Obserwatorzy :P

wtorek, 10 lipca 2012

Rozdział 15

                                                ~Tydzień później - Boże Narodzenie~
Siedząc na balkonie spoglądałam w gwieździste niebo. Miałam spędzić te Święta z chłopakami a spędzałam je sama.. Na polu było jakieś minus jeden i padał śnieg. W lewej ręce trzymałam kubek z kakaem a w drugiej komórkę. Zastanawiałam się czy zadzwonić do chłopaków i złożyć życzenia. Gdy już wykręcałam do nich numer usłyszałam śpiewane kolędy. Głos nie dobiegał z mieszkania ponieważ w środku nie był włączony ani telewizor ani też żadna wieża czy radio. Położyłam kubek i komórkę na parapecie i wychyliłam się przez barierkę. I wtedy zauważyłam że pod naszym balkonem stoją chłopcy.
-Wesołych Świąt Kat!- krzyknęli gdy mnie zobaczyli. Natychmiast wbiegłam do mieszkania. Myślałam że to może sen ale jednak to była prawda. Ponownie wyszłam na balkon.
-Co wy tutaj robicie?! I skąd wiecie że tutaj mieszkam?!- wrzasnęłam ale tak żeby sąsiedzi mnie nie usłyszeli.
-Wesołych Świąt- zza drzewa wyszła Cortney.
-Cortney! Miałaś pojechać do sióstr!- zmarszczyłam brwi.
-Ale Harry i Louis tak ładnie prosili że powiedziałam im gdzie mieszkamy- uśmiechnęła się.
-Oj Cortney jesteś porąbana- odwzajemniłam uśmiech.
-Wiem o tym..- zaśmiała się.
-Ekhem.. Jest minus jeden i do tego pada śnieg. Mamy tutaj zamarznąć na śmierć czy raczysz nas wpuścić do środka?- powiedział drżącym głosem Louis.
-Hmm.. Ok- wzięłam z parapetu kakao i komórkę po czym weszłam do środka. Miałam mały plan. Podeszłam do domofonu jednocześnie patrząc przez okno na chłopaków którzy wchodzą do środka. Gdy wchodził Harry wyłączyłam domofon przez co nie mógł wejść do środka. Otworzyłam okno.
-Ej a ja!?- krzyknął gdy wychyliłam moją głowę.
-Nie wpuszczę cię- cwaniacko uśmiechnęłam się w jego stronę.
-Proszę cię- ukląkł i złożył ręce tak jak robi się to w kościele.
-Nie-
-Błagam!-
-Pod jednym warunkiem.. Musisz przebiec dookoła bloku krzycząc.. co tam sobie wymyślisz-
-No ok- zrezygnowany podniósł się z ziemi. Wybiegłam na balkon żeby zobaczyć co wymyślił. Zaczął biegać.
-Kocham Katherine Vegas!- krzyczał.
-A ja ciebie nie!- też zaczęłam krzyczeć przez co wszyscy ludzie wychylili się przez okna swoich mieszkań. Szybko weszłam do środka pękając ze śmiechu.
-Co on robi?- zapytała Cortney i chłopaki którzy wychylali sie przez okno które wychylałam się nie dawno ja.
-Zwariował- zaśmiałam się. Po chwili loczek znów stał pod drzwiami budynku. Tym razem wpuściłam go.
-Jesteś potworem- powiedział zdyszany gdy wszedł do naszego mieszkania.
-Biedak się zdyszał-
-Nie jestem biedny..-
-Dobra nie jesteś ale kurwa jeszcze raz zaczniesz wykrzykiwać to co teraz to ci przy pieprze w gębę!- warknęłam.
-Mogę ponieważ nadal jesteśmy razem- cwaniacko uśmiechnął się.
-Nawet nie ma takiej opcji.. Mam już chłopaka-
-Nie zerwałaś jeszcze ze mną- wystawił mi język i pocałował. Odepchnęłam go.
-Mam cie wyrzucić przez balkon na ten śnieg?- zmarszczyłam brwi.
-Kotku nie zrobiłabyś tego-
-Haroldzie nie nazywaj mnie kotkiem!-
-Nie mów na mnie Harold kotku-
-Doigrałeś się- złapałam go za loki i wywlokłam na balkon po czym zamknęłam go.
-Kat otwórz! Przecież jest Boże Narodzenie!- krzyknął.
-Nie!- wrzuciłam przez okno na balkon kurtkę, czapkę, szalik i rękawiczki.
-Tyle ci wystarczy do rana- powiedziałam i wróciłam do chłopaków. Śmialiśmy się i żartowaliśmy. Hazza za to ciągle walił po drzwiach i błagał o wpuszczenie. Jednak ignorowaliśmy go. Po chwili zauważyłam że nie ma przy nas Louisa i Cortney.
-Och ładna by z nich była para- pomyślałam i cicho westchnęłam.
O 23:00 położyliśmy się spać.

Obudziły mnie krzyki przerażonej Cortney. Szybko wstałam i pobiegłam do salonu.
-AA- pisnęłam. Na balkonie nadal leżał Harry. Wyglądał jak żywy trup. Wybiegłam na balkon klękając nad nim. Sprawdziłam czy oddycha. Nic..
-Harry! Harry.. Obudź się! Kochanie obudź się- wtuliłam się w jego tors i zaczęłam płakać.
-A jednak powiedziałaś do mnie kochanie- usłyszałam. Spojrzałam na loczka.
-Ty głupku! Myślałam że nie żyjesz! Pojebało cię?!- zdjęłam z niego puchową czapkę i zaczęłam nią go bić.
-Ej. ała.. przystopuj.. ała.. Kat!- wyrwał mi z rąk czapkę.
-Głupku chcesz żebym zawału dostała?!-
-Uspokój się! Przecież nic mi nie jest- wstał i wszedł do środka. Miałam chęć go w tej chwili udusić. Ostatni raz przywaliłam mu tym razem dość grubą poduszką.
-Kat oddaj mi tą poduszkę- wyrwała mi ją z rąk Cortney.

                                                        ~2 tygodnie później~
 Wróciliśmy do Wielkiej Brytanii a razem z nami Cortney. Wynajęłyśmy z nią nie wielkie mieszkanko nie daleko chłopaków.
-To o której ma przyjść Louis?- zapytałam gdy 'marchewka' weszła do kuchni.
-Za 2 godziny- powiedziała zaspanym głosem i usadowiła się obok mnie.
-Amory w powietrzu?- zrobiłam brewki.
-Chyba cie pojebało- pokręciła palcem obok swojej łepetyny.
-No co. Sposób w jaki na ciebie patrzy nie jest normalny..-
-Hazza też się jakoś na ciebie tak gapi-
-Ale Harry jest we mnie zakochany po uszy-
-To nic nie zmienia-
-Dużo zmienia.. A teraz zjedzmy coś..- wstałam i podeszłam do kuchenki.
 
___________________________________________________________________
Elo! Głupi rozdział nie?
Pisałam z przymusu bo nie mam co robić. No ale może wam się spodoba..
Nie będę się rozpisywać..
Tutaj macie focie naszej Kat: 
Pozdro xoxo..


9 komentarzy:

  1. Zajebisty rozdział :D
    Dziewczyno, tylko czemy tak się bronię przed związkiem z Harrym?!
    No mnijsza, mam nadzieję, że wreszcie będzie idealnie :)
    Kocham go :D
    Jak byś miała ochotę zmienić zdanie to muszę się pochwalić, że lubię noże >)
    Kocham mocno <3
    Harry's wife :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może zajebisty to może nie odpowiednie słowo fajne bardziej pasuje.. Bo zajebisty to on raczej nie jest.. Chyba że dla ciebie ;P
      A Kat będzie się jeszcze długo bronić przed związkiem z Harrym.. Dlaczego? Dlatego że.. jakby to powiedzieć.. Już nie kocha go tak jak dawniej.. Jakby w części odkochała się. Ale jednak jeszcze coś troszkę do niego czuje... Ale oni i tak będą razem! Choćby nie wiem co!

      No i nie piszę więcej bo nie chcę znów się nie wiadomo jak rozpisywać.. -.-

      Usuń
    2. Tak, zgadzam się. Ania napraaaaaawdę lubi noże. Można powiedzieć, że jak widzi taki, którego nie ma to świruje.

      Usuń
  2. Masz fajne pomysły :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale zajebisty! Pisz już, pisz! Proooooooooooooooooooszęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęęę! Smutno mi! :')

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak ja kocham twoje komentarze.. Krótkie ale zachęcające do tworzenia dalej (Ani też takie są).

      Usuń
  4. Masz okropnie fajnego bloga, czytam go od wczoraj bo dopiero wczoraj dostałam link od koleżanki ale strasznie mi się podoba. Ciekawi mnie jeszcze co Josh zrobi z tym że Kat przyjaźni się z Harrym. I ja uwielbiam Nialla :D Chciałabym by był chodź na trochę z Kat ... Mogę o takie małe namieszanie prosić ? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podoba mi się ten pomysł.. Spróbuje coś wymyślić bo pomysł jest mega! No a Josh.. Z Joshem Kat zerwie więc..

      No i strasznie mnie cieszy że się podoba.. Zaczynając bloga nie myślałam że ktoś będzie chciał go czytać :)..

      Usuń