swoją córką wyjechała na wakacje do Nowego Yorku. 
Chociaż czasem się kłócą są dobraną parą i kochają się nad życie.

Liam i Danielle: Także są 2 lata po ślubie. Mają córkę której wspólnie nadali na imię Lauren. Danielle uczy ją tańczyć a Liam śpiewać.
Tworzą oni spokojną i kochającą się rodzinę.

Sara i Niall: Miesiąc po zaręczynach Kat i Hazzy na świat przyszedł ich syn Even który jest bardzo podobny do swojego taty. Miesiąc temu Niall oświadczył się dziewczynie. Ślub planuję za najbliższe 2 miesiące. 
Razem są szczęśliwą rodzinką.

Louis: Pozbierał się po śmierci Cortney i znalazł inną dziewczynę. Jest nią śliczna rudowłosa dziewczyna o imieniu Camile. Razem są już od półtora roku. Jak na razie nie śpieszy im się z ślubem. Chcą cieszyć się wolnością dopóki są młodzi.

Cortney: W niebie ma jak w raju. Codziennie tańczy Makarene z aniołami i ogląda swoich przyjaciół z góry. Radość sprawia jej wiadomość że Louis znalazł sobie kogoś z kimś znów może być szczęśliwy.

One Direction: Jest to już najpopularniejszy boys-band na świecie. Zespół swoimi nowymi singlami podbija listy przebojów i serca milionów nastolatek które nadal kochają ich tak jak kilka lat temu.

Losy reszty bohaterów:
Kevin: Nie dawno stanął przed sądem pod zarzutem zamordowania swojej narzeczonej. Przyznał się do zarzucanego mu czynu. Dostał 2 lata w zawieszeniu na 5 lat. Aktualnie przesiaduje swoją kare w więzieniu.

Nicki: Po stracie najlepszej przyjaciółki załamała się psychicznie. Wielokrotnie próbowała popełnić samobójstwo. Teraz regularnie uczęszcza na wizyty do psychologa.

Josh: Po zerwaniu z Kat znalazł sobie dziewczynę z którą jest już rok po ślubie. Tworzy z nią szczęśliwą rodzinę i próbuje zapomnieć o swojej nie spełnionej miłości z Kat.
Razem ze swoją ukochaną przeprowadził się z Paryżu do Norwegi.
 
-------------------------------------------------------------
Sorcia że tak ciągle zmieniam ten epilog ale musiałam jechać po mój nowy mundurek do szkoły. 
No to co.. Trzeba będzie powiedzieć ,,Pa pa Kat i Harry" i tworzyć na innych blogach. No mozę na blogu bo został mi tylko jeden (Dla idiotów : Drugi jest zawieszony).
Myślę że opowiadanie się podobało i chętnie go czytaliście.
A teraz.. Mówimy papa Harremu i Katherine i dajemy im święty spokój a witamy nową parę mianowicie Emme i Harrego z mojego nowego bloga :)
Dziękuję za tyle wyświetleń tego bloga, za 200 ileś tam komentarzy i.. Za to że byliście i czytaliście moje wypociny.
Kto wie.. Może kiedyś wrócę do pisania o przygodach Katherine i Harrego.
Całuję was mocno i.. Żegnam się z moimi czytelnikami ;(
 




Rozdział 24

-Harry ale po co to wszystko?- zapytałam gdy ujrzałam ślicznie wystrojony stolik. Były na nim świece, płatki róż i inne ozdoby. Usiadłam na krześle a na wprost mnie Harry.
-Mógłbyś mi wytłumaczyć o co tu chodzi?- uśmiechnęłam się.
-Bądź cierpliwa.. Wszystko w swoim czasie- odwzajemnił uśmiech. Po 5 minutach ciszy złapał mnie za rękę i kazał wstać. Zrobiłam to o co prosił. Następnie zawiązał moje oczy bandanką i kazał się obrócić tyłem.
Po chwili bandanka zniknęła z moich oczu a na niebie ujrzałam duży i wyraźny napis ,,Katherine Sophie Vegas wyjdziesz za mnie?".
Obróciłam się zszokowana w stronę Harrego który klęczał przede mną z pierścionkiem w ręce.
-Chcę być z tobą już do końca swoich dni. Założyć rodzinę i być przy tobie z myślą że jesteś już na zawsze moja... Uczyń mnie najszczęśliwszym człowiekiem na świecie i powiedz ,,Tak"- lekki uśmiech pojawił się na jego twarzy a w oczach zaświeciła iskierka nadziei.
-Harry... Ja nie wiem czy jestem jeszcze gotowa na tak poważną decyzję. To mnie troszkę przeraża..-
-Jeśli się nie zgodzisz moje serce przestanie bić a kawałek mnie umrze- powiedział a po jego policzku spłynęła samotna łza.
-Ale..-
-Kat.. Bez ciebie ja nie istnieję a życie nie ma żadnego sensu- przerwał mi.
-No.. Dobrze. Tak! Wyjdę za ciebie- rzuciłam się na chłopaka przez co upadł na ziemię.
-Kocham cię- czule mnie pocałował i założył na palec pierścionek.
-Uhu! Będzie ślub!- z krzaków wyskoczyła Kate, Zayn i mała Cortney.
-Harry co oni tu robią?- zmroziłam go wzrokiem.
-Nie marudź tylko uśmiech!- Kate pstryknęła nam fotkę.
-A teraz gorzko, gorzko!- krzyknął Zayn.
-Ekhem..- spojrzałam na dziecko.
-O mój boże.. Nic mu się nie stanie jak popatrzy- przewróciła oczami Kate jednak skarciłam ją.
-Oj dobra, dobra- zakryła małej oczy. Gdy już to zrobiła złożyłam namiętny pocałunek na ustach Harrego.
Usłyszałam jak mała Cort klaszcze w rączki.
-Kate!-
-Będzie łamać z wujaszkiem ludzkie serca- zaśmiał się Harry na co dostał w łeb.
-Ał.. No co? Przecież trzeba czegoś nauczyć małej- uśmiechnął się.
-Wiesz że jesteś idiotą?-
-I za to mnie kochasz?- zaśmiał się.
-Bingo!- wyrwałam się z jego objęcia i krzyknęłam na całą okolicę.
-Przymknij się idiotko!- ochrzanił mnie Zayn.
-Może wróćmy już do domu? Robi się chłodno- lekko się zatrzęsłam na co Harry zarzucił na mnie swoją bluzę.
Wróciliśmy do domu gdzie czekała na nas już reszta z 2 butelkami wina.
-No to.. Świętujemy!-krzyknęła Sara.Wszyscy usiedliśmy przy stole i wzięliśmy do rąk kieliszki.
Nasze zaręczyny świętowaliśmy do białego rana. Ten dzień zaliczam do najlepszego dnia w moim całym życiu.
KONIEC

----------------------------------------------------------------------------------------
No to co? Czeka nas jeszcze tylko epilog i żegnamy się z Katherine i Harrym. Ten rozdział planowałam dość długi jednak nie wyszedł mi i go skróciłam.
Mam nadzieję że podobały wam się moje wypociny i z chęcią je czytaliście.
Opowiadanie chciałam zakończyć na minimum 28 rozdziale jednak chcę się zająć moim nowym opowiadaniem -KLIK-.
Obiecuję że jeszcze dziś pojawi się epilog. Chyba że matka nie pozwoli mi później wejść na neta to będzie jutro.
A żegnać się będziemy już w epilogu.
Pozdrawiam <333

Besty z 1D cz.2 + gify

Hejo! A więc dziś znów nie chce mi się dodawać rozdziału więc postanowiłam że znów dodam parę bestów i kilka gifów które strasznie mi się podobają.
Besty:
No jak?! Ja się pytam!

Tak! Wyjdę za ciebie! 

Ha ha! Zgadzam się.. ;P

Mądre słowa kochany blondynku ;P

A teraz może besty bez 1D:
Ha ha! Taka właśnie jest mua reakcja...

Kurwa! Zaczęłam jak idiotka szorować ekran!

Jebłam do tyłu z krzesłem xD

Hue hue... xD

Kurwa! Znów wyjebałam z krzesłem do tyłu -.-

Matko nie było prościejszego? Przecież wiadomo że pisze tu ,,I love you ♥"

Właśnie! A za karę pobawimy się wiatrówką buhaha xD (Wiem.. Czasem przerażam ludzi"

A teraz gify z 1D:

Ja pierdole! Ale się wystraszyłam!

Ha ha! Fanka wyższa od Louisa. Louis przygotuj się! Jak będę miała 18 lat to będziesz musiał stawać na stołku żeby być taki jak ja xD..

Niestety.. Zobaczył mnie ;(

Zajebisty Malik ;P

 Co za skubaniec!

Hue hue... Liam dostał w krocze! xD

 Jest Liam, jest impreza xD

I'm sexy and i know it

Zajebiszciasty Styles ♥♥

Tyle chyba starczy nie? 
Wiecie że w środę są urodziny Liama. Zatem w ten dzień powinnaś robić to co napisane powyżej. Ja jestem już przygotowana. Najwyżej mama wyrzuci mnie z domu.
Jutro dodam już rozdział :)
Pozdrawiam <333




sobota, 25 sierpnia 2012

Besty z 1D

Zamiast rozdziału postanowiłam dodać parę fajnych bestów. Dlaczego nie rozdział? Nie mogę go jakoś skończy więc.. Ale besty też dobra nie?

http://besty.pl/1451200 (To oznacza... że oni za mną tęsknią?)
http://besty.pl/1493040  (Tak.. Właśnie taka jest moja reakcja jak zobaczę gołębie)
http://besty.pl/1481185 (Tak! Ja pragnę tylko ich!)
http://besty.pl/1474160 (Ktoś powiedział że trzeba być normalnym?)
http://besty.pl/1465890 (No właśnie.. No to kiedy lecimy?)
http://besty.pl/936174 (Jak dotniesz to kurwa uduszę!)
http://besty.pl/archive/693130 (Louis pamiętaj że masz jeszcze mnie ;P)
JA TEŻ TAK CHCĘ!

Ty szujo jedna! Zostaw mojego Zayna! 

 Jebłam <333

Oj plawda, plawda...

 
Takie właśnie są moje reakcje... ;P

Ha ha! Gigantyczna łyżka i Liam - jebłam ;P

Kto wstawia mnie i moje miny na besty?! Ja się pytam!

 Zawsze i wszędzie w mojej głowie tylko 1D.

Właśnie! Cisza!

 Hah ile nas łączy...

Racja Zacna Milordzino ;)

A więc jak na razie tyle.. Jeśli chcecie więcej takich bestów to piszcie w komentarzach..
Pozdrawiam <333





czwartek, 23 sierpnia 2012

Rozdział 23

<Dzień pogrzebu>

Rano wstałam bardzo wcześnie tak samo jak reszta naszej paczki. W zwykły dzień trudno było wyciągnąć nas z łóżka o 12:00. Ale dzisiaj był dzień w którym ostatni raz mieliśmy zobaczyć Cortney. To był dzień w którym mieliśmy się rozstać z nią na zawsze. To jest nadal dla mnie szokiem jednak takie jest życie i nikt tego nie zmieni.

Zeszłam na dół żeby napić się ciepłej herbaty przed wyjściem i coś zjeść. Na dole siedział już Niall grzebiąc widelcem w wczorajszym spagetthi i z nie chęcią pakując go do buzi.
-Niall nie jedz jak nie chcesz- sztucznie się do niego uśmiechnęłam i zabrałam się za robienie kanapek. Zjadłam jedną i wypiłam herbatę. Później wróciłam do siebie żeby się ubrać.
Ubrałam się i związałam włosy w koka. Usta pomalowałam na czerwono a policzki przypudrowałam różem. Gotowa zeszłam na dół.
-Idziemy- powiedział Harry który podtrzymywał Louisa który był cały blady i zapłakany.

Patrzyliśmy na trumnę wsadzaną w zimną ziemię. Wszyscy od razu wybuchli płaczem. Wtuliłam się w Harrego.
-Wszystko będzie dobrze- szepnął.
-Mam taką nadzieję- powiedziałam cicho i ostatni raz spojrzałam na trumnę.
2 godziny później pogrzeb skończył się. Przy grobie została tylko rodzina Cort i Louis. Nasza reszta stanęła z tyłu wpatrując się w grób i w Louisa.
-Współczuję Louis'owi. Co on musi teraz czuć... Masakra- westchnęła pochmurnie Danielle.
-Miejmy nadzieję że znajdzie sobie miłość która zastąpi tą pustkę w jego sercu i wreszcie będzie szczęśliwy i uśmiechnięty..- powiedziałam nie odrywając wzroku od pasiastego.

Wróciliśmy do domu. Każdy poszedł do siebie. W domu było cicho. Tak jakby nikogo w nim nie było. Tą grobową ciszę przerwał dopiero jęk Kate.
-O kurwa! A co jeśli się zaczyna?!- pomyślałam. Przecież Kate była w ciąży! Szybko wbiegłam do jej pokoju.
-Kate wszystko dobrze?!- spytałam.
-A jak myślisz?!- krzyknęła. Szybko pobiegłam po Zayn'a i resztę bandy.
Zawieźliśmy Kate do szpitala. Od razu została przewieziona na porodówkę. Wszyscy usiedliśmy na krzesłach przed białymi drzwiami. Do sali mógł wejść tylko Zayn więc nasza reszta musiała siedzieć na zewnątrz.
Minęło już kilka godzin a my nadal siedzieliśmy pod salą i czekaliśmy na jakieś wieści. W końcu po 8 godzinach z sali wybiegł szczęśliwy Zayn.
-Mam córkę! Mam małą córeczkę!- krzyczał latając po całym korytarzu.
-Gratulacje!- krzyknęliśmy z smajlem na gębie przytulając mulata.
-Możemy wejść do Kate?- zapytałam.
-Tak oczywiście! Jest zmęczona ale i tak właźcie- weszliśmy do środka gdzie ujrzeliśmy uśmiechniętą brunetkę z dzieckiem na rękach.
-Ooo jaka słodka..- uśmiechnęłam się do małej która miała ciemniejszą karnację po tacie i brązowe oczka po mamie. Włosy miała w kolorze ciemnego brązu.
-Wybraliście już imię?- zapytałam dwójki szczęśliwych rodziców.
-Chcieliśmy żebyś ty wybrała..- powiedzieli do mnie, lekko się uśmiechnęli i podali mi na ramiona małą kruchą dziewczynkę.
-Damy ci na imię Cortney po zmarłej cioci- powiedziałam wpatrując się w dziecko.
-Zgadzam się z twoją decyzją.. A jak będzie starsza zabierzemy ją na grób Cort- odparła Kate która po mojej wypowiedzi trochę posmutniała. Jednak jej oczy cieszyły nadal cieszyły się narodzinami małej Cortney.
-My już będziemy jechać kotku- pocałował ją w czoło Zayn.
-Przyjedziecie jutro?- zapytała brunetka gdy wychodziliśmy.
-Oczywiście że przyjedziemy- uśmiechnęła się Sara. Kate pożegnała się z nami po czym opuściliśmy budynek.

<Tydzień później>
Dzisiaj szpital miała opuścić Kate i nowy członek naszej rodziny. Z samego rana pojechaliśmy więc po Kate i Cortney.
-No i jak się czujesz?- zapytałam gdy razem z Zaynem weszłam do sali.
-Czuję się jak nowo narodzona. A gdzie reszta?- zapytała gdy wychodziliśmy.
-Nie chciało im się ruszyć tłustych dupsk- zaśmiałam się.
-Cii! Jak nadal będziecie się zachowywać jak debile to Cortney wyrośnie na młodego bandytę- skarciła nas Kate. 
-Oj no dobra.. Postaramy się- mruknęliśmy równo i wsiedliśmy do samochodu. 
15 minut później byliśmy już w domu. Kate razem z Zaynem i Cortney powędrowała do pokoju małej a ja poczłapałam do siebie gdzie siedział Harry.
-Dlaczego nie jesteś u siebie?- zapytałam. 
-Dzisiaj o 19:00 bądź przed domem...- uśmiechnął się tajemniczo i czule pocałował.
-Wiesz jak ja nie lubię niespodzianek?- usiadłam na jego kolanach.
-Ale ja uwielbiam robić ci niespodzianki. A teraz sorry ale muszę iść się przebrać- powiedział i wyszedł z pokoju. 
Ja też postanowiłam iść się przebrać. Podeszłam do szafy i wyjęłam z niej ciuchy
Dokładnie o 19:00 zbiegłam na dół gdzie czekał na mnie już Harry.
-Gotowa?- zapytał.
-Gotowa- uśmiechnęłam się. Odwzajemnił uśmiech i chwycił moją dłoń po czym opuściliśmy progi domu.
Długo szlajaliśmy się różnymi uliczkami. W pewnym momencie Harry zawiązał moje oczy moją bandanką.
-Co ty robisz idioto?- zapytałam idąc przed siebie. Nic nie odpowiedział tylko odwiązał bandankę.
Stanęłam jak wryta.
-To wszystko dla ciebie- szepnął mi do ucha.
-----------------------------------------------------------------------------------------------
Heh w jakim pięknym momencie wam przerwałam. Rozdział nudny ale teraz rozdziały nie będą ciekawe jak wcześniej. Albo poprawka.. 'Może' nie będą ciekawe. 
No powiem wam moi drodzy że WIELKIMI krokami zbliżamy się do końca tego opowiadania. Chyba że będę miała jeszcze jakieś pomysły później to może i napiszę z 40-50 rozdziałów. Ale jak na razie planuję zakończyć o opowiadanie na rozdziale 28-39 no i jeszcze nie za długi epilog.
No ale... Mam nadzieję że chociaż wam podoba się ten rozdział. A teraz pytanie.. W ankiecie (którą dzisiaj niestety usunęłam) ,,Ile osób czyta o opowiadanie?" 15 odpowiedziało że czyta a więc..Dlaczego pod ostatnim rozdziałem pojawiły się tylko 3 komentarze (nie licząc moich). Odpowiecie mi na to pytanie?
A teraz inna sprawa. Jak podoba się nowy wygląd bloga? Ma on zostać czy ma wrócić stary? Ja osobiście uważam że ten jest o wiele lepszy od poprzedniego. Ten stary jakoś mnie tak drażnił w oczy kiedy czytałam.
Zapisałam się a miałam napisać po tym rozdziałem tylko 2 linijki.. Ale tak jest jak się zacznie coś mamrotać. 
Obiecuję że następny rozdział będzie ciut ciekawszy ale.. Ja i obietnica? Ha ha. Tylko debil uwierzył by w to co gadam..
Pozdrawiam<333

środa, 22 sierpnia 2012

Rozdział 22

Minęły 2 miesiące. Co mogę o nich powiedzieć? A to że Cortney wyprowadziła się. Wszystko przez jej kłótnie z Louis'em. Nie odzywa się do nas.. Po prostu od tak zniknęła z naszego życia. Czy tęsknię za nią? Tak i to bardzo.. Jednak trzeba dalej żyć.
Akcja z rzekomą zdradą Sary nie jest już poruszana w naszym domu. Dla nas jest już to skończony temat.
Ale wracając do rzeczywistości...


Razem z Harrym siedziałam w swoim pokoju przeglądając na laptopie, twittera. Najczęściej zaglądaliśmy na profil Cortney.
-Jak ja bym chciała żeby ona znów była z nami- westchnęłam i zamknęłam sprzęt.
-Nie bój się.. Nie długo do nas wróci. Znów będziemy wszyscy razem..- lekko uśmiechnął się i przytulił mnie.
Siedzieliśmy tak chwilę w ciszy dopóki nie przerwał nam jej dźwięk telefonu.
-Poczekaj.. Pójdę odebrać- wygramoliłam się z objęcia Harrego i zbiegłam na dół do kuchni. Chwyciłam za słuchawkę i przyłożyłam ją do ucha.
-Słucham?-
-Czy mógłbym prosić do telefonu pana Louis'a Tomlinson'a?- usłyszałam męski głos.
-Tak zaraz go dam- pobiegłam na górę i zapukałam do jego pokoju. Usłyszałam ciszę co oznaczało że mogę wejść.
-Louis.. Telefon do ciebie- powiedziałam i podałam go Louis'owi po czym opuściłam jego pokój i wróciłam do swojego.
-Kto dzwonił?- zapytał Harry który leżał na łóżku przeglądając jakieś czasopismo z mojej półki.
-Nie wiem.. Jakiś facet. Chciał gadać z Louis'em..- powiedziałam i położyłam się obok niego.
-Myślę że to coś złego- powiedziałam i spojrzałam smutnym wzrokiem na Hazziora.
-Nie gadaj takich głupot! Na pewno dzwonią o wywiad albo jakiś kolega chce z nim po..- nie dokończył bo usłyszeliśmy przeraźliwy krzyk Louisa. Po tym usłyszeliśmy jeszcze tłuczony wazon. Wszyscy wbiegli do jego pokoju.
Tomlinson siedział na środku dywanu z twarzą w rękach. Płakał.. Płakał jak nigdy dotąd. To po prostu nie był nasz wesoły Louis. Wyglądał teraz tak jakby właśnie załamał mu się cały świat.
-Louis co jest?- uklękłam obok niego. Wtulił się w mój czarny sweterek który od razu stał się cały mokry.
-Cortney..ona..- próbował coś powiedzieć ale nie potrafił. To tak jakby zabrało mu mowę.
-Louis spokojnie. Powiedz co się stało..-
-Musimy jechać... Zidentyfikować ciało..- powiedział. Spojrzeliśmy na niego z nie do wierzeniem.
-O czym ty gadasz?- zapytała Sara.
-Ona nie żyje! Jej już nie ma!- krzyknął Louis, wstał i rzucił drugim wazonem o ścianę.
-Niee.. To nie jest prawda! Ona żyje.. Zaraz przyjdzie uśmiechnie się i powie jak bardzo nas kocha- odparłam i zaczęłam cofać się do tyłu.
-Kat.. Przykro mi- po policzku Danielle spłynęła pojedyncza łza.
-To jakiś głupi żart, tak?! Zaraz do niej zadzwonię. Wykręcę jej numer a ona parsknie śmiechem a później wróci i znów będzie tak jak dawniej- zaczęłam już wariować.
-Katherine! Cort nie żyje! Nie zmienisz tego!- potrząsnął mną Harry.
-Niee! To się nie dzieje! To tylko głupi sen!- upadłam na ziemię i zaczęłam płakać.
-Chodź Kat.. Trzeba jechać zidentyfikować jej ciało..- Kate podniosła mnie z podłogi. Wszyscy wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do Vana.
Już po chwili znajdowaliśmy się na posterunku. Weszliśmy do środka. Policjanci zaprowadzili nas na zidentyfikowanie ciała.
Zobaczyłam ciało przykryte białą pościelą. Już po chwili policjant odkrył jej twarz.
-O mój boże!- wtuliłam się w Harrego. To była ona.. Jej pomarańczowe włosy leżały na poduszce, śliczne niebieskie oczy były zamknięte a usta całe sine. Twarz była teraz cała blada i posiniaczona.
-Jechała autem które prowadził pijany człowiek. Było w nim razem 6 pasażerów. Ona i kierowca nie przeżyli- powiedział policjant i znów zakrył jej twarz.
Policjant jeszcze coś mówił jednak go nie słuchałam. Teraz patrzyłam na zakryte ciało pod którym leżała moja najlepsza przyjaciółka. W głowie ciągle miałam jej śliczny uśmiech i piękny, melodyjny głos. Czarujące niebieskie oczy w które mogłabym wpatrywać się dzień i noc..
W pewnym momencie nie wytrzymałam i wybiegłam stamtąd.
Usiadłam na schodach posterunku i zaczęłam płakać.
-Ona nie chciałaby żebyś teraz była smutna- przytulił mnie Harry.
-Ale ja ją kochałam jak własną siostrę- spojrzałam w niebo.
-Ale ona nadal jest z tobą tylko ty jej nie widzisz. Ale ona siedzi teraz obok ciebie i uśmiecha się mówiąc że wszystko będzie dobrze..- sam zaczął płakać.
-Co ja bym zrobiła gdybym straciła ciebie- mocniej wtuliłam się w jego tors i spojrzałam w niebo z myślą 'ona tam jest i chce żebym była wesoła i nie przejmowała się tym że nie ma jej na tym świecie bo ona nadal żyje tylko po prostu jej nie widzę i nie mogę poczuć jej dotyku, oddechu. Nie mogę usłyszeć jej głosu'.
Po chwili z posterunku wyszła reszta. Razem wróciliśmy do domu zamykając się w swoich pokojach i do późna płacząc, wspominając Cort...
 -----------------------------------------------------------------------------------------
Wróciłam! Ludzie mam wenę! Mam wenę! Cieszę się jak głupia chociaż że płaczę przez tą końcówkę. Tak bardzo związałam się z postacią Cortney że.. No beczę. Ale.. jednak 'coś musi się stać żeby później było lepiej'.
Liczę jednak na komentarze :)
Pozdrawiam <33
PS. 23 rozdział za kilka dni lub po jutrze.

wtorek, 31 lipca 2012

Rozdział 21

-Katherine!- usłyszałam przestraszony głos Harrego.
-Co jest?- lekko podniosłam się na łokciach.
-Nie ma Sary!- krzyknął.
-Jak 'nie ma'?!- moje oczy zaszkliły się.
-No nie ma! A do tego coś jest nie tak z Niallem- pociągnął mnie za rękę do pokoju Sary. Był on już pusty. Nie było niczego. Wbiegłam do pokoju Nialla który siedział wpatrzony  w okno na parapecie z gitarą na kolanach. Nie odpowiadał na pytania całej paczki która była już w jego pokoju.
-Niall gdzie Sara?!- potrząsnęłam nim. Ciężko przełknął ślinę. Z jego oczu poleciały łzy.
-Wyrzuciłem ją- odpowiedział zapłakanym głosem. Wtedy wszyscy zamarli.
-Jak.. wyrzuciłeś?- zapytałam z nie do wierzeniem.
                                                  ~Oczami Nialla

-Ucieszyłem się ponieważ powiedziała że jest w ciąży. Moje szczęście nie trwało jednak za długo.. Dodała że nie wie kim jest ojciec dziecka.. Zdradziła mnie!- wydarłem się w twarz Kat.
Nikt już nie odpowiadał.. No tak nie wiedzieli co mają w tej chwili powiedzieć. Katherine mocno przytuliła mnie. Wtuliłem się w nią. Ona jedyna miała w sobie to coś co sprawiało że człowiekowi robiło się lżej na sercu. Jedyna potrafiła pocieszyć nas swoim pięknym uśmiechem i kilkoma słowami.
-Wszystko będzie dobrze- uśmiechnęła się i pogłaskała po ręce. Od razu poczułem się lepiej. Poprawił mi się humor. Kat dała mi nadzieję że to tylko głupie nie porozumienie. Że wszystko się wyjaśni.
-Możecie mnie zostawić samego?- popatrzyłem na nich błagalnym wzrokiem.
-Chodźcie..- Harry wskazał na drzwi. Wszyscy wyszli. Ponownie spojrzałem w okno. Spoglądając na podwórko widziałem Sarę która odchodzi przeze mnie.. Dopiero wtedy uświadomiłem sobie co zrobiłem... Że właśnie straciłem najważniejszą jak dotąd osobę..
Nagle zobaczyłem Kat która gdzieś wybiega. Gdy wróciła był z nią ktoś jeszcze. Usłyszałem głośne trzaśnięcie frontowych drzwi i kroki kierowane w stronę mojego pokoju. Po chwili drzwi uchyliły się a w nich stanęła Sara...
-Wyjdź- mruknęłam próbując nie patrzeć w jej stronę.
-Niall źle mnie wtedy rozumiałeś..-
-Wyjdź...- powtórzyłem.
-Niall..- szepnęła.
-Kurwa głucha jesteś czy co?! Wyjdź!- krzyknęłam. Sara wybiegła z pokoju.
-Horan jakim ty jesteś idiotą!- krzyknąłem sam do siebie i rzuciłem w ścianę wazonem który pierwszy wpadł w moje ręce. Później kolejne rzeczy....
Zrozumiałem że muszę wysłuchać tego co ma mi do powiedzenia Sara. Wyszedłem więc z pokoju i zbiegłem na dół gdzie siedziała zapłakana na kanapie.
-Sara...- usiadłem obok niej.
-Niall o nie tak jak myślisz..- szepnęła.
-Nie myśl że cię zdradziłam. Po prostu nie jestem pewna czy to ty jesteś ojcem dziecka bo może nim być każdy z moich byłych..- ciągnęła.
-Który to miesiąc?- zapytałem.
-3- odpowiedziała.
-No to pięknie... Przez 3 miesiące nie chciałaś mi o tym powiedzieć?-
-Niall bałam się że źle zareagujesz na tą wiadomość-
-Musimy zrobić test na ojcostwo- ciężko przełknąłem ślinę żeby wypowiedzieć ostatnie słowo.
                                                 ~Miesiąc później
-Są wyniki- westchnęła Kat i usiadła na kanapie. Usadowiliśmy się obok niej.
-Ojcem dziecka jest...- zawiesiła głos i otworzyła kopertę.
-Niall!- krzyknęła na co wszyscy zaczęli skakać ze szczęścia.
-Będę tatą!- podniosłem Sarę i zakręciłem tak jak w filmach.
-Widzisz.. Nie było co histeryzować- uśmiechnęła się i cmoknęła w usta.
-Mam nadzieję że o mnie też nie zapomnieliście- powiedziała oburzonym głosem Kate.
-O Zayniątku nie da się zapomnieć- zrobiłem głupią minę na co wszyscy wybuchli śmiechem.
----------------------------------------------------------------------
Dupny jak jasna cholera rozdział.. Nudny że zaraz hejo mnie szczeli.. I krótki że już mam swoją ulubioną siekierę w ręce. No i..  Klaudia zrobię to za ciebie i sama się zabiję.. Nie będziesz musiała brudzić swoich rączek..
Dobra idę teraz na blog Klaudi bo jeszcze kurwa mać nie zdążyłam przeczytać 31 rozdziału..
♥Stylesowa♥

niedziela, 29 lipca 2012

Będę przynudzać ale co ja poradzę że mi się nudzi?!

Wiem będę przynudzać ale muszę wam pokazać te słodziaki!
Chodzi mi o szczeniaczki Magdy!.. One są takie słodkie że musicie je zobaczyć! Dodam fotke..:
Ciapka (czarno biała) wystawiła na mnie tyłek.. Foch! Za to Fruguś tak słodko wyszedł.. Szkoda że jak już będą samodzielne trzeba się będzie z nimi rozstać.. :(

I zdjęcie kota.. Zastanawiam się : Kogo to kurwa kot?! I skąd ja do cholery mam to zdjęcie?!
Czekam na odpowiedź od Lilki która zapewne będzie wiedzieć...
Ha ha a w tle za kotem szopa.. Ale za to w oddali jezioro i jakieś wysepki? Góry? Nie wiem co to.. My się wszędzie kręcimy więc wszystko mogłam uchwycić na zdjęciach... ;P
Dobra już was nie zanudzam tylko idę poczytać coś na blogach.. ;P
Stylesowa♥





sobota, 28 lipca 2012

Rozdział 20

                                     1 miesiąc później~
Zayn wyglądał na bardzo zdenerwowanego. Gdy tylko spoglądał w moją stronę pocieszałam go szerokim uśmiechem.
Już po chwili na wprost Zayna stanęła Kate. Spojrzałam na Harrego który już zaczął beczeć.
-Jesteś mięczakiem- szepnęłam do niego.
-Zaraz ty też będziesz beczeć idiotko.. - uśmiechnął się. Wtedy dostałam z łokcia od Liama który stał obok mnie.
-Bądźcie cicho. Przecież to najszczęśliwszy dzień w ich życiu a wy zachowuje cie się jak debile..- warknął do mnie i kazał patrzeć się na zakochanych.
Ksiądz nawijał i nawijał. Myślałam że eksploduje...
-Człowieku przestań tyle gadać- szepnęłam sama do siebie. Ksiądz oderwał wzrok od jakiejś książeczki i spojrzał na mnie. Fuck! Właśnie ksiądz musiał usłyszeć marudzenie ostatniej debilki...
-Możecie się pocałować- usłyszałam na co odetchnęłam z ulgą. Nareszcie koniec!

Wsiadłam do auta. Mieliśmy teraz pojechać do lokalu który wynajęliśmy na ten jakże wspaniały dzień.
-Wytrzymałaś?- zaśmiał się Harry.
-Och.. Przymknij się i jedź- warknęłam. Harry ponownie zaśmiał się i ruszył. 20 minut później byliśmy na miejscu. Wyszliśmy z auta. Razem z Hazzą weszliśmy do środka dużego budynku który był dość ładnie urządzony na zewnątrz jak i w środku. Ludzie bawili się już przy muzyce.

Zabawa trwała w najlepsze. W końcu przyszedł czas na wolnego. Lubiłam go tańczyć ale w tej chwili nie miałam na to ochoty.
Stałam przy barierce na balkonie spoglądając w gwieździste niebo. Nagle poczułam że ktoś przytula mnie od tyłu.
-Dlaczego nie wracasz do środka?- usłyszałam ciepły i delikatny głos Harrego.
-Wolę pobyć sama...- odpowiedziałam i obróciłam się w jego stronę.
-Zatańczysz?- wyciągnął do mnie rękę.
-Przecież jesteśmy na balkonie.. Ludzie wezmą nas za idiotów- zaśmiałam się.
-Dla ciebie mogę zachowywać się nawet jak ostatni debil- złożył pocałunek na moich ustach. Już po chwili wtuleni w siebie bujaliśmy się w rytm piosenki. 
-Kocham cię- szepnął mi do ucha na co na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Zamknęłam oczy i wyobraziłam sobie nas na miejscu Kate i Zayna. Wyobrażałam sobie jak mogłoby być pięknie..
-Robi się chłodno wróćmy do środka..- powiedział i wciągnął mnie do środka...
Już po chwili w moich rękach pojawił się kieliszek z wódką. Obiecywałam sobie że już więcej nie będę pić ale.. przecież to wesele! Można się opić za wszystkie czasy.. Dalej film mi się urwał.

Obudziłam się już w domu w swoim ciepłym i wygodnym łóżku. Obróciłam się na drugi bok.
-Cześć kotku- zobaczyłam uśmiechniętą twarz Harrego.
-Dzień dobry- ziewnęłam i wstałam.
-Która godzina?- zapytałam.
-5:00- odpowiedział. Pokiwałam głową i wyszłam z pokoju. Zbiegłam na dół do kuchni. Zrobiłam kanapki.
-A dla mnie..?- w drzwiach stanął Harry robiąc minkę zbitego psiaczka..
-Masz- ukroiłam mu połówkę swojej kanapki. Zjadł ją w ekspresowym tempie.
-Kto nas przywiózł do domu?-
-Z tego co pamiętam Liam bo on jedyny był trzeźwy- odpowiedział.
-No tak ten świętoszek- zaśmiałam się.
-Wypraszam sobie takich określeń- za Hazzą staną Liam ze złą miną.
-Em.. Przecież ja nic nie mówiłam- zrobiłam słodką minkę.
-Katherine! Jak cię dorwę to już po tobie!- krzyknął.
-Ja... Muszę jeszcze do kogoś zadzwonić!- mruknęłam i wybiegłam z kuchni. Daddy zaczął biec za mną.
-Liam kotku nie biegaj tak bo się zmęczysz- powiedziała śmiesznym głosem Danielle którą właśnie ominęliśmy. 
-Ok!- krzyknął po czym rzucił się na mnie. Upadłam na ziemię.
-Co mam zrobić żebyś mnie puścił?- uśmiechnęłam się.
-Hmm.. Przez cały ten dzień będziesz robić to co ci każe- zrobił cwaniacki uśmieszek.
-Okey tylko zejdź ze mnie grubasie. Zgnieciesz mi wszystkie organy wewnętrzne..- jęknęłam.
-Jesteś żmiją..- zaśmiał się i raczył ze mnie wstać.
-Dobra pierwsze zadanie dla ciebie... Zabierz Harremu kocyk bez którego nie może zasnąć..- wystawił mi język.
No to po mnie.. Jeśli Harry nie może znaleźć swojego kocyka popada w furie.. To dziwne bo w tamtym miesiącu gdy schowałam się do szafy a chłopcy powiedzieli mu że zginęłam w wypadku nie wpadał w furię a tym bardziej nie beczał co mnie bardzo zasmuciło..
-Do odważnych świat należy- westchnęłam i weszłam do jego pokoju. Na szczęście nie było go tam.
Podeszłam do szafy w której go trzymał. Zabrałam go i pobiegłam do siebie. Schowałam kocyk do mojej ulubionej torebki i dałam znać Liamowi że zadanie wykonane.
-No to teraz schowaj wszystkie marchewki żeby Louis nie mógł ich jeść- zaśmiał się i wrócił do pokoju Dan w którym właśnie przebywał.
-Liam ty chcesz żeby mi chłopcy głowy pourywali?!- zmroziłam go wzrokiem.
-A myślisz że po co każe ci to robić?- wybuchł śmiechem.
-Kat nie rób tego co ten idiota ci każe.. Dzisiaj zachowuje się jak totalny debil.. A wiesz że nie jest on taki na codzień...- powiedziała Danielle i trzepnęła Liama w tył głowy.
-Kat jeśli tego nie zrobisz pożałujesz- powiedział sarkastycznym głosem.
Cicho westchnęłam i zbiegłam na dół. Otworzyłam lodówkę w której znajdował się zapas marchewek Louisa. Zapakowałam ją do siatki na zakupy i zabrałam je do siebie.
-Coś jeszcze?- zapytałam Liama.
-Jak na razie nie.. Chcę popatrzeć jak chłopaki urywają ci tą twoją malutką główkę..-
-Wolę cichego Liama nisz totalnego chama- powiedziałam i wyszłam z jego pokoju. Wróciłam do siebie i położyłam się na łóżku. Po chwili usłyszałam Harrego który wchodzi do swojego pokoju.
-Niech nie patrzy do szafy, niech nie patrzy do szafy..- szeptałam do siebie.
-Gdzie mój kocyk?!- usłyszałam jego krzyki, piski, i prawdopodobnie kopnięcie w ścianę.
-Kto ma mój kocyk?!- usłyszałam ponownie.
-Kat!- krzyknął Liam.
-Kurwa zabiję go- powiedziałam do siebie w myślach.
-Kat gdzie jest mój kocyk?!- Harry wpadł do mojego pokoju i zaczął grzebać w moich rzeczach.
-Ej! To są moje rzeczy! Nie grzeb mi tu!- wrzasnęłam odciągając Hazze od moich mebli. Po chwili niestety dostałam za to dość mocno z liścia. Upadłam na podłogę. Poczułam na swoim policzku łezkę.
-O matko Kat nic ci nie jest?- podeszła do mnie Sara która właśnie weszła do mojego pokoju.
-Nic..- odpowiedziałam.
-Harry co ty wyprawiasz?!- wrzasnęła.
-Niech mi odda to co zabrała!- krzyknął i wybiegł z pokoju. I tak właśnie wygląda jego furia. Wyjęłam go z torebki i wyrzuciłam mu na korytarz ten zasrany kocyk.
Poprosiłam Sare żeby wyszła z mojego pokoju po czym zamknęłam się na klucz.
-Kat sorry że cie uderzyłem- usłyszałam. Nic nie odpowiedziałam tylko włożyłam do uszu słuchawki. Jednak po chwili Hazza otworzył drzwi zapasowymi kluczykami. Usiadł obok mnie i wyjął słuchawki z uszu.
-Kat.. sorry- ponownie nie odpowiedziałam. Przytulił mnie.
-Muszę cię nauczyć panować nad sobą- zaśmiałam się.
-Obiecuję że więcej tak nie zrobię- uśmiechnął się i zrobił mi kokoszkę na głowie.
-Ej zostaw-
-Nie..- zaśmiał się. Po chwili raczył mnie zostawić.
Rozmawialiśmy dość długo ignorując Liama który coś tam pierdzielił.
Po godzinie zasnęłam wtulona w Hazze. 
------------------------------------------------------------------
Nie podoba mi się ten rozdział ale dodaje go dla Klaudi której obiecałam go już 2 godziny temu.. Nie miałam pomysłów dlatego jest później.
Dodawajcie komentarze bo was malutko coś!
♥Stylesowa♥
A tutaj macie OBAMA DIRECTIONERS ;P

czwartek, 26 lipca 2012

Rozdział 19

Obudziłam się. Zauważyłam że nie ma już Harrego. Zdziwiłam się bo w domku też go nie było. Podniosłam się do pozycji siedzącej i otarłam oczy. Wstałam z łóżka i weszłam do kuchni. Wyjęłam z lodówki butelke wody źródlanej i napiłam się łyka.
-Kat, Kat mam super wieści!- do kuchni wleciał Harry. Wyglądał jak bałwan ponieważ było na nim mnóstwo białego puszku który padał za oknem.
-Uspokój się..- zaśmiałam się ponieważ Harry skakał na wszystkie strony jak idiota.
-Dobra już jestem spokojny- powiedział i usiadł przy stole. Usiadłam obok niego.
-No to jaką to superową wieść mi tu niesiesz?- zachichotałam.
-Kate i Zayn się żenią!- wrzasnął i ponownie zaczął skakać jak głupi.
-WHAT THE FUCK?!- spojrzałam na niego z nie do wierzeniem/
-Widzisz mówiłem że to super wieść!- uśmiechnął się.
-A i mam jeszcze jedną wieść- ponownie się uśmiechnął.Spojrzałam na niego pytająco i napiłam się łyka wody.
-Będziemy mieli małego Zaynusia!- krzyknął. Zaczęłam krztusić się piciem.
-Za dużo wrażeń jak na 2 minuty- powiedziałam nadal krztusząc się wodą.
-Wiesz.. A co z małym Harrusiem?- zrobił minę psiaczka.
-Spieprzaj zboczeńcu- powiedziałam śmiesznym głosem na co on wybuchł śmiechem. Usiadłam na jego kolanach wtulając się w jego klatkę.
-A co zrobimy kiedy mały Zaynuś przyjdzie na świat?- zapytałam.
-Ty i dziewczyny będziecie latać w nocy przewijać mu pieluchy..- zaśmiał się.
-Wiesz że ty i chłopaki też się od tego nie wywiniecie?- zrobiłam cwaniacki uśmieszek.
-Och..- jęknął. Wydostałam się z jego objęcia i powędrowałam do pokoju. Wyjęłam z szafki ciuchy i weszłam do łazienki. Szybko przebrałam się i wróciłam do kuchni. Harry nadal siedział przy stole czekając na coś.
-Czy nie mogłeś łaskawie zrobić mi przez ten czas śniadania?- zmarszczyłam brwi.
-A miałem je zrobić?- zdziwił się.
-Oj ty mój idioto- zaśmiałam się i dałam mu całusa. Zrobiłam omlety i podłożyłam mu pod nos. Zjadłam szybko swoje i ubrałam na siebie płaszcz.
-Gdzie idziesz?- zapytał loczek.
-Do Louisa i Cortney..- odpowiedziałam.
-Ja też idę- powiedział i zaczął ubierać n siebie kurtkę.
-W bokserkach?- z trudem powstrzymałam się do śmiechu.
-Kurde to ja u Louisa i Cortney też byłem w bokserkach?-popatrzył pytająco na mnie.
-Jak wbiegłeś do kuchni byłeś w bokserkach- wybuchłam śmiechem.
-Dobra daj mi 15 minut na przebranie się!- pobiegł do pokoju. Wyszedł ubrany już w normalne ciuchy.
Weszliśmy do Louisa i Cortney.
-Ooo.. Pan Styles wreszcie raczył się ubrać..- zaśmiał się Lou.
-Dlaczego mi nie powiedziałeś że jestem w samych bokserkach?!- loczek zmroził go wzrokiem.
-Mówiłem ci ale byłeś za bardzo pod jarany tym że młodzi się żenią..- powiedziała Cortney.
-Dobra skończmy tą dyskusję o bokserkach..- powiedziałam -Teraz zadzwonimy do Kate i Zayna bo muszę się dowiedzieć czy nie chrzanicie głupot z tym ślubem i ciążą-.
Louis wyjął telefon i wykręcił numer Zayna. Włączył na głośno mówiący.
-Co znowu Lou?- usłyszeliśmy w słuchawce.
-Oni chrzanią głupoty o waszym ślubie i małym Zaynie czy to wszystko prawda?!- zapytałam.
-A dlaczego miało by to być kłamstwo?- zaśmiał się.
Gadaliśmy chyba jeszcze z pół godziny..
                                                        4 dni później~
Wróciliśmy już do Wielkiej Brytanii. Wszystko kręci się jak na razie wokół przygotowań do ślubu Zayna i Kate.
-Jedziemy do tego Centrum czy nie?!- wrzasnęłam.
-Już,już- z góry zwlokła się cała paczka. Wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do auta. Jechaliśmy 10 minut. 
-Dobra to tak.. Wy idziecie kupić garnitury a my sukienki- zarządziła Danielle.
-To spotykamy się w tym miejscu za 1 godzinę..- powiedział Harry po czym razem z chłopakami poszli do pierwszego sklepu gdzie znajduje się pełno garniturów. My natomiast ruszyłyśmy do sklepu z sukniami ślubnymi.
-Dobra to która ci się podoba z tych?- wskazałam na 5 pięknych sukni.
-Hm.. Wiesz podoba mi się ta.- wskazała na jedną z pięknych śnieżnobiałych sukni.
-To leć ją przymierzyć- popędziła ją Danielle i Sara. Brunetka weszła do przymierzalni. Po chwili wyszła ubrana w tą suknię.
-Oł..-mruknęłyśmy spoglądając na Kate która wyglądała idiotycznie w tej sukience.
-A może przymierzysz ?- Sara wskazała na bardzo ładną suknię. Brunetka bez chwili wahania wróciła z nią do przymierzalni. Wyszła..
-Woooow..- tylko tyle udało nam się wydusić.
-Bierz ją!- krzyknęła Cortney.
Podeszłyśmy do kasy i zakupiłyśmy tą suknię. Następnym sklepem był sklep z ciuchami gdzie miałyśmy kupić sobie sukienki. Jak zwykle żadna z nas nie mogła się zdecydować. Po długim namyśle Każda wybrała jakiś zestaw.
<zestaw Cortney> , <zestaw Sary> , <zestaw Danielle> , <zestaw Katherine>.
Wyszłyśmy ze sklepu i poczłapałyśmy na miejsce gdzie mieliśmy się spotkać. Chłopcy już czekali. Wróciliśmy do domu. Od razu po tym położyliśmy się na kanapie i zasnęliśmy.
-------------------------------------------------------------------------
Macie tutaj 19 rozdział.. Nareszcie mam wene.
Komentujcie ;P
♥Stylesowa♥

niedziela, 15 lipca 2012

Rozdział 18

Obudziły mnie okropne wrzaski. Wstałam z łóżka i powędrowałam do kuchni z której dobiegały wrzaski.
Gdy byłam już blisko jej drzwi zauważyłam wkurzonego Louisa który wybiega z nasze domku.
-Harry co jest?- zapytałam loczka który też wyglądał na mocno wkurzonego.
-Nie musisz wiedzieć- warknął.
-Właśnie że muszę..- zmroziłam go wzrokiem.
-A więc.. pokłóciłem się z Louisem-
-Ale jak? Przecież to twój najlepszy przyjaciel.. O co się pokłóciliście?- zapytałam. Hazza usiadł na kanapie a ja obok niego.
-No... Wiesz.. Poszedłem dziś do nich. No i Louis spał była tylko Cortney. No i rozmawialiśmy. Louis się obudził wszedł do kuchni no i jak nas zobaczył kazał mi wracać do siebie. Później przyszedł tutaj i powiedział że.. że dzisiaj rano próbowałem poderwać Cortney. Oczywiście zaprzeczyłem. On jednak nadal mówił jedno i to samo..- skończył.
-Poczekaj... Ale nie próbowałeś.. poderwać.. Cortney?-
-Absolutnie.. Po prostu rozmawialiśmy..-
-Lepiej pójdę pogadać z nią..- wstałam i ubrałam na siebie płaszcz. Zdjęłam ciepłe kapcie i ubrałam kozaki. Byłam w piżamie ale to było mniej ważne. Wyszłam i wparowałam do drugiego domku.
-Jesteś suką!-
-A ty idiotą!- zobaczyłam rzecz lecącą w moją stronę. Była to widocznie jakaś płyta. Ominęłam ją i zatrzymałam się na korytarzyku.
-Emm.. Chyba jestem nie w porę- powiedziałam zmieszana.
-Nie spoko właź- mruknął złym głosem Louis i wszedł do pokoju.
-Kat to jest okropne..- przytuliła mnie zapłakana Cortney.
-Nie martw.. Louis to sobie ubzdurał.. Nie długo się pogodzicie...- uśmiechnęłam się.
                                                        ~2 dni później~
-Czy wy możecie się w końcu pogodzić?!- krzyknęłyśmy razem do dwójki panów wielce obrażonych.
-Nie mam nawet zamiaru z nim gadać- prychnął Louis.
-Nie będę gadał z takim idiotą- odparł Harry.
-Ok. Mam inny plan- wzięłam z półki kluczyk i zamknęłam chłopaków w pokoju w którym właśnie się znajdowaliśmy.
-Katherine otwórz!- krzyczał Harry.
-Macie czas do 17:00!- wrzasnęłam i usiadłam z Cortney przed telewizorem. Po chwili usłyszałam grzebanie w zamku do drzwi pokoju a po chwili wyszli z niego chłopcy.
-Jak..- spojrzałam na Hazze z nie do wierzeniem.
-Mam zapasowy klucz. I tak wcześniej czy później wybiłbym szybę albo wywalił drzwi- odpowiedział.
-Cortney idziemy do siebie- Louis pociągnął marchewkę. Po ich wyjściu spojrzałam na zegarek. Była równa 20:00. Weszłam do pokoju i zabrałam swoją poduszkę i kołdrę.
-Co ty robisz?- zapytał loczek gdy położyłam to na kanapie.
-Dopóki nie pogodzisz się z Louisem śpię na kanapie. Dobranoc- położyłam się i przykryłam.
-No chyba żartujesz?-
-Nie. Idź do siebie-
-Kotku proszę nie wygłupiaj się- położył się obok mnie.
-Nie pogodzicie się będę spać na kanapie- zwaliłam go.
-Ok to dobranoc- usłyszałam. Loczek nie poszedł jednak do pokoju. Obróciłam się. Hazza leżał na podłodze. Wstałam, kopnęła go i weszłam do pokoju zamykając drzwi na klucz.
-Ej!- usłyszałam.
-Nie chciałeś spać na łóżku to śpij na kanapie. Dobranoc- uśmiechnęłam się sama do siebie i zasnęłam.

Następnego dnia obudziłam się w ogóle nie wyspana. Nie wiem dlaczego. Wstałam i otworzyłam drzwi.
-Harry!- krzyknęłam gdy pod drzwiami pokoju zauważyłam loczka.
-Co jest?- zapytał ocierając oczy.
-Miałeś spać na kanapie a nie pod drzwiami!-
-Nie będę spać na kanapie!-
-Będziesz dopóki się nie pogodzicie..-
-Och czy ty musisz być taka?-
-Tak muszę- powiedziałam i weszłam do kuchni. Zrobiłam kilka kanapek i położyłam na stole na niewielkim talerzyku. Gdy Harry sięgnął po jedną walnęłam go w rękę.
-Zrób sobie sam- warknęłam.
-Ok..- mruknął złym głosem i podszedł do lodówki. Wiedziałam jednak że wystarczy ten dzień a nie wytrzyma i pogodzi się z Louisem. Gdy zjadłam już wszystkie kanapki poczłapałam ponownie do pokoju. Wzięłam ciuchy, weszłam do łazienki i ubrałam się. Założyłam na siebie jakiś płaszcz i szalik. Wyszłam z domu prosto do Cortney i Louisa.
-Elo!- krzyknęłam.
-Louis zrób sobie sam śniadanie!.. O cześć Kat- uśmiechnęła się do mnie z kuchni.
-Kat powiedz jej żeby zrobiła mi śniadanie..- zrobił słodką minkę Louis.
-Nie. Jak zgłodniejesz to coś zjesz- powiedziałam i posłałam Cortney promienny uśmiech. Usiadłyśmy na kanapie.
-Też używasz szantażu?-
-A jak inaczej?- zaśmiałam się. Rozmawiałyśmy tak chyba z godzinę.
-No a jak Louis zamierzacie się w końcu pogodzić z Harrym?- skierowałam się do pasiastego.
-Ja nie mam takiego zamiaru..-
-Chcesz znów spać na kanapie?- zmarszczyła brwi Cortney.
-Mogę spać na kanapie ale pogodzić się nie pogodzę!- krzyknął i wszedł do pokoju.
-Trudno spróbuję jeszcze tortur na Stylesie... Bay- wyszłam i weszłam do nas.
-Kat.. - zaczął Hazza po moim wejściu.
-Tak?-
-Pogodzę się z Louisem..-
-No to super!-
-Ale ugotujesz mi obiad?-
-Masz 3 minuty żeby się z nim pogodzić. Ja w tym czasie zrobię kurczaka. Czas.. START!- krzyknęłam a loczek szybko wybiegł z domu.. w skarpetkach...
-Przeziębi się- powiedziałam pod nosem i weszłam do kuchni. Zaczęłam robić kurczaka. Nagle usłyszałam trzaśnięcie drzwi.
-Iii.. co pogodziliście się?- zapytałam.
-Tak.. Chociaż Louis nazwał mnie przed tym debilem i pierdoleńcem to tak pogodziliśmy się.. - zaśmiał się i przytulił od tyłu.
-Harry mam cie tym kurczakiem palnąć w łeb czy mnie puścisz?- warknęłam.
-Nie marudź- pocałował mnie w policzek i usiadł przy stole. Już po chwili zajadaliśmy się pysznym kurczakiem.
Później walnęliśmy się przed telewizor. Na stole postawiliśmy popcorn i żelki.
W połowie filmu Harry zaczął rzucać we mnie popcornem.
-Ej weź mnie zostaw-
-Ale bijatyka na żarcie zawsze jest fajna..-
-Ale teraz oglądam film..-
-Oj nie gadaj tylko rzucaj-
-Harry..- warknęłam.
-Kat..- warknął śmiesznym głosem.
-Harry proszę cię daj mi spokój-
-No dobra- z naburmuszoną miną położył się. Położyłam się obok niego kładąc głowę na jego ramieniu.  Po chwili zasnęłam.
                                  Moja nowa przeróbka zdjątka! Podoba się?!
__________________________________________________________________
Jak wam się podoba? Fajny? Nudny? Ciekawy?
Dla mnie jest taki jakiś no ale zawsze spoko..
A więc teraz pytanie.. Aniu nie wiesz gdzie się podziała Klaudia? Pojechała już na te 8 dni gdzieś (kurde zapomniałam gdzie) czy ją kosmici zjedli?

19 rozdział niebawem..;P
Pozdro xoxo

sobota, 14 lipca 2012

Rozdział 17

-Dobra dość tego tulenia.. Idziemy coś zjeść- powiedziałam i wstałam z łóżka.
-Eee.. Bo my zapomnieliśmy zrobić zakupy- szepnął Zayn.
-No to.. Jedziemy do Nando's!- krzyknął uradowany blondyn. Sara tak jak on zaczęła skakać i drzeć się ,,Jedziemy do Nando's!". Normalnie dobrana jak ulał para.
Zaśmiałam się pod nosem i podeszłam do całej paczki.
-Teraz wynocha bo chcę się przebrać- wywaliłam wszystkich i podeszłam do krzesła na którym przewieszone były moje ciuchy na dziś. Weszłam do łazienki. Wzięłam długi i ciepły prysznic. Ubrałam się dość ciepło ponieważ na polu padał śnieg i zaplotłam po boku warkocza. Gotowa wyszłam z łazienki i zeszłam na dół. Wszyscy już tam byli. Wyszliśmy z domu i wpakowaliśmy swoje tyłki do auta. Jakimś cudem zmieściliśmy się. Oczywiście ja i Kate musiałyśmy siedzieć jak 2 idiotki na dywaniku pod naszymi chłopakami. Już po chwili ruszyliśmy z pod domu.
-Harry weź zostaw mi tą czapkę- warknęłam i trzepnęłam go w rękę którą bawił się moją czapką.
-Ok..ok- mruknął.
-Kat... teraz pomyśl. Z tyłu są 2 wolne miejsca a my siedzimy na dywaniku jak debilki..- Kate popatrzyła na mnie tym nieprzyjemnym wzrokiem.
-Oł... no tak- westchnęłam.
-Ale tu wam lepiej się siedzi no nie?- zaśmiał się Zayn.
-Przymknij się- Kate walnęła go w krocze. Spojrzałam na Hazze.
-Proszę tylko nie w krocze- jęknął. Uśmiechnęłam się do niego i walnęłam w brzuch.
-Jesteście okropne- pisnęli obydwoje... Przybiłam z Kate piątkę.
-Jesteśmy!- krzyknął Louis. Wysiedliśmy z auta i wparowaliśmy do Nando's. Zajęliśmy 2 stoliki. Przy jednym dziewczyny przy drugim chłopcy.
-Jakie zamówienie?- do naszego stolika podszedł kelner.
-Ja poproszę duże frytki- zamówiła Danielle.
-Hamburgera- złożyły zamówienie Cortney, Sara i Kate.
-A ja taco jeśli można- uśmiechnęłam się do kelnera. Kelner odszedł od naszego stolika.
-Taco na śniadanie?- zmarszczyła brwi blondynka.
-No co.. Lubię taco- uśmiechnęłam się.

Po godzinie, najedzeni (no może oprócz Nialla który nadal narzekał że jest głodny) wyszliśmy z Nando's. Tym razem w aucie ja i Kate wsiadłyśmy do tyłu a nasze miejsce zajęła Sara której było nawet wygodnie ponieważ była mała i chudziutka.
Po wejściu do domu rzuciliśmy się na kanapę. Kilka minut później na kanapie zostałam tylko ja, Harry, Cortney i Loui.
-Dziewczyny pójdziecie do sklepu na zakupy?- zapytał Louis.
-A dlaczego wy nie pójdziecie..- zmarszczyłam brwi.
-Eee..- Louis popatrzył na Harrego.
-No idźcie że do tego sklepu!- wrzasnął. Zerwałyśmy się na równe nogi i wyszłyśmy z domu.
-Coś kombinują- powiedziała Cortney.

Po ok. 2 godzinach wróciłyśmy do domu. Zdjęłam z siebie kurtkę, czapkę oraz rękawiczki.
-Kat! Cortney!- usłyszałyśmy. Już po chwili stali przed nami uśmiechnięci Harry i Louis.
-Jutro wyjeżdżamy w góry!- zaczęli skakać jak głupi.
-Ale.. Wszyscy?-
-Nie tylko.. Ja , Louis, Cortney no i ty- powiedział Hazza. Już po chwili obydwie skakałyśmy po domu drąc się ,,Jedziemy w góry!". Wbiegłam do swojego pokoju i wyjęłam 2 walizki. Spakowałam je i położyłam obok biurka.
Wieczorem ułożyłam się wygodnie na łóżku a obok mnie Hazza po czym zasnęliśmy.
-Kat obudź się- poczułam że ktoś szturcha mnie w ramię. Po woli otworzyłam powieki.
-Która godzina?- zapytałam Harrego który siedział na skraju łóżka.
-7:00- ziewnął.
-A o której jedziemy?- podniosłam się do pozycji siedzącej.
-O 8:30- powiedział i wyszedł z mojego pokoju. Zwlokłam swoje zwłoki z łóżka i zeszłam na dół prosto do kuchni. Wyciągnęłam z szafek i lodówki składniki potrzebne do zrobienia naleśników.
-Znów naleśniki?- poczułam że ktoś przytula mnie od tyłu i kładzie brodę na moim ramieniu.
-Wolisz suchy chleb?- zaśmiałam się.
-I to dobre- 
-Dobra spadaj bo smarze-
-Muszę?- jęknął.
-Spadaj Harry-
-Ty spadaj.. Ja je zrobię- odepchnął mnie od kuchenki i lekko uśmiechnął.
-Jesteś idiotą.. Kochanym idiotą- dałam mu buziaka w policzek i wróciłam do swojego pokoju. Ubrałam się i związałam włosy w kitkę. Gotowa zbiegłam na dół. Już na schodach wyczuwałam piękny zapach naleśników. Weszłam do kuchni.
-Śniadanie podano- powiedział śmiesznym głosem Harry.
-Ty to już się nie wygłupiaj..- zaśmiałam się i usiałam przy stole. Już po chwili wszystkie naleśniki zniknęły.
-Gotowi?- w drzwiach kuchni zauważyłam Cortney i Louisa.
-Tak- powiedziałam i razem z Harrym pobiegłam po walizki.
Później pożegnaliśmy się z wszystkimi i wsiedliśmy do auta.
W połowie drogi zasnęłam.

Obudziłam się wtulona w Hazze. Louis i Cortney byli już na zewnątrz auta.
-Harry jesteśmy..- zaczęłam szturchać loczka w rękę.
-Już?- zapytał przecierając oczy.
-Chodź- wyszliśmy z auta. Od razu po tym zapadliśmy się po kolana w śniegu.
-Kat uważaj!- krzyknęła Cortney. Po chwili znalazłam się w wielkiej zaspie.
-Harry prosiłam cię żebyś tak nie robił!- wstałam i otrzepałam się z śniegu.
-Ale to jest zabawne- powiedział przez śmiech. Westchnęłam i wyjęłam z auta moją walizkę. Reszta zrobiła to samo.
Już po chwili staliśmy przed 2 drewnianymi i dość dużymi domkami.
-Przyjdziemy do was za godzinę- poinformował nas Louis i razem z marchewką wszedł do jednego z domków. Zrobiliśmy to samo.
Pomieszczenie było bardzo przytulne. Ogrzewał je nie duży piecyk. Śnieżna kanapa, telewizor, kuchnia, łazienka no i pokój.
Od razu klapnęłam na 2 osobowe łóżko w pokoju. Obok mnie klapnął Hazza.
-Tydzień zapowiada się nawet ciekawie- uśmiechnęłam się.
-Jak nas zasypie to racja, będzie ciekawie- zaśmiał się.
-Nie gadaj takich głupot tylko chodź.. Trzeba rozpakować walizki- wskazałam na walizki które stały obok szafy.
Pół godziny później wszystko było już w szafie. I wtedy do domku wparowali Louis i Cortney.
-Dobra to co robimy?- zapytał Loui.
-Może pooglądamy jakieś filmy?- Harry wyjął z walizki.... DVD i pudło z filmami?
-Człowieku ty wiozłeś ze sobą DVD?!- wrzasnęłam. Po chwili zadzwonił mój telefon. Odebrałam i włączyłam na głośno mówiący ponieważ wiedziałam o co chodzi.
-Gdzie jest DVD?!- w słuchawce rozległ się okropny krzyk Zayna. Podałam loczkowi telefon.
Gdy skończył rozmowę podszedł do pudła z filmami.
-Zmierzch?- zaproponował.
-Chcesz żebym dzisiaj w nocy nie mogła zasnąć?!- zmroziłam go wzrokiem.
-Kotku przecież przy mnie nic ci się nie stanie- uśmiechnął się i włożył film do DVD.
Oglądaliśmy go do 22:00. Cortney i Louis wrócili do siebie.
-Dobranoc- dałam loczkowi całusa i położyłam się spać.
-Wątpię żebyś zasnęła- położył brodę na moim ramieniu a ręką objął w tali.
-Zasnę-
-Podobno w nowych miejscach nigdy nie można zasnąć- nie dawał mi spokoju.
-Dobra zobaczymy kto ma rację-
-Ok- usiadł i zaczął mi się przyglądać.
Minęło 20 minut ale ja nadal nie mogłam zasnąć.
-Dobra wygrałeś- usiadłam obok loczka.
-Ja zawsze wygrywam- uśmiechnął się.
-Właśnie że nie..-
-A właśnie że tak wygrałem z Niallem w..- zaczął wymieniać. Zamknęłam jego buzię całusem.
Wtuliłam się w jego tors i po chwili zasnęłam.

 ____________________________________________________________
Taki jakiś ten rozdział. Osobiście nie podoba mi się zbyt bardzo no ale.. Jakiś jest.
Mam nadzieję że chociaż wam się spodoba.
17 rozdział.. hmm.. Jak będę miała jakiś fajny pomysł..
Pozdro xoxo
PS. To zdjęcie Hazzy u góry mnie rozwala.  

czwartek, 12 lipca 2012

Rozdział 16

                                             ~Sylwester- impreza~
Tańczyłam wolnego z Harrym. Wtulona w niego czułam piękne perfumy.. Znów było jak dawniej. Tylko on i ja. Nikt nie stał na przeszkodzie do naszej miłości. Czasem myślę że to tylko sen . Bajka która nigdy nie miała swojego miejsca. A jednak... Z moich rozmyśleń wyrwał mnie DJ który włączył szybszy kawałek. Wygramoliłam się z objęć loczka i poszłam w stronę naszego stolika przy którym siedziały nasze zakochańce - Cortney i Louis, Zayn i Kate, Liam i Danielle no i Niall i Sara. Wszyscy wyglądali ze sobą tak uroczo. Zajęłam swoje miejsce. Już po chwili dołączył do nas także Hazza.
-Dobrze się czujesz Zayn?- zapytałam mulata który był cały blady i kołysał się na wszystkie strony.
-Nie dobrze mi- powiedział mdłym głosem i pobiegł do toalety (na całe szczęście) chłopięcej.
-Harry idź za nim- powiedziałam do loczka który siedział jak słup i przyglądał się zamykającym za mulatem drzwiami.
-Muszę?- jęknął.
-Tak musisz. A teraz rusz to dupsko i idź za nim- warknęłam. Hazza wstał i zrobił to o co prosiłam.
-My idziemy po jakieś drinki- powiedzieli równo Niall, Liam i Louis. Wstali i poszli do baru.
-Jak na razie impreza zapowiada się świetnie- uśmiechnęła się Sara.
-Może i tak ale jak chłopcy przesadzą z alkoholem trzeba będzie ich wynosić z dyskoteki- zaśmiała się Danielle.
-Masz racje- odparła Kate.
-Idę do toalety poprawić włosy- powiedziała Cortney.
-My też!- krzyknęłyśmy wszystkie i razem powędrowałyśmy do toalety. Akurat było 5 luster, każde dla jeden z nas. Spojrzałam w lustro i przyjrzałam swojej postaci. Moje długie brązowe włosy były w tej chwili w 'artystycznym' nieładzie.
-Danielle masz grzebień?- zapytałam Dan która stała przy lustrze obok mnie i malowała czerwoną szminką swoje usta.
-Proszę- podała mi rzecz i miło uśmiechnęła się.
-Dzięki- odwzajemniłam uśmiech i ponownie spojrzałam w lustro. Uczesałam się. Gdy już to zrobiłam oddałam Dan grzebień i wyjęłam ze swojej torebki szminkę która była słodkiego malinowego koloru. Już po chwili wszystkie wróciłyśmy do stolika. Chłopcy byli już tam i popijali jeden kieliszek wódki po drugim. Gdy usiadłam na swoim miejscu Harry podsunął mi pod nos nie wielki kieliszek.
-Nie pije- odsunęłam wódkę z dala ode mnie.
-Napij się. Przecież nic ci się nie stanie- blado uśmiechnął się w moją stronę.
-Jesteś pijany?- zapytałam.
-Wcale nie. Napij się- nalegał.
-Ok- mruknęłam i podniosłam kieliszek. Gdy był już blisko moich ust zawahałam się. Jednak wypiłam. Później kolejne i kolejne. Dalej film mi się urwał.

Obudziłam się. Leżałam na.. schodach? Lekko podniosłam się na łokciach. Na innych schodkach zauważyłam resztę. Były to schody naszego domu. Wstałam i wyjęłam z mojej torebki klucze do drzwi. Pobiegłam do kuchni i zaczęłam wypijać całą butelkę wody.
-Suszy?- zaśmiała się Danielle która też wypijała butlę wody.
-Już więcej nie sięgnę po alkohol-
-No tak kacyk nie jest zbyt fajny..- uśmiechnęła się. Odłożyłyśmy puste butelki na ladę.
-Chodźmy ich wnieść do środka- wskazałam na schody. Danielle zaśmiała się pod nosem i razem ze mną powędrowała do drzwi. Dan wzięła pierwszego Liama a ja Harrego. Później zanieśliśmy resztę do swoich pokoi. Same też udałyśmy się do siebie żeby odespać tą nockę. Nie minęła chwila a poczułam że ktoś siada na moim łóżku. Otworzyłam powieki które niedawno zamknęłam.
-Dlaczego nie śpisz?- zapytałam loczka.
-A dlaczego mam spać?- uśmiechnął się.
-Chodź- wskazałam na miejsce obok mnie i wtuliłam się w moją poduszkę. Harry przykrył się kołdrą i objął mnie w tali po czym obydwoje zasnęliśmy.

Obudziły mnie brzdęki gitary i okropne wrzaski. Otworzyłam lekko prawe oko. Ujrzałam wszystkich łącznie z loczkiem. Niall brzdąkał coś na gitarze a reszta śpiewała ,,What Makes You Beatiful". Wyglądało to komicznie. W końcu nie wytrzymałam i wybuchłam śmiechem.
-Ooo obudziłaś się.. A miałem obudzić cię całusem- zrobił smutną minę Hazza.
-Jeszcze nie wszystko stracone- uśmiechnęłam się i ponownie zamknęłam oczy. Już po chwili poczułam usta loczka na swoich. Gdy oderwał się ode mnie zaśmiałam się.
-Jesteśmy idiotami- powiedziałam i podniosłam się do pozycji siedzącej.
-Och kochana my to wiemy od urodzenia- poklepała mnie po ramieniu Kate.
-Jak się cieszę że was mam- jebnęłam smajla.
-Grupowe tulenie!- krzyknęła Sara i Danielle. Po chwili wszyscy rzucili się na moje łóżko i zaczęli się dusić na wzajem...

_______________________________________________________________________
Ludzie pół dnia piszę ten rozdział a do tego.. Jaram się bo dziś na Nickelodeon był odcinek iCarly w którym wystąpili chłopcy! Od razu mówię mają okropnie zjebane głosy.. A najbardziej Louis i Niall. Aż uszy bolą. Za to Zayn ma sexy głosik. Hazza to taki przeciętny a Liam też. Dobra wracając do rozdziału. Dziękuję 2 takim dziewczyną które poddały mi pomysły na te rozdział. Wielkie dzięki dziewczyny!
No jak na razie jeszcze będę pisać a później jak znów nie będę miała pomysłów będę was błagać o pomysły.
Pozdro xoxo.
PS. Nowe postacie!
Sara Smith (18 l.) Dziewczyna Nialla.
Kate Moore (19 l.) Dziewczyna Zayna.
Danielle Peazer (23 l.) Dziewczyna Liama.
Dokładne opisy postaci macie po prawej stronie ekranu.





wtorek, 10 lipca 2012

Rozdział 15

                                                ~Tydzień później - Boże Narodzenie~
Siedząc na balkonie spoglądałam w gwieździste niebo. Miałam spędzić te Święta z chłopakami a spędzałam je sama.. Na polu było jakieś minus jeden i padał śnieg. W lewej ręce trzymałam kubek z kakaem a w drugiej komórkę. Zastanawiałam się czy zadzwonić do chłopaków i złożyć życzenia. Gdy już wykręcałam do nich numer usłyszałam śpiewane kolędy. Głos nie dobiegał z mieszkania ponieważ w środku nie był włączony ani telewizor ani też żadna wieża czy radio. Położyłam kubek i komórkę na parapecie i wychyliłam się przez barierkę. I wtedy zauważyłam że pod naszym balkonem stoją chłopcy.
-Wesołych Świąt Kat!- krzyknęli gdy mnie zobaczyli. Natychmiast wbiegłam do mieszkania. Myślałam że to może sen ale jednak to była prawda. Ponownie wyszłam na balkon.
-Co wy tutaj robicie?! I skąd wiecie że tutaj mieszkam?!- wrzasnęłam ale tak żeby sąsiedzi mnie nie usłyszeli.
-Wesołych Świąt- zza drzewa wyszła Cortney.
-Cortney! Miałaś pojechać do sióstr!- zmarszczyłam brwi.
-Ale Harry i Louis tak ładnie prosili że powiedziałam im gdzie mieszkamy- uśmiechnęła się.
-Oj Cortney jesteś porąbana- odwzajemniłam uśmiech.
-Wiem o tym..- zaśmiała się.
-Ekhem.. Jest minus jeden i do tego pada śnieg. Mamy tutaj zamarznąć na śmierć czy raczysz nas wpuścić do środka?- powiedział drżącym głosem Louis.
-Hmm.. Ok- wzięłam z parapetu kakao i komórkę po czym weszłam do środka. Miałam mały plan. Podeszłam do domofonu jednocześnie patrząc przez okno na chłopaków którzy wchodzą do środka. Gdy wchodził Harry wyłączyłam domofon przez co nie mógł wejść do środka. Otworzyłam okno.
-Ej a ja!?- krzyknął gdy wychyliłam moją głowę.
-Nie wpuszczę cię- cwaniacko uśmiechnęłam się w jego stronę.
-Proszę cię- ukląkł i złożył ręce tak jak robi się to w kościele.
-Nie-
-Błagam!-
-Pod jednym warunkiem.. Musisz przebiec dookoła bloku krzycząc.. co tam sobie wymyślisz-
-No ok- zrezygnowany podniósł się z ziemi. Wybiegłam na balkon żeby zobaczyć co wymyślił. Zaczął biegać.
-Kocham Katherine Vegas!- krzyczał.
-A ja ciebie nie!- też zaczęłam krzyczeć przez co wszyscy ludzie wychylili się przez okna swoich mieszkań. Szybko weszłam do środka pękając ze śmiechu.
-Co on robi?- zapytała Cortney i chłopaki którzy wychylali sie przez okno które wychylałam się nie dawno ja.
-Zwariował- zaśmiałam się. Po chwili loczek znów stał pod drzwiami budynku. Tym razem wpuściłam go.
-Jesteś potworem- powiedział zdyszany gdy wszedł do naszego mieszkania.
-Biedak się zdyszał-
-Nie jestem biedny..-
-Dobra nie jesteś ale kurwa jeszcze raz zaczniesz wykrzykiwać to co teraz to ci przy pieprze w gębę!- warknęłam.
-Mogę ponieważ nadal jesteśmy razem- cwaniacko uśmiechnął się.
-Nawet nie ma takiej opcji.. Mam już chłopaka-
-Nie zerwałaś jeszcze ze mną- wystawił mi język i pocałował. Odepchnęłam go.
-Mam cie wyrzucić przez balkon na ten śnieg?- zmarszczyłam brwi.
-Kotku nie zrobiłabyś tego-
-Haroldzie nie nazywaj mnie kotkiem!-
-Nie mów na mnie Harold kotku-
-Doigrałeś się- złapałam go za loki i wywlokłam na balkon po czym zamknęłam go.
-Kat otwórz! Przecież jest Boże Narodzenie!- krzyknął.
-Nie!- wrzuciłam przez okno na balkon kurtkę, czapkę, szalik i rękawiczki.
-Tyle ci wystarczy do rana- powiedziałam i wróciłam do chłopaków. Śmialiśmy się i żartowaliśmy. Hazza za to ciągle walił po drzwiach i błagał o wpuszczenie. Jednak ignorowaliśmy go. Po chwili zauważyłam że nie ma przy nas Louisa i Cortney.
-Och ładna by z nich była para- pomyślałam i cicho westchnęłam.
O 23:00 położyliśmy się spać.

Obudziły mnie krzyki przerażonej Cortney. Szybko wstałam i pobiegłam do salonu.
-AA- pisnęłam. Na balkonie nadal leżał Harry. Wyglądał jak żywy trup. Wybiegłam na balkon klękając nad nim. Sprawdziłam czy oddycha. Nic..
-Harry! Harry.. Obudź się! Kochanie obudź się- wtuliłam się w jego tors i zaczęłam płakać.
-A jednak powiedziałaś do mnie kochanie- usłyszałam. Spojrzałam na loczka.
-Ty głupku! Myślałam że nie żyjesz! Pojebało cię?!- zdjęłam z niego puchową czapkę i zaczęłam nią go bić.
-Ej. ała.. przystopuj.. ała.. Kat!- wyrwał mi z rąk czapkę.
-Głupku chcesz żebym zawału dostała?!-
-Uspokój się! Przecież nic mi nie jest- wstał i wszedł do środka. Miałam chęć go w tej chwili udusić. Ostatni raz przywaliłam mu tym razem dość grubą poduszką.
-Kat oddaj mi tą poduszkę- wyrwała mi ją z rąk Cortney.

                                                        ~2 tygodnie później~
 Wróciliśmy do Wielkiej Brytanii a razem z nami Cortney. Wynajęłyśmy z nią nie wielkie mieszkanko nie daleko chłopaków.
-To o której ma przyjść Louis?- zapytałam gdy 'marchewka' weszła do kuchni.
-Za 2 godziny- powiedziała zaspanym głosem i usadowiła się obok mnie.
-Amory w powietrzu?- zrobiłam brewki.
-Chyba cie pojebało- pokręciła palcem obok swojej łepetyny.
-No co. Sposób w jaki na ciebie patrzy nie jest normalny..-
-Hazza też się jakoś na ciebie tak gapi-
-Ale Harry jest we mnie zakochany po uszy-
-To nic nie zmienia-
-Dużo zmienia.. A teraz zjedzmy coś..- wstałam i podeszłam do kuchenki.
 
___________________________________________________________________
Elo! Głupi rozdział nie?
Pisałam z przymusu bo nie mam co robić. No ale może wam się spodoba..
Nie będę się rozpisywać..
Tutaj macie focie naszej Kat: 
Pozdro xoxo..