-Katherine!- usłyszałam przestraszony głos Harrego.
-Co jest?- lekko podniosłam się na łokciach.
-Nie ma Sary!- krzyknął.
-Jak 'nie ma'?!- moje oczy zaszkliły się.
-No nie ma! A do tego coś jest nie tak z Niallem- pociągnął mnie za rękę do pokoju Sary. Był on już pusty. Nie było niczego. Wbiegłam do pokoju Nialla który siedział wpatrzony w okno na parapecie z gitarą na kolanach. Nie odpowiadał na pytania całej paczki która była już w jego pokoju.
-Niall gdzie Sara?!- potrząsnęłam nim. Ciężko przełknął ślinę. Z jego oczu poleciały łzy.
-Wyrzuciłem ją- odpowiedział zapłakanym głosem. Wtedy wszyscy zamarli.
-Jak.. wyrzuciłeś?- zapytałam z nie do wierzeniem.
~Oczami Nialla
-Ucieszyłem się ponieważ powiedziała że jest w ciąży. Moje szczęście nie trwało jednak za długo.. Dodała że nie wie kim jest ojciec dziecka.. Zdradziła mnie!- wydarłem się w twarz Kat.
Nikt już nie odpowiadał.. No tak nie wiedzieli co mają w tej chwili powiedzieć. Katherine mocno przytuliła mnie. Wtuliłem się w nią. Ona jedyna miała w sobie to coś co sprawiało że człowiekowi robiło się lżej na sercu. Jedyna potrafiła pocieszyć nas swoim pięknym uśmiechem i kilkoma słowami.
-Wszystko będzie dobrze- uśmiechnęła się i pogłaskała po ręce. Od razu poczułem się lepiej. Poprawił mi się humor. Kat dała mi nadzieję że to tylko głupie nie porozumienie. Że wszystko się wyjaśni.
-Możecie mnie zostawić samego?- popatrzyłem na nich błagalnym wzrokiem.
-Chodźcie..- Harry wskazał na drzwi. Wszyscy wyszli. Ponownie spojrzałem w okno. Spoglądając na podwórko widziałem Sarę która odchodzi przeze mnie.. Dopiero wtedy uświadomiłem sobie co zrobiłem... Że właśnie straciłem najważniejszą jak dotąd osobę..
Nagle zobaczyłem Kat która gdzieś wybiega. Gdy wróciła był z nią ktoś jeszcze. Usłyszałem głośne trzaśnięcie frontowych drzwi i kroki kierowane w stronę mojego pokoju. Po chwili drzwi uchyliły się a w nich stanęła Sara...
-Wyjdź- mruknęłam próbując nie patrzeć w jej stronę.
-Niall źle mnie wtedy rozumiałeś..-
-Wyjdź...- powtórzyłem.
-Niall..- szepnęła.
-Kurwa głucha jesteś czy co?! Wyjdź!- krzyknęłam. Sara wybiegła z pokoju.
-Horan jakim ty jesteś idiotą!- krzyknąłem sam do siebie i rzuciłem w ścianę wazonem który pierwszy wpadł w moje ręce. Później kolejne rzeczy....
Zrozumiałem że muszę wysłuchać tego co ma mi do powiedzenia Sara. Wyszedłem więc z pokoju i zbiegłem na dół gdzie siedziała zapłakana na kanapie.
-Sara...- usiadłem obok niej.
-Niall o nie tak jak myślisz..- szepnęła.
-Nie myśl że cię zdradziłam. Po prostu nie jestem pewna czy to ty jesteś ojcem dziecka bo może nim być każdy z moich byłych..- ciągnęła.
-Który to miesiąc?- zapytałem.
-3- odpowiedziała.
-No to pięknie... Przez 3 miesiące nie chciałaś mi o tym powiedzieć?-
-Niall bałam się że źle zareagujesz na tą wiadomość-
-Musimy zrobić test na ojcostwo- ciężko przełknąłem ślinę żeby wypowiedzieć ostatnie słowo.
~Miesiąc później
-Są wyniki- westchnęła Kat i usiadła na kanapie. Usadowiliśmy się obok niej.
-Ojcem dziecka jest...- zawiesiła głos i otworzyła kopertę.
-Niall!- krzyknęła na co wszyscy zaczęli skakać ze szczęścia.
-Będę tatą!- podniosłem Sarę i zakręciłem tak jak w filmach.
-Widzisz.. Nie było co histeryzować- uśmiechnęła się i cmoknęła w usta.
-Mam nadzieję że o mnie też nie zapomnieliście- powiedziała oburzonym głosem Kate.
-O Zayniątku nie da się zapomnieć- zrobiłem głupią minę na co wszyscy wybuchli śmiechem.
----------------------------------------------------------------------
Dupny jak jasna cholera rozdział.. Nudny że zaraz hejo mnie szczeli.. I krótki że już mam swoją ulubioną siekierę w ręce. No i.. Klaudia zrobię to za ciebie i sama się zabiję.. Nie będziesz musiała brudzić swoich rączek..
Dobra idę teraz na blog Klaudi bo jeszcze kurwa mać nie zdążyłam przeczytać 31 rozdziału..
♥Stylesowa♥
Obserwatorzy :P
wtorek, 31 lipca 2012
niedziela, 29 lipca 2012
Będę przynudzać ale co ja poradzę że mi się nudzi?!
Wiem będę przynudzać ale muszę wam pokazać te słodziaki!
Chodzi mi o szczeniaczki Magdy!.. One są takie słodkie że musicie je zobaczyć! Dodam fotke..:
Chodzi mi o szczeniaczki Magdy!.. One są takie słodkie że musicie je zobaczyć! Dodam fotke..:
Ciapka (czarno biała) wystawiła na mnie tyłek.. Foch! Za to Fruguś tak słodko wyszedł.. Szkoda że jak już będą samodzielne trzeba się będzie z nimi rozstać.. :(
I zdjęcie kota.. Zastanawiam się : Kogo to kurwa kot?! I skąd ja do cholery mam to zdjęcie?!
Czekam na odpowiedź od Lilki która zapewne będzie wiedzieć...
Ha ha a w tle za kotem szopa.. Ale za to w oddali jezioro i jakieś wysepki? Góry? Nie wiem co to.. My się wszędzie kręcimy więc wszystko mogłam uchwycić na zdjęciach... ;P
Dobra już was nie zanudzam tylko idę poczytać coś na blogach.. ;P
♥Stylesowa♥
sobota, 28 lipca 2012
Rozdział 20
1 miesiąc później~
Zayn wyglądał na bardzo zdenerwowanego. Gdy tylko spoglądał w moją stronę pocieszałam go szerokim uśmiechem.
Już po chwili na wprost Zayna stanęła Kate. Spojrzałam na Harrego który już zaczął beczeć.
-Jesteś mięczakiem- szepnęłam do niego.
-Zaraz ty też będziesz beczeć idiotko.. - uśmiechnął się. Wtedy dostałam z łokcia od Liama który stał obok mnie.
-Bądźcie cicho. Przecież to najszczęśliwszy dzień w ich życiu a wy zachowuje cie się jak debile..- warknął do mnie i kazał patrzeć się na zakochanych.
Ksiądz nawijał i nawijał. Myślałam że eksploduje...
-Człowieku przestań tyle gadać- szepnęłam sama do siebie. Ksiądz oderwał wzrok od jakiejś książeczki i spojrzał na mnie. Fuck! Właśnie ksiądz musiał usłyszeć marudzenie ostatniej debilki...
-Możecie się pocałować- usłyszałam na co odetchnęłam z ulgą. Nareszcie koniec!
Wsiadłam do auta. Mieliśmy teraz pojechać do lokalu który wynajęliśmy na ten jakże wspaniały dzień.
-Wytrzymałaś?- zaśmiał się Harry.
-Och.. Przymknij się i jedź- warknęłam. Harry ponownie zaśmiał się i ruszył. 20 minut później byliśmy na miejscu. Wyszliśmy z auta. Razem z Hazzą weszliśmy do środka dużego budynku który był dość ładnie urządzony na zewnątrz jak i w środku. Ludzie bawili się już przy muzyce.
Zabawa trwała w najlepsze. W końcu przyszedł czas na wolnego. Lubiłam go tańczyć ale w tej chwili nie miałam na to ochoty.
Stałam przy barierce na balkonie spoglądając w gwieździste niebo. Nagle poczułam że ktoś przytula mnie od tyłu.
-Dlaczego nie wracasz do środka?- usłyszałam ciepły i delikatny głos Harrego.
-Wolę pobyć sama...- odpowiedziałam i obróciłam się w jego stronę.
-Zatańczysz?- wyciągnął do mnie rękę.
-Przecież jesteśmy na balkonie.. Ludzie wezmą nas za idiotów- zaśmiałam się.
-Dla ciebie mogę zachowywać się nawet jak ostatni debil- złożył pocałunek na moich ustach. Już po chwili wtuleni w siebie bujaliśmy się w rytm piosenki.
-Kocham cię- szepnął mi do ucha na co na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Zamknęłam oczy i wyobraziłam sobie nas na miejscu Kate i Zayna. Wyobrażałam sobie jak mogłoby być pięknie..
-Robi się chłodno wróćmy do środka..- powiedział i wciągnął mnie do środka...
Już po chwili w moich rękach pojawił się kieliszek z wódką. Obiecywałam sobie że już więcej nie będę pić ale.. przecież to wesele! Można się opić za wszystkie czasy.. Dalej film mi się urwał.
Obudziłam się już w domu w swoim ciepłym i wygodnym łóżku. Obróciłam się na drugi bok.
-Cześć kotku- zobaczyłam uśmiechniętą twarz Harrego.
-Dzień dobry- ziewnęłam i wstałam.
-Która godzina?- zapytałam.
-5:00- odpowiedział. Pokiwałam głową i wyszłam z pokoju. Zbiegłam na dół do kuchni. Zrobiłam kanapki.
-A dla mnie..?- w drzwiach stanął Harry robiąc minkę zbitego psiaczka..
-Masz- ukroiłam mu połówkę swojej kanapki. Zjadł ją w ekspresowym tempie.
-Kto nas przywiózł do domu?-
-Z tego co pamiętam Liam bo on jedyny był trzeźwy- odpowiedział.
-No tak ten świętoszek- zaśmiałam się.
-Wypraszam sobie takich określeń- za Hazzą staną Liam ze złą miną.
-Em.. Przecież ja nic nie mówiłam- zrobiłam słodką minkę.
-Katherine! Jak cię dorwę to już po tobie!- krzyknął.
-Ja... Muszę jeszcze do kogoś zadzwonić!- mruknęłam i wybiegłam z kuchni. Daddy zaczął biec za mną.
-Liam kotku nie biegaj tak bo się zmęczysz- powiedziała śmiesznym głosem Danielle którą właśnie ominęliśmy.
-Ok!- krzyknął po czym rzucił się na mnie. Upadłam na ziemię.
-Co mam zrobić żebyś mnie puścił?- uśmiechnęłam się.
-Hmm.. Przez cały ten dzień będziesz robić to co ci każe- zrobił cwaniacki uśmieszek.
-Okey tylko zejdź ze mnie grubasie. Zgnieciesz mi wszystkie organy wewnętrzne..- jęknęłam.
-Jesteś żmiją..- zaśmiał się i raczył ze mnie wstać.
-Dobra pierwsze zadanie dla ciebie... Zabierz Harremu kocyk bez którego nie może zasnąć..- wystawił mi język.
No to po mnie.. Jeśli Harry nie może znaleźć swojego kocyka popada w furie.. To dziwne bo w tamtym miesiącu gdy schowałam się do szafy a chłopcy powiedzieli mu że zginęłam w wypadku nie wpadał w furię a tym bardziej nie beczał co mnie bardzo zasmuciło..
-Do odważnych świat należy- westchnęłam i weszłam do jego pokoju. Na szczęście nie było go tam.
Podeszłam do szafy w której go trzymał. Zabrałam go i pobiegłam do siebie. Schowałam kocyk do mojej ulubionej torebki i dałam znać Liamowi że zadanie wykonane.
-No to teraz schowaj wszystkie marchewki żeby Louis nie mógł ich jeść- zaśmiał się i wrócił do pokoju Dan w którym właśnie przebywał.
-Liam ty chcesz żeby mi chłopcy głowy pourywali?!- zmroziłam go wzrokiem.
-A myślisz że po co każe ci to robić?- wybuchł śmiechem.
-Kat nie rób tego co ten idiota ci każe.. Dzisiaj zachowuje się jak totalny debil.. A wiesz że nie jest on taki na codzień...- powiedziała Danielle i trzepnęła Liama w tył głowy.
-Kat jeśli tego nie zrobisz pożałujesz- powiedział sarkastycznym głosem.
Cicho westchnęłam i zbiegłam na dół. Otworzyłam lodówkę w której znajdował się zapas marchewek Louisa. Zapakowałam ją do siatki na zakupy i zabrałam je do siebie.
-Coś jeszcze?- zapytałam Liama.
-Jak na razie nie.. Chcę popatrzeć jak chłopaki urywają ci tą twoją malutką główkę..-
-Wolę cichego Liama nisz totalnego chama- powiedziałam i wyszłam z jego pokoju. Wróciłam do siebie i położyłam się na łóżku. Po chwili usłyszałam Harrego który wchodzi do swojego pokoju.
-Niech nie patrzy do szafy, niech nie patrzy do szafy..- szeptałam do siebie.
-Gdzie mój kocyk?!- usłyszałam jego krzyki, piski, i prawdopodobnie kopnięcie w ścianę.
-Kto ma mój kocyk?!- usłyszałam ponownie.
-Kat!- krzyknął Liam.
-Kurwa zabiję go- powiedziałam do siebie w myślach.
-Kat gdzie jest mój kocyk?!- Harry wpadł do mojego pokoju i zaczął grzebać w moich rzeczach.
-Ej! To są moje rzeczy! Nie grzeb mi tu!- wrzasnęłam odciągając Hazze od moich mebli. Po chwili niestety dostałam za to dość mocno z liścia. Upadłam na podłogę. Poczułam na swoim policzku łezkę.
-O matko Kat nic ci nie jest?- podeszła do mnie Sara która właśnie weszła do mojego pokoju.
-Nic..- odpowiedziałam.
-Harry co ty wyprawiasz?!- wrzasnęła.
-Niech mi odda to co zabrała!- krzyknął i wybiegł z pokoju. I tak właśnie wygląda jego furia. Wyjęłam go z torebki i wyrzuciłam mu na korytarz ten zasrany kocyk.
Poprosiłam Sare żeby wyszła z mojego pokoju po czym zamknęłam się na klucz.
-Kat sorry że cie uderzyłem- usłyszałam. Nic nie odpowiedziałam tylko włożyłam do uszu słuchawki. Jednak po chwili Hazza otworzył drzwi zapasowymi kluczykami. Usiadł obok mnie i wyjął słuchawki z uszu.
-Kat.. sorry- ponownie nie odpowiedziałam. Przytulił mnie.
-Muszę cię nauczyć panować nad sobą- zaśmiałam się.
-Obiecuję że więcej tak nie zrobię- uśmiechnął się i zrobił mi kokoszkę na głowie.
-Ej zostaw-
-Nie..- zaśmiał się. Po chwili raczył mnie zostawić.
Rozmawialiśmy dość długo ignorując Liama który coś tam pierdzielił.
Po godzinie zasnęłam wtulona w Hazze.
------------------------------------------------------------------
Nie podoba mi się ten rozdział ale dodaje go dla Klaudi której obiecałam go już 2 godziny temu.. Nie miałam pomysłów dlatego jest później.
Dodawajcie komentarze bo was malutko coś!
♥Stylesowa♥
A tutaj macie OBAMA DIRECTIONERS ;P
Zayn wyglądał na bardzo zdenerwowanego. Gdy tylko spoglądał w moją stronę pocieszałam go szerokim uśmiechem.
Już po chwili na wprost Zayna stanęła Kate. Spojrzałam na Harrego który już zaczął beczeć.
-Jesteś mięczakiem- szepnęłam do niego.
-Zaraz ty też będziesz beczeć idiotko.. - uśmiechnął się. Wtedy dostałam z łokcia od Liama który stał obok mnie.
-Bądźcie cicho. Przecież to najszczęśliwszy dzień w ich życiu a wy zachowuje cie się jak debile..- warknął do mnie i kazał patrzeć się na zakochanych.
Ksiądz nawijał i nawijał. Myślałam że eksploduje...
-Człowieku przestań tyle gadać- szepnęłam sama do siebie. Ksiądz oderwał wzrok od jakiejś książeczki i spojrzał na mnie. Fuck! Właśnie ksiądz musiał usłyszeć marudzenie ostatniej debilki...
-Możecie się pocałować- usłyszałam na co odetchnęłam z ulgą. Nareszcie koniec!
Wsiadłam do auta. Mieliśmy teraz pojechać do lokalu który wynajęliśmy na ten jakże wspaniały dzień.
-Wytrzymałaś?- zaśmiał się Harry.
-Och.. Przymknij się i jedź- warknęłam. Harry ponownie zaśmiał się i ruszył. 20 minut później byliśmy na miejscu. Wyszliśmy z auta. Razem z Hazzą weszliśmy do środka dużego budynku który był dość ładnie urządzony na zewnątrz jak i w środku. Ludzie bawili się już przy muzyce.
Zabawa trwała w najlepsze. W końcu przyszedł czas na wolnego. Lubiłam go tańczyć ale w tej chwili nie miałam na to ochoty.
Stałam przy barierce na balkonie spoglądając w gwieździste niebo. Nagle poczułam że ktoś przytula mnie od tyłu.
-Dlaczego nie wracasz do środka?- usłyszałam ciepły i delikatny głos Harrego.
-Wolę pobyć sama...- odpowiedziałam i obróciłam się w jego stronę.
-Zatańczysz?- wyciągnął do mnie rękę.
-Przecież jesteśmy na balkonie.. Ludzie wezmą nas za idiotów- zaśmiałam się.
-Dla ciebie mogę zachowywać się nawet jak ostatni debil- złożył pocałunek na moich ustach. Już po chwili wtuleni w siebie bujaliśmy się w rytm piosenki.
-Kocham cię- szepnął mi do ucha na co na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Zamknęłam oczy i wyobraziłam sobie nas na miejscu Kate i Zayna. Wyobrażałam sobie jak mogłoby być pięknie..
-Robi się chłodno wróćmy do środka..- powiedział i wciągnął mnie do środka...
Już po chwili w moich rękach pojawił się kieliszek z wódką. Obiecywałam sobie że już więcej nie będę pić ale.. przecież to wesele! Można się opić za wszystkie czasy.. Dalej film mi się urwał.
Obudziłam się już w domu w swoim ciepłym i wygodnym łóżku. Obróciłam się na drugi bok.
-Cześć kotku- zobaczyłam uśmiechniętą twarz Harrego.
-Dzień dobry- ziewnęłam i wstałam.
-Która godzina?- zapytałam.
-5:00- odpowiedział. Pokiwałam głową i wyszłam z pokoju. Zbiegłam na dół do kuchni. Zrobiłam kanapki.
-A dla mnie..?- w drzwiach stanął Harry robiąc minkę zbitego psiaczka..
-Masz- ukroiłam mu połówkę swojej kanapki. Zjadł ją w ekspresowym tempie.
-Kto nas przywiózł do domu?-
-Z tego co pamiętam Liam bo on jedyny był trzeźwy- odpowiedział.
-No tak ten świętoszek- zaśmiałam się.
-Wypraszam sobie takich określeń- za Hazzą staną Liam ze złą miną.
-Em.. Przecież ja nic nie mówiłam- zrobiłam słodką minkę.
-Katherine! Jak cię dorwę to już po tobie!- krzyknął.
-Ja... Muszę jeszcze do kogoś zadzwonić!- mruknęłam i wybiegłam z kuchni. Daddy zaczął biec za mną.
-Liam kotku nie biegaj tak bo się zmęczysz- powiedziała śmiesznym głosem Danielle którą właśnie ominęliśmy.
-Ok!- krzyknął po czym rzucił się na mnie. Upadłam na ziemię.
-Co mam zrobić żebyś mnie puścił?- uśmiechnęłam się.
-Hmm.. Przez cały ten dzień będziesz robić to co ci każe- zrobił cwaniacki uśmieszek.
-Okey tylko zejdź ze mnie grubasie. Zgnieciesz mi wszystkie organy wewnętrzne..- jęknęłam.
-Jesteś żmiją..- zaśmiał się i raczył ze mnie wstać.
-Dobra pierwsze zadanie dla ciebie... Zabierz Harremu kocyk bez którego nie może zasnąć..- wystawił mi język.
No to po mnie.. Jeśli Harry nie może znaleźć swojego kocyka popada w furie.. To dziwne bo w tamtym miesiącu gdy schowałam się do szafy a chłopcy powiedzieli mu że zginęłam w wypadku nie wpadał w furię a tym bardziej nie beczał co mnie bardzo zasmuciło..
-Do odważnych świat należy- westchnęłam i weszłam do jego pokoju. Na szczęście nie było go tam.
Podeszłam do szafy w której go trzymał. Zabrałam go i pobiegłam do siebie. Schowałam kocyk do mojej ulubionej torebki i dałam znać Liamowi że zadanie wykonane.
-No to teraz schowaj wszystkie marchewki żeby Louis nie mógł ich jeść- zaśmiał się i wrócił do pokoju Dan w którym właśnie przebywał.
-Liam ty chcesz żeby mi chłopcy głowy pourywali?!- zmroziłam go wzrokiem.
-A myślisz że po co każe ci to robić?- wybuchł śmiechem.
-Kat nie rób tego co ten idiota ci każe.. Dzisiaj zachowuje się jak totalny debil.. A wiesz że nie jest on taki na codzień...- powiedziała Danielle i trzepnęła Liama w tył głowy.
-Kat jeśli tego nie zrobisz pożałujesz- powiedział sarkastycznym głosem.
Cicho westchnęłam i zbiegłam na dół. Otworzyłam lodówkę w której znajdował się zapas marchewek Louisa. Zapakowałam ją do siatki na zakupy i zabrałam je do siebie.
-Coś jeszcze?- zapytałam Liama.
-Jak na razie nie.. Chcę popatrzeć jak chłopaki urywają ci tą twoją malutką główkę..-
-Wolę cichego Liama nisz totalnego chama- powiedziałam i wyszłam z jego pokoju. Wróciłam do siebie i położyłam się na łóżku. Po chwili usłyszałam Harrego który wchodzi do swojego pokoju.
-Niech nie patrzy do szafy, niech nie patrzy do szafy..- szeptałam do siebie.
-Gdzie mój kocyk?!- usłyszałam jego krzyki, piski, i prawdopodobnie kopnięcie w ścianę.
-Kto ma mój kocyk?!- usłyszałam ponownie.
-Kat!- krzyknął Liam.
-Kurwa zabiję go- powiedziałam do siebie w myślach.
-Kat gdzie jest mój kocyk?!- Harry wpadł do mojego pokoju i zaczął grzebać w moich rzeczach.
-Ej! To są moje rzeczy! Nie grzeb mi tu!- wrzasnęłam odciągając Hazze od moich mebli. Po chwili niestety dostałam za to dość mocno z liścia. Upadłam na podłogę. Poczułam na swoim policzku łezkę.
-O matko Kat nic ci nie jest?- podeszła do mnie Sara która właśnie weszła do mojego pokoju.
-Nic..- odpowiedziałam.
-Harry co ty wyprawiasz?!- wrzasnęła.
-Niech mi odda to co zabrała!- krzyknął i wybiegł z pokoju. I tak właśnie wygląda jego furia. Wyjęłam go z torebki i wyrzuciłam mu na korytarz ten zasrany kocyk.
Poprosiłam Sare żeby wyszła z mojego pokoju po czym zamknęłam się na klucz.
-Kat sorry że cie uderzyłem- usłyszałam. Nic nie odpowiedziałam tylko włożyłam do uszu słuchawki. Jednak po chwili Hazza otworzył drzwi zapasowymi kluczykami. Usiadł obok mnie i wyjął słuchawki z uszu.
-Kat.. sorry- ponownie nie odpowiedziałam. Przytulił mnie.
-Muszę cię nauczyć panować nad sobą- zaśmiałam się.
-Obiecuję że więcej tak nie zrobię- uśmiechnął się i zrobił mi kokoszkę na głowie.
-Ej zostaw-
-Nie..- zaśmiał się. Po chwili raczył mnie zostawić.
Rozmawialiśmy dość długo ignorując Liama który coś tam pierdzielił.
Po godzinie zasnęłam wtulona w Hazze.
------------------------------------------------------------------
Nie podoba mi się ten rozdział ale dodaje go dla Klaudi której obiecałam go już 2 godziny temu.. Nie miałam pomysłów dlatego jest później.
Dodawajcie komentarze bo was malutko coś!
♥Stylesowa♥
A tutaj macie OBAMA DIRECTIONERS ;P
czwartek, 26 lipca 2012
Rozdział 19
Obudziłam się. Zauważyłam że nie ma już Harrego. Zdziwiłam się bo w domku też go nie było. Podniosłam się do pozycji siedzącej i otarłam oczy. Wstałam z łóżka i weszłam do kuchni. Wyjęłam z lodówki butelke wody źródlanej i napiłam się łyka.
-Kat, Kat mam super wieści!- do kuchni wleciał Harry. Wyglądał jak bałwan ponieważ było na nim mnóstwo białego puszku który padał za oknem.
-Uspokój się..- zaśmiałam się ponieważ Harry skakał na wszystkie strony jak idiota.
-Dobra już jestem spokojny- powiedział i usiadł przy stole. Usiadłam obok niego.
-No to jaką to superową wieść mi tu niesiesz?- zachichotałam.
-Kate i Zayn się żenią!- wrzasnął i ponownie zaczął skakać jak głupi.
-WHAT THE FUCK?!- spojrzałam na niego z nie do wierzeniem/
-Widzisz mówiłem że to super wieść!- uśmiechnął się.
-A i mam jeszcze jedną wieść- ponownie się uśmiechnął.Spojrzałam na niego pytająco i napiłam się łyka wody.
-Będziemy mieli małego Zaynusia!- krzyknął. Zaczęłam krztusić się piciem.
-Za dużo wrażeń jak na 2 minuty- powiedziałam nadal krztusząc się wodą.
-Wiesz.. A co z małym Harrusiem?- zrobił minę psiaczka.
-Spieprzaj zboczeńcu- powiedziałam śmiesznym głosem na co on wybuchł śmiechem. Usiadłam na jego kolanach wtulając się w jego klatkę.
-A co zrobimy kiedy mały Zaynuś przyjdzie na świat?- zapytałam.
-Ty i dziewczyny będziecie latać w nocy przewijać mu pieluchy..- zaśmiał się.
-Wiesz że ty i chłopaki też się od tego nie wywiniecie?- zrobiłam cwaniacki uśmieszek.
-Och..- jęknął. Wydostałam się z jego objęcia i powędrowałam do pokoju. Wyjęłam z szafki ciuchy i weszłam do łazienki. Szybko przebrałam się i wróciłam do kuchni. Harry nadal siedział przy stole czekając na coś.
-Czy nie mogłeś łaskawie zrobić mi przez ten czas śniadania?- zmarszczyłam brwi.
-A miałem je zrobić?- zdziwił się.
-Oj ty mój idioto- zaśmiałam się i dałam mu całusa. Zrobiłam omlety i podłożyłam mu pod nos. Zjadłam szybko swoje i ubrałam na siebie płaszcz.
-Gdzie idziesz?- zapytał loczek.
-Do Louisa i Cortney..- odpowiedziałam.
-Ja też idę- powiedział i zaczął ubierać n siebie kurtkę.
-W bokserkach?- z trudem powstrzymałam się do śmiechu.
-Kurde to ja u Louisa i Cortney też byłem w bokserkach?-popatrzył pytająco na mnie.
-Jak wbiegłeś do kuchni byłeś w bokserkach- wybuchłam śmiechem.
-Dobra daj mi 15 minut na przebranie się!- pobiegł do pokoju. Wyszedł ubrany już w normalne ciuchy.
Weszliśmy do Louisa i Cortney.
-Ooo.. Pan Styles wreszcie raczył się ubrać..- zaśmiał się Lou.
-Dlaczego mi nie powiedziałeś że jestem w samych bokserkach?!- loczek zmroził go wzrokiem.
-Mówiłem ci ale byłeś za bardzo pod jarany tym że młodzi się żenią..- powiedziała Cortney.
-Dobra skończmy tą dyskusję o bokserkach..- powiedziałam -Teraz zadzwonimy do Kate i Zayna bo muszę się dowiedzieć czy nie chrzanicie głupot z tym ślubem i ciążą-.
Louis wyjął telefon i wykręcił numer Zayna. Włączył na głośno mówiący.
-Co znowu Lou?- usłyszeliśmy w słuchawce.
-Oni chrzanią głupoty o waszym ślubie i małym Zaynie czy to wszystko prawda?!- zapytałam.
-A dlaczego miało by to być kłamstwo?- zaśmiał się.
Gadaliśmy chyba jeszcze z pół godziny..
4 dni później~
Wróciliśmy już do Wielkiej Brytanii. Wszystko kręci się jak na razie wokół przygotowań do ślubu Zayna i Kate.
-Jedziemy do tego Centrum czy nie?!- wrzasnęłam.
-Już,już- z góry zwlokła się cała paczka. Wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do auta. Jechaliśmy 10 minut.
-Dobra to tak.. Wy idziecie kupić garnitury a my sukienki- zarządziła Danielle.
-To spotykamy się w tym miejscu za 1 godzinę..- powiedział Harry po czym razem z chłopakami poszli do pierwszego sklepu gdzie znajduje się pełno garniturów. My natomiast ruszyłyśmy do sklepu z sukniami ślubnymi.
-Dobra to która ci się podoba z tych?- wskazałam na 5 pięknych sukni.
-Hm.. Wiesz podoba mi się ta.- wskazała na jedną z pięknych śnieżnobiałych sukni.
-To leć ją przymierzyć- popędziła ją Danielle i Sara. Brunetka weszła do przymierzalni. Po chwili wyszła ubrana w tą suknię.
-Oł..-mruknęłyśmy spoglądając na Kate która wyglądała idiotycznie w tej sukience.
-A może przymierzysz tą?- Sara wskazała na bardzo ładną suknię. Brunetka bez chwili wahania wróciła z nią do przymierzalni. Wyszła..
-Woooow..- tylko tyle udało nam się wydusić.
-Bierz ją!- krzyknęła Cortney.
Podeszłyśmy do kasy i zakupiłyśmy tą suknię. Następnym sklepem był sklep z ciuchami gdzie miałyśmy kupić sobie sukienki. Jak zwykle żadna z nas nie mogła się zdecydować. Po długim namyśle Każda wybrała jakiś zestaw.
<zestaw Cortney> , <zestaw Sary> , <zestaw Danielle> , <zestaw Katherine>.
Wyszłyśmy ze sklepu i poczłapałyśmy na miejsce gdzie mieliśmy się spotkać. Chłopcy już czekali. Wróciliśmy do domu. Od razu po tym położyliśmy się na kanapie i zasnęliśmy.
-------------------------------------------------------------------------
Macie tutaj 19 rozdział.. Nareszcie mam wene.
Komentujcie ;P
♥Stylesowa♥
-Kat, Kat mam super wieści!- do kuchni wleciał Harry. Wyglądał jak bałwan ponieważ było na nim mnóstwo białego puszku który padał za oknem.
-Uspokój się..- zaśmiałam się ponieważ Harry skakał na wszystkie strony jak idiota.
-Dobra już jestem spokojny- powiedział i usiadł przy stole. Usiadłam obok niego.
-No to jaką to superową wieść mi tu niesiesz?- zachichotałam.
-Kate i Zayn się żenią!- wrzasnął i ponownie zaczął skakać jak głupi.
-WHAT THE FUCK?!- spojrzałam na niego z nie do wierzeniem/
-Widzisz mówiłem że to super wieść!- uśmiechnął się.
-A i mam jeszcze jedną wieść- ponownie się uśmiechnął.Spojrzałam na niego pytająco i napiłam się łyka wody.
-Będziemy mieli małego Zaynusia!- krzyknął. Zaczęłam krztusić się piciem.
-Za dużo wrażeń jak na 2 minuty- powiedziałam nadal krztusząc się wodą.
-Wiesz.. A co z małym Harrusiem?- zrobił minę psiaczka.
-Spieprzaj zboczeńcu- powiedziałam śmiesznym głosem na co on wybuchł śmiechem. Usiadłam na jego kolanach wtulając się w jego klatkę.
-A co zrobimy kiedy mały Zaynuś przyjdzie na świat?- zapytałam.
-Ty i dziewczyny będziecie latać w nocy przewijać mu pieluchy..- zaśmiał się.
-Wiesz że ty i chłopaki też się od tego nie wywiniecie?- zrobiłam cwaniacki uśmieszek.
-Och..- jęknął. Wydostałam się z jego objęcia i powędrowałam do pokoju. Wyjęłam z szafki ciuchy i weszłam do łazienki. Szybko przebrałam się i wróciłam do kuchni. Harry nadal siedział przy stole czekając na coś.
-Czy nie mogłeś łaskawie zrobić mi przez ten czas śniadania?- zmarszczyłam brwi.
-A miałem je zrobić?- zdziwił się.
-Oj ty mój idioto- zaśmiałam się i dałam mu całusa. Zrobiłam omlety i podłożyłam mu pod nos. Zjadłam szybko swoje i ubrałam na siebie płaszcz.
-Gdzie idziesz?- zapytał loczek.
-Do Louisa i Cortney..- odpowiedziałam.
-Ja też idę- powiedział i zaczął ubierać n siebie kurtkę.
-W bokserkach?- z trudem powstrzymałam się do śmiechu.
-Kurde to ja u Louisa i Cortney też byłem w bokserkach?-popatrzył pytająco na mnie.
-Jak wbiegłeś do kuchni byłeś w bokserkach- wybuchłam śmiechem.
-Dobra daj mi 15 minut na przebranie się!- pobiegł do pokoju. Wyszedł ubrany już w normalne ciuchy.
Weszliśmy do Louisa i Cortney.
-Ooo.. Pan Styles wreszcie raczył się ubrać..- zaśmiał się Lou.
-Dlaczego mi nie powiedziałeś że jestem w samych bokserkach?!- loczek zmroził go wzrokiem.
-Mówiłem ci ale byłeś za bardzo pod jarany tym że młodzi się żenią..- powiedziała Cortney.
-Dobra skończmy tą dyskusję o bokserkach..- powiedziałam -Teraz zadzwonimy do Kate i Zayna bo muszę się dowiedzieć czy nie chrzanicie głupot z tym ślubem i ciążą-.
Louis wyjął telefon i wykręcił numer Zayna. Włączył na głośno mówiący.
-Co znowu Lou?- usłyszeliśmy w słuchawce.
-Oni chrzanią głupoty o waszym ślubie i małym Zaynie czy to wszystko prawda?!- zapytałam.
-A dlaczego miało by to być kłamstwo?- zaśmiał się.
Gadaliśmy chyba jeszcze z pół godziny..
4 dni później~
Wróciliśmy już do Wielkiej Brytanii. Wszystko kręci się jak na razie wokół przygotowań do ślubu Zayna i Kate.
-Jedziemy do tego Centrum czy nie?!- wrzasnęłam.
-Już,już- z góry zwlokła się cała paczka. Wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do auta. Jechaliśmy 10 minut.
-Dobra to tak.. Wy idziecie kupić garnitury a my sukienki- zarządziła Danielle.
-To spotykamy się w tym miejscu za 1 godzinę..- powiedział Harry po czym razem z chłopakami poszli do pierwszego sklepu gdzie znajduje się pełno garniturów. My natomiast ruszyłyśmy do sklepu z sukniami ślubnymi.
-Dobra to która ci się podoba z tych?- wskazałam na 5 pięknych sukni.
-Hm.. Wiesz podoba mi się ta.- wskazała na jedną z pięknych śnieżnobiałych sukni.
-To leć ją przymierzyć- popędziła ją Danielle i Sara. Brunetka weszła do przymierzalni. Po chwili wyszła ubrana w tą suknię.
-Oł..-mruknęłyśmy spoglądając na Kate która wyglądała idiotycznie w tej sukience.
-A może przymierzysz tą?- Sara wskazała na bardzo ładną suknię. Brunetka bez chwili wahania wróciła z nią do przymierzalni. Wyszła..
-Woooow..- tylko tyle udało nam się wydusić.
-Bierz ją!- krzyknęła Cortney.
Podeszłyśmy do kasy i zakupiłyśmy tą suknię. Następnym sklepem był sklep z ciuchami gdzie miałyśmy kupić sobie sukienki. Jak zwykle żadna z nas nie mogła się zdecydować. Po długim namyśle Każda wybrała jakiś zestaw.
<zestaw Cortney> , <zestaw Sary> , <zestaw Danielle> , <zestaw Katherine>.
Wyszłyśmy ze sklepu i poczłapałyśmy na miejsce gdzie mieliśmy się spotkać. Chłopcy już czekali. Wróciliśmy do domu. Od razu po tym położyliśmy się na kanapie i zasnęliśmy.
-------------------------------------------------------------------------
Macie tutaj 19 rozdział.. Nareszcie mam wene.
Komentujcie ;P
♥Stylesowa♥
niedziela, 15 lipca 2012
Rozdział 18
Obudziły mnie okropne wrzaski. Wstałam z łóżka i powędrowałam do kuchni z której dobiegały wrzaski.
Gdy byłam już blisko jej drzwi zauważyłam wkurzonego Louisa który wybiega z nasze domku.
-Harry co jest?- zapytałam loczka który też wyglądał na mocno wkurzonego.
-Nie musisz wiedzieć- warknął.
-Właśnie że muszę..- zmroziłam go wzrokiem.
-A więc.. pokłóciłem się z Louisem-
-Ale jak? Przecież to twój najlepszy przyjaciel.. O co się pokłóciliście?- zapytałam. Hazza usiadł na kanapie a ja obok niego.
-No... Wiesz.. Poszedłem dziś do nich. No i Louis spał była tylko Cortney. No i rozmawialiśmy. Louis się obudził wszedł do kuchni no i jak nas zobaczył kazał mi wracać do siebie. Później przyszedł tutaj i powiedział że.. że dzisiaj rano próbowałem poderwać Cortney. Oczywiście zaprzeczyłem. On jednak nadal mówił jedno i to samo..- skończył.
-Poczekaj... Ale nie próbowałeś.. poderwać.. Cortney?-
-Absolutnie.. Po prostu rozmawialiśmy..-
-Lepiej pójdę pogadać z nią..- wstałam i ubrałam na siebie płaszcz. Zdjęłam ciepłe kapcie i ubrałam kozaki. Byłam w piżamie ale to było mniej ważne. Wyszłam i wparowałam do drugiego domku.
-Jesteś suką!-
-A ty idiotą!- zobaczyłam rzecz lecącą w moją stronę. Była to widocznie jakaś płyta. Ominęłam ją i zatrzymałam się na korytarzyku.
-Emm.. Chyba jestem nie w porę- powiedziałam zmieszana.
-Nie spoko właź- mruknął złym głosem Louis i wszedł do pokoju.
-Kat to jest okropne..- przytuliła mnie zapłakana Cortney.
-Nie martw.. Louis to sobie ubzdurał.. Nie długo się pogodzicie...- uśmiechnęłam się.
~2 dni później~
-Czy wy możecie się w końcu pogodzić?!- krzyknęłyśmy razem do dwójki panów wielce obrażonych.
-Nie mam nawet zamiaru z nim gadać- prychnął Louis.
-Nie będę gadał z takim idiotą- odparł Harry.
-Ok. Mam inny plan- wzięłam z półki kluczyk i zamknęłam chłopaków w pokoju w którym właśnie się znajdowaliśmy.
-Katherine otwórz!- krzyczał Harry.
-Macie czas do 17:00!- wrzasnęłam i usiadłam z Cortney przed telewizorem. Po chwili usłyszałam grzebanie w zamku do drzwi pokoju a po chwili wyszli z niego chłopcy.
-Jak..- spojrzałam na Hazze z nie do wierzeniem.
-Mam zapasowy klucz. I tak wcześniej czy później wybiłbym szybę albo wywalił drzwi- odpowiedział.
-Cortney idziemy do siebie- Louis pociągnął marchewkę. Po ich wyjściu spojrzałam na zegarek. Była równa 20:00. Weszłam do pokoju i zabrałam swoją poduszkę i kołdrę.
-Co ty robisz?- zapytał loczek gdy położyłam to na kanapie.
-Dopóki nie pogodzisz się z Louisem śpię na kanapie. Dobranoc- położyłam się i przykryłam.
-No chyba żartujesz?-
-Nie. Idź do siebie-
-Kotku proszę nie wygłupiaj się- położył się obok mnie.
-Nie pogodzicie się będę spać na kanapie- zwaliłam go.
-Ok to dobranoc- usłyszałam. Loczek nie poszedł jednak do pokoju. Obróciłam się. Hazza leżał na podłodze. Wstałam, kopnęła go i weszłam do pokoju zamykając drzwi na klucz.
-Ej!- usłyszałam.
-Nie chciałeś spać na łóżku to śpij na kanapie. Dobranoc- uśmiechnęłam się sama do siebie i zasnęłam.
Następnego dnia obudziłam się w ogóle nie wyspana. Nie wiem dlaczego. Wstałam i otworzyłam drzwi.
-Harry!- krzyknęłam gdy pod drzwiami pokoju zauważyłam loczka.
-Co jest?- zapytał ocierając oczy.
-Miałeś spać na kanapie a nie pod drzwiami!-
-Nie będę spać na kanapie!-
-Będziesz dopóki się nie pogodzicie..-
-Och czy ty musisz być taka?-
-Tak muszę- powiedziałam i weszłam do kuchni. Zrobiłam kilka kanapek i położyłam na stole na niewielkim talerzyku. Gdy Harry sięgnął po jedną walnęłam go w rękę.
-Zrób sobie sam- warknęłam.
-Ok..- mruknął złym głosem i podszedł do lodówki. Wiedziałam jednak że wystarczy ten dzień a nie wytrzyma i pogodzi się z Louisem. Gdy zjadłam już wszystkie kanapki poczłapałam ponownie do pokoju. Wzięłam ciuchy, weszłam do łazienki i ubrałam się. Założyłam na siebie jakiś płaszcz i szalik. Wyszłam z domu prosto do Cortney i Louisa.
-Elo!- krzyknęłam.
-Louis zrób sobie sam śniadanie!.. O cześć Kat- uśmiechnęła się do mnie z kuchni.
-Kat powiedz jej żeby zrobiła mi śniadanie..- zrobił słodką minkę Louis.
-Nie. Jak zgłodniejesz to coś zjesz- powiedziałam i posłałam Cortney promienny uśmiech. Usiadłyśmy na kanapie.
-Też używasz szantażu?-
-A jak inaczej?- zaśmiałam się. Rozmawiałyśmy tak chyba z godzinę.
-No a jak Louis zamierzacie się w końcu pogodzić z Harrym?- skierowałam się do pasiastego.
-Ja nie mam takiego zamiaru..-
-Chcesz znów spać na kanapie?- zmarszczyła brwi Cortney.
-Mogę spać na kanapie ale pogodzić się nie pogodzę!- krzyknął i wszedł do pokoju.
-Trudno spróbuję jeszcze tortur na Stylesie... Bay- wyszłam i weszłam do nas.
-Kat.. - zaczął Hazza po moim wejściu.
-Tak?-
-Pogodzę się z Louisem..-
-No to super!-
-Ale ugotujesz mi obiad?-
-Masz 3 minuty żeby się z nim pogodzić. Ja w tym czasie zrobię kurczaka. Czas.. START!- krzyknęłam a loczek szybko wybiegł z domu.. w skarpetkach...
-Przeziębi się- powiedziałam pod nosem i weszłam do kuchni. Zaczęłam robić kurczaka. Nagle usłyszałam trzaśnięcie drzwi.
-Iii.. co pogodziliście się?- zapytałam.
-Tak.. Chociaż Louis nazwał mnie przed tym debilem i pierdoleńcem to tak pogodziliśmy się.. - zaśmiał się i przytulił od tyłu.
-Harry mam cie tym kurczakiem palnąć w łeb czy mnie puścisz?- warknęłam.
-Nie marudź- pocałował mnie w policzek i usiadł przy stole. Już po chwili zajadaliśmy się pysznym kurczakiem.
Później walnęliśmy się przed telewizor. Na stole postawiliśmy popcorn i żelki.
W połowie filmu Harry zaczął rzucać we mnie popcornem.
-Ej weź mnie zostaw-
-Ale bijatyka na żarcie zawsze jest fajna..-
-Ale teraz oglądam film..-
-Oj nie gadaj tylko rzucaj-
-Harry..- warknęłam.
-Kat..- warknął śmiesznym głosem.
-Harry proszę cię daj mi spokój-
-No dobra- z naburmuszoną miną położył się. Położyłam się obok niego kładąc głowę na jego ramieniu. Po chwili zasnęłam.
Moja nowa przeróbka zdjątka! Podoba się?!
__________________________________________________________________
Jak wam się podoba? Fajny? Nudny? Ciekawy?
Dla mnie jest taki jakiś no ale zawsze spoko..
A więc teraz pytanie.. Aniu nie wiesz gdzie się podziała Klaudia? Pojechała już na te 8 dni gdzieś (kurde zapomniałam gdzie) czy ją kosmici zjedli?
19 rozdział niebawem..;P
Pozdro xoxo
Gdy byłam już blisko jej drzwi zauważyłam wkurzonego Louisa który wybiega z nasze domku.
-Harry co jest?- zapytałam loczka który też wyglądał na mocno wkurzonego.
-Nie musisz wiedzieć- warknął.
-Właśnie że muszę..- zmroziłam go wzrokiem.
-A więc.. pokłóciłem się z Louisem-
-Ale jak? Przecież to twój najlepszy przyjaciel.. O co się pokłóciliście?- zapytałam. Hazza usiadł na kanapie a ja obok niego.
-No... Wiesz.. Poszedłem dziś do nich. No i Louis spał była tylko Cortney. No i rozmawialiśmy. Louis się obudził wszedł do kuchni no i jak nas zobaczył kazał mi wracać do siebie. Później przyszedł tutaj i powiedział że.. że dzisiaj rano próbowałem poderwać Cortney. Oczywiście zaprzeczyłem. On jednak nadal mówił jedno i to samo..- skończył.
-Poczekaj... Ale nie próbowałeś.. poderwać.. Cortney?-
-Absolutnie.. Po prostu rozmawialiśmy..-
-Lepiej pójdę pogadać z nią..- wstałam i ubrałam na siebie płaszcz. Zdjęłam ciepłe kapcie i ubrałam kozaki. Byłam w piżamie ale to było mniej ważne. Wyszłam i wparowałam do drugiego domku.
-Jesteś suką!-
-A ty idiotą!- zobaczyłam rzecz lecącą w moją stronę. Była to widocznie jakaś płyta. Ominęłam ją i zatrzymałam się na korytarzyku.
-Emm.. Chyba jestem nie w porę- powiedziałam zmieszana.
-Nie spoko właź- mruknął złym głosem Louis i wszedł do pokoju.
-Kat to jest okropne..- przytuliła mnie zapłakana Cortney.
-Nie martw.. Louis to sobie ubzdurał.. Nie długo się pogodzicie...- uśmiechnęłam się.
~2 dni później~
-Czy wy możecie się w końcu pogodzić?!- krzyknęłyśmy razem do dwójki panów wielce obrażonych.
-Nie mam nawet zamiaru z nim gadać- prychnął Louis.
-Nie będę gadał z takim idiotą- odparł Harry.
-Ok. Mam inny plan- wzięłam z półki kluczyk i zamknęłam chłopaków w pokoju w którym właśnie się znajdowaliśmy.
-Katherine otwórz!- krzyczał Harry.
-Macie czas do 17:00!- wrzasnęłam i usiadłam z Cortney przed telewizorem. Po chwili usłyszałam grzebanie w zamku do drzwi pokoju a po chwili wyszli z niego chłopcy.
-Jak..- spojrzałam na Hazze z nie do wierzeniem.
-Mam zapasowy klucz. I tak wcześniej czy później wybiłbym szybę albo wywalił drzwi- odpowiedział.
-Cortney idziemy do siebie- Louis pociągnął marchewkę. Po ich wyjściu spojrzałam na zegarek. Była równa 20:00. Weszłam do pokoju i zabrałam swoją poduszkę i kołdrę.
-Co ty robisz?- zapytał loczek gdy położyłam to na kanapie.
-Dopóki nie pogodzisz się z Louisem śpię na kanapie. Dobranoc- położyłam się i przykryłam.
-No chyba żartujesz?-
-Nie. Idź do siebie-
-Kotku proszę nie wygłupiaj się- położył się obok mnie.
-Nie pogodzicie się będę spać na kanapie- zwaliłam go.
-Ok to dobranoc- usłyszałam. Loczek nie poszedł jednak do pokoju. Obróciłam się. Hazza leżał na podłodze. Wstałam, kopnęła go i weszłam do pokoju zamykając drzwi na klucz.
-Ej!- usłyszałam.
-Nie chciałeś spać na łóżku to śpij na kanapie. Dobranoc- uśmiechnęłam się sama do siebie i zasnęłam.
Następnego dnia obudziłam się w ogóle nie wyspana. Nie wiem dlaczego. Wstałam i otworzyłam drzwi.
-Harry!- krzyknęłam gdy pod drzwiami pokoju zauważyłam loczka.
-Co jest?- zapytał ocierając oczy.
-Miałeś spać na kanapie a nie pod drzwiami!-
-Nie będę spać na kanapie!-
-Będziesz dopóki się nie pogodzicie..-
-Och czy ty musisz być taka?-
-Tak muszę- powiedziałam i weszłam do kuchni. Zrobiłam kilka kanapek i położyłam na stole na niewielkim talerzyku. Gdy Harry sięgnął po jedną walnęłam go w rękę.
-Zrób sobie sam- warknęłam.
-Ok..- mruknął złym głosem i podszedł do lodówki. Wiedziałam jednak że wystarczy ten dzień a nie wytrzyma i pogodzi się z Louisem. Gdy zjadłam już wszystkie kanapki poczłapałam ponownie do pokoju. Wzięłam ciuchy, weszłam do łazienki i ubrałam się. Założyłam na siebie jakiś płaszcz i szalik. Wyszłam z domu prosto do Cortney i Louisa.
-Elo!- krzyknęłam.
-Louis zrób sobie sam śniadanie!.. O cześć Kat- uśmiechnęła się do mnie z kuchni.
-Kat powiedz jej żeby zrobiła mi śniadanie..- zrobił słodką minkę Louis.
-Nie. Jak zgłodniejesz to coś zjesz- powiedziałam i posłałam Cortney promienny uśmiech. Usiadłyśmy na kanapie.
-Też używasz szantażu?-
-A jak inaczej?- zaśmiałam się. Rozmawiałyśmy tak chyba z godzinę.
-No a jak Louis zamierzacie się w końcu pogodzić z Harrym?- skierowałam się do pasiastego.
-Ja nie mam takiego zamiaru..-
-Chcesz znów spać na kanapie?- zmarszczyła brwi Cortney.
-Mogę spać na kanapie ale pogodzić się nie pogodzę!- krzyknął i wszedł do pokoju.
-Trudno spróbuję jeszcze tortur na Stylesie... Bay- wyszłam i weszłam do nas.
-Kat.. - zaczął Hazza po moim wejściu.
-Tak?-
-Pogodzę się z Louisem..-
-No to super!-
-Ale ugotujesz mi obiad?-
-Masz 3 minuty żeby się z nim pogodzić. Ja w tym czasie zrobię kurczaka. Czas.. START!- krzyknęłam a loczek szybko wybiegł z domu.. w skarpetkach...
-Przeziębi się- powiedziałam pod nosem i weszłam do kuchni. Zaczęłam robić kurczaka. Nagle usłyszałam trzaśnięcie drzwi.
-Iii.. co pogodziliście się?- zapytałam.
-Tak.. Chociaż Louis nazwał mnie przed tym debilem i pierdoleńcem to tak pogodziliśmy się.. - zaśmiał się i przytulił od tyłu.
-Harry mam cie tym kurczakiem palnąć w łeb czy mnie puścisz?- warknęłam.
-Nie marudź- pocałował mnie w policzek i usiadł przy stole. Już po chwili zajadaliśmy się pysznym kurczakiem.
Później walnęliśmy się przed telewizor. Na stole postawiliśmy popcorn i żelki.
W połowie filmu Harry zaczął rzucać we mnie popcornem.
-Ej weź mnie zostaw-
-Ale bijatyka na żarcie zawsze jest fajna..-
-Ale teraz oglądam film..-
-Oj nie gadaj tylko rzucaj-
-Harry..- warknęłam.
-Kat..- warknął śmiesznym głosem.
-Harry proszę cię daj mi spokój-
-No dobra- z naburmuszoną miną położył się. Położyłam się obok niego kładąc głowę na jego ramieniu. Po chwili zasnęłam.
Moja nowa przeróbka zdjątka! Podoba się?!
__________________________________________________________________
Jak wam się podoba? Fajny? Nudny? Ciekawy?
Dla mnie jest taki jakiś no ale zawsze spoko..
A więc teraz pytanie.. Aniu nie wiesz gdzie się podziała Klaudia? Pojechała już na te 8 dni gdzieś (kurde zapomniałam gdzie) czy ją kosmici zjedli?
19 rozdział niebawem..;P
Pozdro xoxo
sobota, 14 lipca 2012
Rozdział 17
-Dobra dość tego tulenia.. Idziemy coś zjeść- powiedziałam i wstałam z łóżka.
-Eee.. Bo my zapomnieliśmy zrobić zakupy- szepnął Zayn.
-No to.. Jedziemy do Nando's!- krzyknął uradowany blondyn. Sara tak jak on zaczęła skakać i drzeć się ,,Jedziemy do Nando's!". Normalnie dobrana jak ulał para.
Zaśmiałam się pod nosem i podeszłam do całej paczki.
-Teraz wynocha bo chcę się przebrać- wywaliłam wszystkich i podeszłam do krzesła na którym przewieszone były moje ciuchy na dziś. Weszłam do łazienki. Wzięłam długi i ciepły prysznic. Ubrałam się dość ciepło ponieważ na polu padał śnieg i zaplotłam po boku warkocza. Gotowa wyszłam z łazienki i zeszłam na dół. Wszyscy już tam byli. Wyszliśmy z domu i wpakowaliśmy swoje tyłki do auta. Jakimś cudem zmieściliśmy się. Oczywiście ja i Kate musiałyśmy siedzieć jak 2 idiotki na dywaniku pod naszymi chłopakami. Już po chwili ruszyliśmy z pod domu.
-Harry weź zostaw mi tą czapkę- warknęłam i trzepnęłam go w rękę którą bawił się moją czapką.
-Ok..ok- mruknął.
-Kat... teraz pomyśl. Z tyłu są 2 wolne miejsca a my siedzimy na dywaniku jak debilki..- Kate popatrzyła na mnie tym nieprzyjemnym wzrokiem.
-Oł... no tak- westchnęłam.
-Ale tu wam lepiej się siedzi no nie?- zaśmiał się Zayn.
-Przymknij się- Kate walnęła go w krocze. Spojrzałam na Hazze.
-Proszę tylko nie w krocze- jęknął. Uśmiechnęłam się do niego i walnęłam w brzuch.
-Jesteście okropne- pisnęli obydwoje... Przybiłam z Kate piątkę.
-Jesteśmy!- krzyknął Louis. Wysiedliśmy z auta i wparowaliśmy do Nando's. Zajęliśmy 2 stoliki. Przy jednym dziewczyny przy drugim chłopcy.
-Jakie zamówienie?- do naszego stolika podszedł kelner.
-Ja poproszę duże frytki- zamówiła Danielle.
-Hamburgera- złożyły zamówienie Cortney, Sara i Kate.
-A ja taco jeśli można- uśmiechnęłam się do kelnera. Kelner odszedł od naszego stolika.
-Taco na śniadanie?- zmarszczyła brwi blondynka.
-No co.. Lubię taco- uśmiechnęłam się.
Po godzinie, najedzeni (no może oprócz Nialla który nadal narzekał że jest głodny) wyszliśmy z Nando's. Tym razem w aucie ja i Kate wsiadłyśmy do tyłu a nasze miejsce zajęła Sara której było nawet wygodnie ponieważ była mała i chudziutka.
Po wejściu do domu rzuciliśmy się na kanapę. Kilka minut później na kanapie zostałam tylko ja, Harry, Cortney i Loui.
-Dziewczyny pójdziecie do sklepu na zakupy?- zapytał Louis.
-A dlaczego wy nie pójdziecie..- zmarszczyłam brwi.
-Eee..- Louis popatrzył na Harrego.
-No idźcie że do tego sklepu!- wrzasnął. Zerwałyśmy się na równe nogi i wyszłyśmy z domu.
-Coś kombinują- powiedziała Cortney.
Po ok. 2 godzinach wróciłyśmy do domu. Zdjęłam z siebie kurtkę, czapkę oraz rękawiczki.
-Kat! Cortney!- usłyszałyśmy. Już po chwili stali przed nami uśmiechnięci Harry i Louis.
-Jutro wyjeżdżamy w góry!- zaczęli skakać jak głupi.
-Ale.. Wszyscy?-
-Nie tylko.. Ja , Louis, Cortney no i ty- powiedział Hazza. Już po chwili obydwie skakałyśmy po domu drąc się ,,Jedziemy w góry!". Wbiegłam do swojego pokoju i wyjęłam 2 walizki. Spakowałam je i położyłam obok biurka.
Wieczorem ułożyłam się wygodnie na łóżku a obok mnie Hazza po czym zasnęliśmy.
-Kat obudź się- poczułam że ktoś szturcha mnie w ramię. Po woli otworzyłam powieki.
-Która godzina?- zapytałam Harrego który siedział na skraju łóżka.
-7:00- ziewnął.
-A o której jedziemy?- podniosłam się do pozycji siedzącej.
-O 8:30- powiedział i wyszedł z mojego pokoju. Zwlokłam swoje zwłoki z łóżka i zeszłam na dół prosto do kuchni. Wyciągnęłam z szafek i lodówki składniki potrzebne do zrobienia naleśników.
-Znów naleśniki?- poczułam że ktoś przytula mnie od tyłu i kładzie brodę na moim ramieniu.
-Wolisz suchy chleb?- zaśmiałam się.
-I to dobre-
-Dobra spadaj bo smarze-
-Muszę?- jęknął.
-Spadaj Harry-
-Ty spadaj.. Ja je zrobię- odepchnął mnie od kuchenki i lekko uśmiechnął.
-Jesteś idiotą.. Kochanym idiotą- dałam mu buziaka w policzek i wróciłam do swojego pokoju. Ubrałam się i związałam włosy w kitkę. Gotowa zbiegłam na dół. Już na schodach wyczuwałam piękny zapach naleśników. Weszłam do kuchni.
-Śniadanie podano- powiedział śmiesznym głosem Harry.
-Ty to już się nie wygłupiaj..- zaśmiałam się i usiałam przy stole. Już po chwili wszystkie naleśniki zniknęły.
-Gotowi?- w drzwiach kuchni zauważyłam Cortney i Louisa.
-Tak- powiedziałam i razem z Harrym pobiegłam po walizki.
Później pożegnaliśmy się z wszystkimi i wsiedliśmy do auta.
W połowie drogi zasnęłam.
Obudziłam się wtulona w Hazze. Louis i Cortney byli już na zewnątrz auta.
-Harry jesteśmy..- zaczęłam szturchać loczka w rękę.
-Już?- zapytał przecierając oczy.
-Chodź- wyszliśmy z auta. Od razu po tym zapadliśmy się po kolana w śniegu.
-Kat uważaj!- krzyknęła Cortney. Po chwili znalazłam się w wielkiej zaspie.
-Harry prosiłam cię żebyś tak nie robił!- wstałam i otrzepałam się z śniegu.
-Ale to jest zabawne- powiedział przez śmiech. Westchnęłam i wyjęłam z auta moją walizkę. Reszta zrobiła to samo.
Już po chwili staliśmy przed 2 drewnianymi i dość dużymi domkami.
-Przyjdziemy do was za godzinę- poinformował nas Louis i razem z marchewką wszedł do jednego z domków. Zrobiliśmy to samo.
Pomieszczenie było bardzo przytulne. Ogrzewał je nie duży piecyk. Śnieżna kanapa, telewizor, kuchnia, łazienka no i pokój.
Od razu klapnęłam na 2 osobowe łóżko w pokoju. Obok mnie klapnął Hazza.
-Tydzień zapowiada się nawet ciekawie- uśmiechnęłam się.
-Jak nas zasypie to racja, będzie ciekawie- zaśmiał się.
-Nie gadaj takich głupot tylko chodź.. Trzeba rozpakować walizki- wskazałam na walizki które stały obok szafy.
Pół godziny później wszystko było już w szafie. I wtedy do domku wparowali Louis i Cortney.
-Dobra to co robimy?- zapytał Loui.
-Może pooglądamy jakieś filmy?- Harry wyjął z walizki.... DVD i pudło z filmami?
-Człowieku ty wiozłeś ze sobą DVD?!- wrzasnęłam. Po chwili zadzwonił mój telefon. Odebrałam i włączyłam na głośno mówiący ponieważ wiedziałam o co chodzi.
-Gdzie jest DVD?!- w słuchawce rozległ się okropny krzyk Zayna. Podałam loczkowi telefon.
Gdy skończył rozmowę podszedł do pudła z filmami.
-Zmierzch?- zaproponował.
-Chcesz żebym dzisiaj w nocy nie mogła zasnąć?!- zmroziłam go wzrokiem.
-Kotku przecież przy mnie nic ci się nie stanie- uśmiechnął się i włożył film do DVD.
Oglądaliśmy go do 22:00. Cortney i Louis wrócili do siebie.
-Dobranoc- dałam loczkowi całusa i położyłam się spać.
-Wątpię żebyś zasnęła- położył brodę na moim ramieniu a ręką objął w tali.
-Zasnę-
-Podobno w nowych miejscach nigdy nie można zasnąć- nie dawał mi spokoju.
-Dobra zobaczymy kto ma rację-
-Ok- usiadł i zaczął mi się przyglądać.
Minęło 20 minut ale ja nadal nie mogłam zasnąć.
-Dobra wygrałeś- usiadłam obok loczka.
-Ja zawsze wygrywam- uśmiechnął się.
-Właśnie że nie..-
-A właśnie że tak wygrałem z Niallem w..- zaczął wymieniać. Zamknęłam jego buzię całusem.
Wtuliłam się w jego tors i po chwili zasnęłam.
____________________________________________________________
Taki jakiś ten rozdział. Osobiście nie podoba mi się zbyt bardzo no ale.. Jakiś jest.
Mam nadzieję że chociaż wam się spodoba.
17 rozdział.. hmm.. Jak będę miała jakiś fajny pomysł..
Pozdro xoxo
PS. To zdjęcie Hazzy u góry mnie rozwala.
-Eee.. Bo my zapomnieliśmy zrobić zakupy- szepnął Zayn.
-No to.. Jedziemy do Nando's!- krzyknął uradowany blondyn. Sara tak jak on zaczęła skakać i drzeć się ,,Jedziemy do Nando's!". Normalnie dobrana jak ulał para.
Zaśmiałam się pod nosem i podeszłam do całej paczki.
-Teraz wynocha bo chcę się przebrać- wywaliłam wszystkich i podeszłam do krzesła na którym przewieszone były moje ciuchy na dziś. Weszłam do łazienki. Wzięłam długi i ciepły prysznic. Ubrałam się dość ciepło ponieważ na polu padał śnieg i zaplotłam po boku warkocza. Gotowa wyszłam z łazienki i zeszłam na dół. Wszyscy już tam byli. Wyszliśmy z domu i wpakowaliśmy swoje tyłki do auta. Jakimś cudem zmieściliśmy się. Oczywiście ja i Kate musiałyśmy siedzieć jak 2 idiotki na dywaniku pod naszymi chłopakami. Już po chwili ruszyliśmy z pod domu.
-Harry weź zostaw mi tą czapkę- warknęłam i trzepnęłam go w rękę którą bawił się moją czapką.
-Ok..ok- mruknął.
-Kat... teraz pomyśl. Z tyłu są 2 wolne miejsca a my siedzimy na dywaniku jak debilki..- Kate popatrzyła na mnie tym nieprzyjemnym wzrokiem.
-Oł... no tak- westchnęłam.
-Ale tu wam lepiej się siedzi no nie?- zaśmiał się Zayn.
-Przymknij się- Kate walnęła go w krocze. Spojrzałam na Hazze.
-Proszę tylko nie w krocze- jęknął. Uśmiechnęłam się do niego i walnęłam w brzuch.
-Jesteście okropne- pisnęli obydwoje... Przybiłam z Kate piątkę.
-Jesteśmy!- krzyknął Louis. Wysiedliśmy z auta i wparowaliśmy do Nando's. Zajęliśmy 2 stoliki. Przy jednym dziewczyny przy drugim chłopcy.
-Jakie zamówienie?- do naszego stolika podszedł kelner.
-Ja poproszę duże frytki- zamówiła Danielle.
-Hamburgera- złożyły zamówienie Cortney, Sara i Kate.
-A ja taco jeśli można- uśmiechnęłam się do kelnera. Kelner odszedł od naszego stolika.
-Taco na śniadanie?- zmarszczyła brwi blondynka.
-No co.. Lubię taco- uśmiechnęłam się.
Po godzinie, najedzeni (no może oprócz Nialla który nadal narzekał że jest głodny) wyszliśmy z Nando's. Tym razem w aucie ja i Kate wsiadłyśmy do tyłu a nasze miejsce zajęła Sara której było nawet wygodnie ponieważ była mała i chudziutka.
Po wejściu do domu rzuciliśmy się na kanapę. Kilka minut później na kanapie zostałam tylko ja, Harry, Cortney i Loui.
-Dziewczyny pójdziecie do sklepu na zakupy?- zapytał Louis.
-A dlaczego wy nie pójdziecie..- zmarszczyłam brwi.
-Eee..- Louis popatrzył na Harrego.
-No idźcie że do tego sklepu!- wrzasnął. Zerwałyśmy się na równe nogi i wyszłyśmy z domu.
-Coś kombinują- powiedziała Cortney.
Po ok. 2 godzinach wróciłyśmy do domu. Zdjęłam z siebie kurtkę, czapkę oraz rękawiczki.
-Kat! Cortney!- usłyszałyśmy. Już po chwili stali przed nami uśmiechnięci Harry i Louis.
-Jutro wyjeżdżamy w góry!- zaczęli skakać jak głupi.
-Ale.. Wszyscy?-
-Nie tylko.. Ja , Louis, Cortney no i ty- powiedział Hazza. Już po chwili obydwie skakałyśmy po domu drąc się ,,Jedziemy w góry!". Wbiegłam do swojego pokoju i wyjęłam 2 walizki. Spakowałam je i położyłam obok biurka.
Wieczorem ułożyłam się wygodnie na łóżku a obok mnie Hazza po czym zasnęliśmy.
-Kat obudź się- poczułam że ktoś szturcha mnie w ramię. Po woli otworzyłam powieki.
-Która godzina?- zapytałam Harrego który siedział na skraju łóżka.
-7:00- ziewnął.
-A o której jedziemy?- podniosłam się do pozycji siedzącej.
-O 8:30- powiedział i wyszedł z mojego pokoju. Zwlokłam swoje zwłoki z łóżka i zeszłam na dół prosto do kuchni. Wyciągnęłam z szafek i lodówki składniki potrzebne do zrobienia naleśników.
-Znów naleśniki?- poczułam że ktoś przytula mnie od tyłu i kładzie brodę na moim ramieniu.
-Wolisz suchy chleb?- zaśmiałam się.
-I to dobre-
-Dobra spadaj bo smarze-
-Muszę?- jęknął.
-Spadaj Harry-
-Ty spadaj.. Ja je zrobię- odepchnął mnie od kuchenki i lekko uśmiechnął.
-Jesteś idiotą.. Kochanym idiotą- dałam mu buziaka w policzek i wróciłam do swojego pokoju. Ubrałam się i związałam włosy w kitkę. Gotowa zbiegłam na dół. Już na schodach wyczuwałam piękny zapach naleśników. Weszłam do kuchni.
-Śniadanie podano- powiedział śmiesznym głosem Harry.
-Ty to już się nie wygłupiaj..- zaśmiałam się i usiałam przy stole. Już po chwili wszystkie naleśniki zniknęły.
-Gotowi?- w drzwiach kuchni zauważyłam Cortney i Louisa.
-Tak- powiedziałam i razem z Harrym pobiegłam po walizki.
Później pożegnaliśmy się z wszystkimi i wsiedliśmy do auta.
W połowie drogi zasnęłam.
Obudziłam się wtulona w Hazze. Louis i Cortney byli już na zewnątrz auta.
-Harry jesteśmy..- zaczęłam szturchać loczka w rękę.
-Już?- zapytał przecierając oczy.
-Chodź- wyszliśmy z auta. Od razu po tym zapadliśmy się po kolana w śniegu.
-Kat uważaj!- krzyknęła Cortney. Po chwili znalazłam się w wielkiej zaspie.
-Harry prosiłam cię żebyś tak nie robił!- wstałam i otrzepałam się z śniegu.
-Ale to jest zabawne- powiedział przez śmiech. Westchnęłam i wyjęłam z auta moją walizkę. Reszta zrobiła to samo.
Już po chwili staliśmy przed 2 drewnianymi i dość dużymi domkami.
-Przyjdziemy do was za godzinę- poinformował nas Louis i razem z marchewką wszedł do jednego z domków. Zrobiliśmy to samo.
Pomieszczenie było bardzo przytulne. Ogrzewał je nie duży piecyk. Śnieżna kanapa, telewizor, kuchnia, łazienka no i pokój.
Od razu klapnęłam na 2 osobowe łóżko w pokoju. Obok mnie klapnął Hazza.
-Tydzień zapowiada się nawet ciekawie- uśmiechnęłam się.
-Jak nas zasypie to racja, będzie ciekawie- zaśmiał się.
-Nie gadaj takich głupot tylko chodź.. Trzeba rozpakować walizki- wskazałam na walizki które stały obok szafy.
Pół godziny później wszystko było już w szafie. I wtedy do domku wparowali Louis i Cortney.
-Dobra to co robimy?- zapytał Loui.
-Może pooglądamy jakieś filmy?- Harry wyjął z walizki.... DVD i pudło z filmami?
-Człowieku ty wiozłeś ze sobą DVD?!- wrzasnęłam. Po chwili zadzwonił mój telefon. Odebrałam i włączyłam na głośno mówiący ponieważ wiedziałam o co chodzi.
-Gdzie jest DVD?!- w słuchawce rozległ się okropny krzyk Zayna. Podałam loczkowi telefon.
Gdy skończył rozmowę podszedł do pudła z filmami.
-Zmierzch?- zaproponował.
-Chcesz żebym dzisiaj w nocy nie mogła zasnąć?!- zmroziłam go wzrokiem.
-Kotku przecież przy mnie nic ci się nie stanie- uśmiechnął się i włożył film do DVD.
Oglądaliśmy go do 22:00. Cortney i Louis wrócili do siebie.
-Dobranoc- dałam loczkowi całusa i położyłam się spać.
-Wątpię żebyś zasnęła- położył brodę na moim ramieniu a ręką objął w tali.
-Zasnę-
-Podobno w nowych miejscach nigdy nie można zasnąć- nie dawał mi spokoju.
-Dobra zobaczymy kto ma rację-
-Ok- usiadł i zaczął mi się przyglądać.
Minęło 20 minut ale ja nadal nie mogłam zasnąć.
-Dobra wygrałeś- usiadłam obok loczka.
-Ja zawsze wygrywam- uśmiechnął się.
-Właśnie że nie..-
-A właśnie że tak wygrałem z Niallem w..- zaczął wymieniać. Zamknęłam jego buzię całusem.
Wtuliłam się w jego tors i po chwili zasnęłam.
____________________________________________________________
Taki jakiś ten rozdział. Osobiście nie podoba mi się zbyt bardzo no ale.. Jakiś jest.
Mam nadzieję że chociaż wam się spodoba.
17 rozdział.. hmm.. Jak będę miała jakiś fajny pomysł..
Pozdro xoxo
PS. To zdjęcie Hazzy u góry mnie rozwala.
czwartek, 12 lipca 2012
Rozdział 16
~Sylwester- impreza~
Tańczyłam wolnego z Harrym. Wtulona w niego czułam piękne perfumy.. Znów było jak dawniej. Tylko on i ja. Nikt nie stał na przeszkodzie do naszej miłości. Czasem myślę że to tylko sen . Bajka która nigdy nie miała swojego miejsca. A jednak... Z moich rozmyśleń wyrwał mnie DJ który włączył szybszy kawałek. Wygramoliłam się z objęć loczka i poszłam w stronę naszego stolika przy którym siedziały nasze zakochańce - Cortney i Louis, Zayn i Kate, Liam i Danielle no i Niall i Sara. Wszyscy wyglądali ze sobą tak uroczo. Zajęłam swoje miejsce. Już po chwili dołączył do nas także Hazza.
-Dobrze się czujesz Zayn?- zapytałam mulata który był cały blady i kołysał się na wszystkie strony.
-Nie dobrze mi- powiedział mdłym głosem i pobiegł do toalety (na całe szczęście) chłopięcej.
-Harry idź za nim- powiedziałam do loczka który siedział jak słup i przyglądał się zamykającym za mulatem drzwiami.
-Muszę?- jęknął.
-Tak musisz. A teraz rusz to dupsko i idź za nim- warknęłam. Hazza wstał i zrobił to o co prosiłam.
-My idziemy po jakieś drinki- powiedzieli równo Niall, Liam i Louis. Wstali i poszli do baru.
-Jak na razie impreza zapowiada się świetnie- uśmiechnęła się Sara.
-Może i tak ale jak chłopcy przesadzą z alkoholem trzeba będzie ich wynosić z dyskoteki- zaśmiała się Danielle.
-Masz racje- odparła Kate.
-Idę do toalety poprawić włosy- powiedziała Cortney.
-My też!- krzyknęłyśmy wszystkie i razem powędrowałyśmy do toalety. Akurat było 5 luster, każde dla jeden z nas. Spojrzałam w lustro i przyjrzałam swojej postaci. Moje długie brązowe włosy były w tej chwili w 'artystycznym' nieładzie.
-Danielle masz grzebień?- zapytałam Dan która stała przy lustrze obok mnie i malowała czerwoną szminką swoje usta.
-Proszę- podała mi rzecz i miło uśmiechnęła się.
-Dzięki- odwzajemniłam uśmiech i ponownie spojrzałam w lustro. Uczesałam się. Gdy już to zrobiłam oddałam Dan grzebień i wyjęłam ze swojej torebki szminkę która była słodkiego malinowego koloru. Już po chwili wszystkie wróciłyśmy do stolika. Chłopcy byli już tam i popijali jeden kieliszek wódki po drugim. Gdy usiadłam na swoim miejscu Harry podsunął mi pod nos nie wielki kieliszek.
-Nie pije- odsunęłam wódkę z dala ode mnie.
-Napij się. Przecież nic ci się nie stanie- blado uśmiechnął się w moją stronę.
-Jesteś pijany?- zapytałam.
-Wcale nie. Napij się- nalegał.
-Ok- mruknęłam i podniosłam kieliszek. Gdy był już blisko moich ust zawahałam się. Jednak wypiłam. Później kolejne i kolejne. Dalej film mi się urwał.
Obudziłam się. Leżałam na.. schodach? Lekko podniosłam się na łokciach. Na innych schodkach zauważyłam resztę. Były to schody naszego domu. Wstałam i wyjęłam z mojej torebki klucze do drzwi. Pobiegłam do kuchni i zaczęłam wypijać całą butelkę wody.
-Suszy?- zaśmiała się Danielle która też wypijała butlę wody.
-Już więcej nie sięgnę po alkohol-
-No tak kacyk nie jest zbyt fajny..- uśmiechnęła się. Odłożyłyśmy puste butelki na ladę.
-Chodźmy ich wnieść do środka- wskazałam na schody. Danielle zaśmiała się pod nosem i razem ze mną powędrowała do drzwi. Dan wzięła pierwszego Liama a ja Harrego. Później zanieśliśmy resztę do swoich pokoi. Same też udałyśmy się do siebie żeby odespać tą nockę. Nie minęła chwila a poczułam że ktoś siada na moim łóżku. Otworzyłam powieki które niedawno zamknęłam.
-Dlaczego nie śpisz?- zapytałam loczka.
-A dlaczego mam spać?- uśmiechnął się.
-Chodź- wskazałam na miejsce obok mnie i wtuliłam się w moją poduszkę. Harry przykrył się kołdrą i objął mnie w tali po czym obydwoje zasnęliśmy.
Obudziły mnie brzdęki gitary i okropne wrzaski. Otworzyłam lekko prawe oko. Ujrzałam wszystkich łącznie z loczkiem. Niall brzdąkał coś na gitarze a reszta śpiewała ,,What Makes You Beatiful". Wyglądało to komicznie. W końcu nie wytrzymałam i wybuchłam śmiechem.
-Ooo obudziłaś się.. A miałem obudzić cię całusem- zrobił smutną minę Hazza.
-Jeszcze nie wszystko stracone- uśmiechnęłam się i ponownie zamknęłam oczy. Już po chwili poczułam usta loczka na swoich. Gdy oderwał się ode mnie zaśmiałam się.
-Jesteśmy idiotami- powiedziałam i podniosłam się do pozycji siedzącej.
-Och kochana my to wiemy od urodzenia- poklepała mnie po ramieniu Kate.
-Jak się cieszę że was mam- jebnęłam smajla.
-Grupowe tulenie!- krzyknęła Sara i Danielle. Po chwili wszyscy rzucili się na moje łóżko i zaczęli się dusić na wzajem...
_______________________________________________________________________
Ludzie pół dnia piszę ten rozdział a do tego.. Jaram się bo dziś na Nickelodeon był odcinek iCarly w którym wystąpili chłopcy! Od razu mówię mają okropnie zjebane głosy.. A najbardziej Louis i Niall. Aż uszy bolą. Za to Zayn ma sexy głosik. Hazza to taki przeciętny a Liam też. Dobra wracając do rozdziału. Dziękuję 2 takim dziewczyną które poddały mi pomysły na te rozdział. Wielkie dzięki dziewczyny!
No jak na razie jeszcze będę pisać a później jak znów nie będę miała pomysłów będę was błagać o pomysły.
Pozdro xoxo.
PS. Nowe postacie!
Tańczyłam wolnego z Harrym. Wtulona w niego czułam piękne perfumy.. Znów było jak dawniej. Tylko on i ja. Nikt nie stał na przeszkodzie do naszej miłości. Czasem myślę że to tylko sen . Bajka która nigdy nie miała swojego miejsca. A jednak... Z moich rozmyśleń wyrwał mnie DJ który włączył szybszy kawałek. Wygramoliłam się z objęć loczka i poszłam w stronę naszego stolika przy którym siedziały nasze zakochańce - Cortney i Louis, Zayn i Kate, Liam i Danielle no i Niall i Sara. Wszyscy wyglądali ze sobą tak uroczo. Zajęłam swoje miejsce. Już po chwili dołączył do nas także Hazza.
-Dobrze się czujesz Zayn?- zapytałam mulata który był cały blady i kołysał się na wszystkie strony.
-Nie dobrze mi- powiedział mdłym głosem i pobiegł do toalety (na całe szczęście) chłopięcej.
-Harry idź za nim- powiedziałam do loczka który siedział jak słup i przyglądał się zamykającym za mulatem drzwiami.
-Muszę?- jęknął.
-Tak musisz. A teraz rusz to dupsko i idź za nim- warknęłam. Hazza wstał i zrobił to o co prosiłam.
-My idziemy po jakieś drinki- powiedzieli równo Niall, Liam i Louis. Wstali i poszli do baru.
-Jak na razie impreza zapowiada się świetnie- uśmiechnęła się Sara.
-Może i tak ale jak chłopcy przesadzą z alkoholem trzeba będzie ich wynosić z dyskoteki- zaśmiała się Danielle.
-Masz racje- odparła Kate.
-Idę do toalety poprawić włosy- powiedziała Cortney.
-My też!- krzyknęłyśmy wszystkie i razem powędrowałyśmy do toalety. Akurat było 5 luster, każde dla jeden z nas. Spojrzałam w lustro i przyjrzałam swojej postaci. Moje długie brązowe włosy były w tej chwili w 'artystycznym' nieładzie.
-Danielle masz grzebień?- zapytałam Dan która stała przy lustrze obok mnie i malowała czerwoną szminką swoje usta.
-Proszę- podała mi rzecz i miło uśmiechnęła się.
-Dzięki- odwzajemniłam uśmiech i ponownie spojrzałam w lustro. Uczesałam się. Gdy już to zrobiłam oddałam Dan grzebień i wyjęłam ze swojej torebki szminkę która była słodkiego malinowego koloru. Już po chwili wszystkie wróciłyśmy do stolika. Chłopcy byli już tam i popijali jeden kieliszek wódki po drugim. Gdy usiadłam na swoim miejscu Harry podsunął mi pod nos nie wielki kieliszek.
-Nie pije- odsunęłam wódkę z dala ode mnie.
-Napij się. Przecież nic ci się nie stanie- blado uśmiechnął się w moją stronę.
-Jesteś pijany?- zapytałam.
-Wcale nie. Napij się- nalegał.
-Ok- mruknęłam i podniosłam kieliszek. Gdy był już blisko moich ust zawahałam się. Jednak wypiłam. Później kolejne i kolejne. Dalej film mi się urwał.
Obudziłam się. Leżałam na.. schodach? Lekko podniosłam się na łokciach. Na innych schodkach zauważyłam resztę. Były to schody naszego domu. Wstałam i wyjęłam z mojej torebki klucze do drzwi. Pobiegłam do kuchni i zaczęłam wypijać całą butelkę wody.
-Suszy?- zaśmiała się Danielle która też wypijała butlę wody.
-Już więcej nie sięgnę po alkohol-
-No tak kacyk nie jest zbyt fajny..- uśmiechnęła się. Odłożyłyśmy puste butelki na ladę.
-Chodźmy ich wnieść do środka- wskazałam na schody. Danielle zaśmiała się pod nosem i razem ze mną powędrowała do drzwi. Dan wzięła pierwszego Liama a ja Harrego. Później zanieśliśmy resztę do swoich pokoi. Same też udałyśmy się do siebie żeby odespać tą nockę. Nie minęła chwila a poczułam że ktoś siada na moim łóżku. Otworzyłam powieki które niedawno zamknęłam.
-Dlaczego nie śpisz?- zapytałam loczka.
-A dlaczego mam spać?- uśmiechnął się.
-Chodź- wskazałam na miejsce obok mnie i wtuliłam się w moją poduszkę. Harry przykrył się kołdrą i objął mnie w tali po czym obydwoje zasnęliśmy.
Obudziły mnie brzdęki gitary i okropne wrzaski. Otworzyłam lekko prawe oko. Ujrzałam wszystkich łącznie z loczkiem. Niall brzdąkał coś na gitarze a reszta śpiewała ,,What Makes You Beatiful". Wyglądało to komicznie. W końcu nie wytrzymałam i wybuchłam śmiechem.
-Ooo obudziłaś się.. A miałem obudzić cię całusem- zrobił smutną minę Hazza.
-Jeszcze nie wszystko stracone- uśmiechnęłam się i ponownie zamknęłam oczy. Już po chwili poczułam usta loczka na swoich. Gdy oderwał się ode mnie zaśmiałam się.
-Jesteśmy idiotami- powiedziałam i podniosłam się do pozycji siedzącej.
-Och kochana my to wiemy od urodzenia- poklepała mnie po ramieniu Kate.
-Jak się cieszę że was mam- jebnęłam smajla.
-Grupowe tulenie!- krzyknęła Sara i Danielle. Po chwili wszyscy rzucili się na moje łóżko i zaczęli się dusić na wzajem...
_______________________________________________________________________
Ludzie pół dnia piszę ten rozdział a do tego.. Jaram się bo dziś na Nickelodeon był odcinek iCarly w którym wystąpili chłopcy! Od razu mówię mają okropnie zjebane głosy.. A najbardziej Louis i Niall. Aż uszy bolą. Za to Zayn ma sexy głosik. Hazza to taki przeciętny a Liam też. Dobra wracając do rozdziału. Dziękuję 2 takim dziewczyną które poddały mi pomysły na te rozdział. Wielkie dzięki dziewczyny!
No jak na razie jeszcze będę pisać a później jak znów nie będę miała pomysłów będę was błagać o pomysły.
Pozdro xoxo.
PS. Nowe postacie!
Sara Smith (18 l.) Dziewczyna Nialla.
Kate Moore (19 l.) Dziewczyna Zayna.
Danielle Peazer (23 l.) Dziewczyna Liama.
Dokładne opisy postaci macie po prawej stronie ekranu.
wtorek, 10 lipca 2012
Rozdział 15
~Tydzień później - Boże Narodzenie~
Siedząc na balkonie spoglądałam w gwieździste niebo. Miałam spędzić te Święta z chłopakami a spędzałam je sama.. Na polu było jakieś minus jeden i padał śnieg. W lewej ręce trzymałam kubek z kakaem a w drugiej komórkę. Zastanawiałam się czy zadzwonić do chłopaków i złożyć życzenia. Gdy już wykręcałam do nich numer usłyszałam śpiewane kolędy. Głos nie dobiegał z mieszkania ponieważ w środku nie był włączony ani telewizor ani też żadna wieża czy radio. Położyłam kubek i komórkę na parapecie i wychyliłam się przez barierkę. I wtedy zauważyłam że pod naszym balkonem stoją chłopcy.
-Wesołych Świąt Kat!- krzyknęli gdy mnie zobaczyli. Natychmiast wbiegłam do mieszkania. Myślałam że to może sen ale jednak to była prawda. Ponownie wyszłam na balkon.
-Co wy tutaj robicie?! I skąd wiecie że tutaj mieszkam?!- wrzasnęłam ale tak żeby sąsiedzi mnie nie usłyszeli.
-Wesołych Świąt- zza drzewa wyszła Cortney.
-Cortney! Miałaś pojechać do sióstr!- zmarszczyłam brwi.
-Ale Harry i Louis tak ładnie prosili że powiedziałam im gdzie mieszkamy- uśmiechnęła się.
-Oj Cortney jesteś porąbana- odwzajemniłam uśmiech.
-Wiem o tym..- zaśmiała się.
-Ekhem.. Jest minus jeden i do tego pada śnieg. Mamy tutaj zamarznąć na śmierć czy raczysz nas wpuścić do środka?- powiedział drżącym głosem Louis.
-Hmm.. Ok- wzięłam z parapetu kakao i komórkę po czym weszłam do środka. Miałam mały plan. Podeszłam do domofonu jednocześnie patrząc przez okno na chłopaków którzy wchodzą do środka. Gdy wchodził Harry wyłączyłam domofon przez co nie mógł wejść do środka. Otworzyłam okno.
-Ej a ja!?- krzyknął gdy wychyliłam moją głowę.
-Nie wpuszczę cię- cwaniacko uśmiechnęłam się w jego stronę.
-Proszę cię- ukląkł i złożył ręce tak jak robi się to w kościele.
-Nie-
-Błagam!-
-Pod jednym warunkiem.. Musisz przebiec dookoła bloku krzycząc.. co tam sobie wymyślisz-
-No ok- zrezygnowany podniósł się z ziemi. Wybiegłam na balkon żeby zobaczyć co wymyślił. Zaczął biegać.
-Kocham Katherine Vegas!- krzyczał.
-A ja ciebie nie!- też zaczęłam krzyczeć przez co wszyscy ludzie wychylili się przez okna swoich mieszkań. Szybko weszłam do środka pękając ze śmiechu.
-Co on robi?- zapytała Cortney i chłopaki którzy wychylali sie przez okno które wychylałam się nie dawno ja.
-Zwariował- zaśmiałam się. Po chwili loczek znów stał pod drzwiami budynku. Tym razem wpuściłam go.
-Jesteś potworem- powiedział zdyszany gdy wszedł do naszego mieszkania.
-Biedak się zdyszał-
-Nie jestem biedny..-
-Dobra nie jesteś ale kurwa jeszcze raz zaczniesz wykrzykiwać to co teraz to ci przy pieprze w gębę!- warknęłam.
-Mogę ponieważ nadal jesteśmy razem- cwaniacko uśmiechnął się.
-Nawet nie ma takiej opcji.. Mam już chłopaka-
-Nie zerwałaś jeszcze ze mną- wystawił mi język i pocałował. Odepchnęłam go.
-Mam cie wyrzucić przez balkon na ten śnieg?- zmarszczyłam brwi.
-Kotku nie zrobiłabyś tego-
-Haroldzie nie nazywaj mnie kotkiem!-
-Nie mów na mnie Harold kotku-
-Doigrałeś się- złapałam go za loki i wywlokłam na balkon po czym zamknęłam go.
-Kat otwórz! Przecież jest Boże Narodzenie!- krzyknął.
-Nie!- wrzuciłam przez okno na balkon kurtkę, czapkę, szalik i rękawiczki.
-Tyle ci wystarczy do rana- powiedziałam i wróciłam do chłopaków. Śmialiśmy się i żartowaliśmy. Hazza za to ciągle walił po drzwiach i błagał o wpuszczenie. Jednak ignorowaliśmy go. Po chwili zauważyłam że nie ma przy nas Louisa i Cortney.
-Och ładna by z nich była para- pomyślałam i cicho westchnęłam.
O 23:00 położyliśmy się spać.
Obudziły mnie krzyki przerażonej Cortney. Szybko wstałam i pobiegłam do salonu.
-AA- pisnęłam. Na balkonie nadal leżał Harry. Wyglądał jak żywy trup. Wybiegłam na balkon klękając nad nim. Sprawdziłam czy oddycha. Nic..
-Harry! Harry.. Obudź się! Kochanie obudź się- wtuliłam się w jego tors i zaczęłam płakać.
-A jednak powiedziałaś do mnie kochanie- usłyszałam. Spojrzałam na loczka.
-Ty głupku! Myślałam że nie żyjesz! Pojebało cię?!- zdjęłam z niego puchową czapkę i zaczęłam nią go bić.
-Ej. ała.. przystopuj.. ała.. Kat!- wyrwał mi z rąk czapkę.
-Głupku chcesz żebym zawału dostała?!-
-Uspokój się! Przecież nic mi nie jest- wstał i wszedł do środka. Miałam chęć go w tej chwili udusić. Ostatni raz przywaliłam mu tym razem dość grubą poduszką.
-Kat oddaj mi tą poduszkę- wyrwała mi ją z rąk Cortney.
~2 tygodnie później~
Wróciliśmy do Wielkiej Brytanii a razem z nami Cortney. Wynajęłyśmy z nią nie wielkie mieszkanko nie daleko chłopaków.
-To o której ma przyjść Louis?- zapytałam gdy 'marchewka' weszła do kuchni.
-Za 2 godziny- powiedziała zaspanym głosem i usadowiła się obok mnie.
-Amory w powietrzu?- zrobiłam brewki.
-Chyba cie pojebało- pokręciła palcem obok swojej łepetyny.
-No co. Sposób w jaki na ciebie patrzy nie jest normalny..-
-Hazza też się jakoś na ciebie tak gapi-
-Ale Harry jest we mnie zakochany po uszy-
-To nic nie zmienia-
-Dużo zmienia.. A teraz zjedzmy coś..- wstałam i podeszłam do kuchenki.
___________________________________________________________________
Elo! Głupi rozdział nie?
Pisałam z przymusu bo nie mam co robić. No ale może wam się spodoba..
Nie będę się rozpisywać..
Tutaj macie focie naszej Kat:
Siedząc na balkonie spoglądałam w gwieździste niebo. Miałam spędzić te Święta z chłopakami a spędzałam je sama.. Na polu było jakieś minus jeden i padał śnieg. W lewej ręce trzymałam kubek z kakaem a w drugiej komórkę. Zastanawiałam się czy zadzwonić do chłopaków i złożyć życzenia. Gdy już wykręcałam do nich numer usłyszałam śpiewane kolędy. Głos nie dobiegał z mieszkania ponieważ w środku nie był włączony ani telewizor ani też żadna wieża czy radio. Położyłam kubek i komórkę na parapecie i wychyliłam się przez barierkę. I wtedy zauważyłam że pod naszym balkonem stoją chłopcy.
-Wesołych Świąt Kat!- krzyknęli gdy mnie zobaczyli. Natychmiast wbiegłam do mieszkania. Myślałam że to może sen ale jednak to była prawda. Ponownie wyszłam na balkon.
-Co wy tutaj robicie?! I skąd wiecie że tutaj mieszkam?!- wrzasnęłam ale tak żeby sąsiedzi mnie nie usłyszeli.
-Wesołych Świąt- zza drzewa wyszła Cortney.
-Cortney! Miałaś pojechać do sióstr!- zmarszczyłam brwi.
-Ale Harry i Louis tak ładnie prosili że powiedziałam im gdzie mieszkamy- uśmiechnęła się.
-Oj Cortney jesteś porąbana- odwzajemniłam uśmiech.
-Wiem o tym..- zaśmiała się.
-Ekhem.. Jest minus jeden i do tego pada śnieg. Mamy tutaj zamarznąć na śmierć czy raczysz nas wpuścić do środka?- powiedział drżącym głosem Louis.
-Hmm.. Ok- wzięłam z parapetu kakao i komórkę po czym weszłam do środka. Miałam mały plan. Podeszłam do domofonu jednocześnie patrząc przez okno na chłopaków którzy wchodzą do środka. Gdy wchodził Harry wyłączyłam domofon przez co nie mógł wejść do środka. Otworzyłam okno.
-Ej a ja!?- krzyknął gdy wychyliłam moją głowę.
-Nie wpuszczę cię- cwaniacko uśmiechnęłam się w jego stronę.
-Proszę cię- ukląkł i złożył ręce tak jak robi się to w kościele.
-Nie-
-Błagam!-
-Pod jednym warunkiem.. Musisz przebiec dookoła bloku krzycząc.. co tam sobie wymyślisz-
-No ok- zrezygnowany podniósł się z ziemi. Wybiegłam na balkon żeby zobaczyć co wymyślił. Zaczął biegać.
-Kocham Katherine Vegas!- krzyczał.
-A ja ciebie nie!- też zaczęłam krzyczeć przez co wszyscy ludzie wychylili się przez okna swoich mieszkań. Szybko weszłam do środka pękając ze śmiechu.
-Co on robi?- zapytała Cortney i chłopaki którzy wychylali sie przez okno które wychylałam się nie dawno ja.
-Zwariował- zaśmiałam się. Po chwili loczek znów stał pod drzwiami budynku. Tym razem wpuściłam go.
-Jesteś potworem- powiedział zdyszany gdy wszedł do naszego mieszkania.
-Biedak się zdyszał-
-Nie jestem biedny..-
-Dobra nie jesteś ale kurwa jeszcze raz zaczniesz wykrzykiwać to co teraz to ci przy pieprze w gębę!- warknęłam.
-Mogę ponieważ nadal jesteśmy razem- cwaniacko uśmiechnął się.
-Nawet nie ma takiej opcji.. Mam już chłopaka-
-Nie zerwałaś jeszcze ze mną- wystawił mi język i pocałował. Odepchnęłam go.
-Mam cie wyrzucić przez balkon na ten śnieg?- zmarszczyłam brwi.
-Kotku nie zrobiłabyś tego-
-Haroldzie nie nazywaj mnie kotkiem!-
-Nie mów na mnie Harold kotku-
-Doigrałeś się- złapałam go za loki i wywlokłam na balkon po czym zamknęłam go.
-Kat otwórz! Przecież jest Boże Narodzenie!- krzyknął.
-Nie!- wrzuciłam przez okno na balkon kurtkę, czapkę, szalik i rękawiczki.
-Tyle ci wystarczy do rana- powiedziałam i wróciłam do chłopaków. Śmialiśmy się i żartowaliśmy. Hazza za to ciągle walił po drzwiach i błagał o wpuszczenie. Jednak ignorowaliśmy go. Po chwili zauważyłam że nie ma przy nas Louisa i Cortney.
-Och ładna by z nich była para- pomyślałam i cicho westchnęłam.
O 23:00 położyliśmy się spać.
Obudziły mnie krzyki przerażonej Cortney. Szybko wstałam i pobiegłam do salonu.
-AA- pisnęłam. Na balkonie nadal leżał Harry. Wyglądał jak żywy trup. Wybiegłam na balkon klękając nad nim. Sprawdziłam czy oddycha. Nic..
-Harry! Harry.. Obudź się! Kochanie obudź się- wtuliłam się w jego tors i zaczęłam płakać.
-A jednak powiedziałaś do mnie kochanie- usłyszałam. Spojrzałam na loczka.
-Ty głupku! Myślałam że nie żyjesz! Pojebało cię?!- zdjęłam z niego puchową czapkę i zaczęłam nią go bić.
-Ej. ała.. przystopuj.. ała.. Kat!- wyrwał mi z rąk czapkę.
-Głupku chcesz żebym zawału dostała?!-
-Uspokój się! Przecież nic mi nie jest- wstał i wszedł do środka. Miałam chęć go w tej chwili udusić. Ostatni raz przywaliłam mu tym razem dość grubą poduszką.
-Kat oddaj mi tą poduszkę- wyrwała mi ją z rąk Cortney.
~2 tygodnie później~
Wróciliśmy do Wielkiej Brytanii a razem z nami Cortney. Wynajęłyśmy z nią nie wielkie mieszkanko nie daleko chłopaków.
-To o której ma przyjść Louis?- zapytałam gdy 'marchewka' weszła do kuchni.
-Za 2 godziny- powiedziała zaspanym głosem i usadowiła się obok mnie.
-Amory w powietrzu?- zrobiłam brewki.
-Chyba cie pojebało- pokręciła palcem obok swojej łepetyny.
-No co. Sposób w jaki na ciebie patrzy nie jest normalny..-
-Hazza też się jakoś na ciebie tak gapi-
-Ale Harry jest we mnie zakochany po uszy-
-To nic nie zmienia-
-Dużo zmienia.. A teraz zjedzmy coś..- wstałam i podeszłam do kuchenki.
___________________________________________________________________
Elo! Głupi rozdział nie?
Pisałam z przymusu bo nie mam co robić. No ale może wam się spodoba..
Nie będę się rozpisywać..
Tutaj macie focie naszej Kat:
Pozdro xoxo..
poniedziałek, 9 lipca 2012
Rozdział 14
Muzyka
Wstałam powoli z podłogi i wyjęłam z szafy dużą walizkę. Spakowałam ją i położyłam za łóżkiem. Gdy zapadł zmrok wyjęłam nie wielką karteczkę z szufladki i napisałam krótki liścik do chłopaków. Później ubrałam się ciepło i wyszłam z walizką z domu. Pojechałam ostatnim autobusem do Kevina. Zapukałam. Po chwili otworzył.
-Mogę zostać u ciebie na parę dni?- zapytałam.
-Wchodź- wpuścił mnie do środka.
~Ranek.
Obudziłam się. Ciągle dzwonił mój telefon. W końcu jednak odebrałam.
-Kat gdzie ty jesteś?- usłyszałam zrozpaczony głos Harrego.
-Nie szukajcie mnie... Lepiej będzie jak zniknę z waszego życia raz na zawsze- rozłączyłam się. Usiadłam na kanapie i zaczęłam wylewać morze łez.
~2 miesiące później~
Wyjechałam do Paryża. Tutaj jest mi dobrze. Znalazłam chłopaka którego kocham z całego serca. Nie tęsknię za chłopakami. Jest mi bez nich nawet lepiej.
Właśnie siedzę na kanapie z albumem. Są w nim zdjęcia moje i Harrego. Wycięłam z nich Harrego i wrzuciłam do ogrzewającego mój pokój piecyka.
-Kat kupiłam ci gazetę- usłyszałam głos Cortney.
-Jestem w pokoju- powiedziałam cicho dlatego że właśnie napotkałam na zdjęcie na którym całuję się z Harrym. Chciałam wyciąć jego twarz ale nie potrafiłam. Poczułam na swoim policzku łezkę.
-Ej co ci jest?- obok mnie usiadła Cortney. Wyrwała z mojej ręki to zdjęcie.
-Och Kat.. Przestań o nim myśleć. Teraz najważniejszy jest Josh- uśmiechnęła się.
Po chwili zabrałyśmy się do tego co uwielbiałyśmy robić. Cortney grała na gitarze a ja śpiewałam. Pozwalała mi się to uwolnić od wszystkich kłopotów.
-Może pójdziemy do Centrum Handlowego?- zaproponowałam gdy skończyłyśmy.
-Spoko- odpowiedziała. Już po chwili znajdowałyśmy się w środku budynku.
Chodziłyśmy w tą i we wte. I nagle osłupiałam.
-Kat!- podbiegł do mnie Louis który przed chwilą wychodził z Niallem z kawiarni.
-Loui- przytuliłam 'pasiastego'.
-Zmieniłaś się- jebnął smajla. Miał rację. Trochę zmieniłam się od czasu kiedy wyprowadziłam się od chłopaków.
-Em.. Louis to jest Cortney-
-Wież jak tak się na ciebie patrzę to mam ochotę na marchewki- powiedział. No tak Cortney miała włosy o kolorze "marchewkowym".
-Kat..- usłyszałam. Spojrzałam za siebie.
-Harry..- szepnęłam a po moim policzku spłynęła nie wielka łezka.
-Cortney chodźmy już- pociągnęłam przyjaciółkę za rękę w stronę wyjścia.
-Kat proszę cię zaczekaj!- zatrzymał mnie.
-Nie będę wam przeszkadzać- Cortney wróciła do środka.
-Czego chcesz i skąd wzieliście się w Paryżu?- warknęłam.
-Teraz mamy tutaj trasę koncertową... Ale Kat dlaczego uciekłaś?-
-Nie chciałam truć wam życia.. I tak prędzej czy później wyrzuciłbyś mnie-
-Kat ja chciałem cię następnego ranka przeprosić.. ale ciebie już nie było..- powiedział. Nie wiem dlaczego ale rzuciłam mu się na szyję. I wtedy zauważyłam że pod Centrum podjechał Josh.
-Josh!- oderwałam się od Hazzy i podbiegłam do auta Josha który miał minę której nie da się opisać. Gdy byłam już blisko auta odjechał. Zapłakana wbiegłam po Cortney. Razem wróciłyśmy do naszego mieszkania.
Od razu gdy byłyśmy w środku zadzwoniłam do Josha. Zwyzywał mnie. Na nic tłumaczenia i błagania. Po prostu olał mnie. W połowie rozmowy rozłączył się. Gdy znalazłam ważną dla mnie osobę znów musiał pojawić się Harry. Już sama nie wiem co do niego czuję.
Położyłam się na łóżku i z głową pełną różnych myśli zasnęłam.
____________________________________________________________________________
Dupny rozdział. Na serio nie podoba mi się. Jest taki.. o niczym?
No ale mamy nową bohaterkę - Cortney. Josh będzie jak już u góry pisałam tylko w tym i 15 rozdziale. Za to Cortney chajtne z którymś z chłopaków.
15 rozdział jak wena przyjdzie..
Pozdro xxX
PS. Właście też na nowego bloga ludzie no!
Nowe postacie..
Cortney Green (18 l.)
Josh Venter (19 l.)
Josh będzie w tym rozdziale i 15 później w trybie 'new' zniknie.
_______________________________________________________
Wstałam powoli z podłogi i wyjęłam z szafy dużą walizkę. Spakowałam ją i położyłam za łóżkiem. Gdy zapadł zmrok wyjęłam nie wielką karteczkę z szufladki i napisałam krótki liścik do chłopaków. Później ubrałam się ciepło i wyszłam z walizką z domu. Pojechałam ostatnim autobusem do Kevina. Zapukałam. Po chwili otworzył.
-Mogę zostać u ciebie na parę dni?- zapytałam.
-Wchodź- wpuścił mnie do środka.
~Ranek.
Obudziłam się. Ciągle dzwonił mój telefon. W końcu jednak odebrałam.
-Kat gdzie ty jesteś?- usłyszałam zrozpaczony głos Harrego.
-Nie szukajcie mnie... Lepiej będzie jak zniknę z waszego życia raz na zawsze- rozłączyłam się. Usiadłam na kanapie i zaczęłam wylewać morze łez.
~2 miesiące później~
Wyjechałam do Paryża. Tutaj jest mi dobrze. Znalazłam chłopaka którego kocham z całego serca. Nie tęsknię za chłopakami. Jest mi bez nich nawet lepiej.
Właśnie siedzę na kanapie z albumem. Są w nim zdjęcia moje i Harrego. Wycięłam z nich Harrego i wrzuciłam do ogrzewającego mój pokój piecyka.
-Kat kupiłam ci gazetę- usłyszałam głos Cortney.
-Jestem w pokoju- powiedziałam cicho dlatego że właśnie napotkałam na zdjęcie na którym całuję się z Harrym. Chciałam wyciąć jego twarz ale nie potrafiłam. Poczułam na swoim policzku łezkę.
-Ej co ci jest?- obok mnie usiadła Cortney. Wyrwała z mojej ręki to zdjęcie.
-Och Kat.. Przestań o nim myśleć. Teraz najważniejszy jest Josh- uśmiechnęła się.
Po chwili zabrałyśmy się do tego co uwielbiałyśmy robić. Cortney grała na gitarze a ja śpiewałam. Pozwalała mi się to uwolnić od wszystkich kłopotów.
-Może pójdziemy do Centrum Handlowego?- zaproponowałam gdy skończyłyśmy.
-Spoko- odpowiedziała. Już po chwili znajdowałyśmy się w środku budynku.
Chodziłyśmy w tą i we wte. I nagle osłupiałam.
-Kat!- podbiegł do mnie Louis który przed chwilą wychodził z Niallem z kawiarni.
-Loui- przytuliłam 'pasiastego'.
-Zmieniłaś się- jebnął smajla. Miał rację. Trochę zmieniłam się od czasu kiedy wyprowadziłam się od chłopaków.
-Em.. Louis to jest Cortney-
-Wież jak tak się na ciebie patrzę to mam ochotę na marchewki- powiedział. No tak Cortney miała włosy o kolorze "marchewkowym".
-Kat..- usłyszałam. Spojrzałam za siebie.
-Harry..- szepnęłam a po moim policzku spłynęła nie wielka łezka.
-Cortney chodźmy już- pociągnęłam przyjaciółkę za rękę w stronę wyjścia.
-Kat proszę cię zaczekaj!- zatrzymał mnie.
-Nie będę wam przeszkadzać- Cortney wróciła do środka.
-Czego chcesz i skąd wzieliście się w Paryżu?- warknęłam.
-Teraz mamy tutaj trasę koncertową... Ale Kat dlaczego uciekłaś?-
-Nie chciałam truć wam życia.. I tak prędzej czy później wyrzuciłbyś mnie-
-Kat ja chciałem cię następnego ranka przeprosić.. ale ciebie już nie było..- powiedział. Nie wiem dlaczego ale rzuciłam mu się na szyję. I wtedy zauważyłam że pod Centrum podjechał Josh.
-Josh!- oderwałam się od Hazzy i podbiegłam do auta Josha który miał minę której nie da się opisać. Gdy byłam już blisko auta odjechał. Zapłakana wbiegłam po Cortney. Razem wróciłyśmy do naszego mieszkania.
Od razu gdy byłyśmy w środku zadzwoniłam do Josha. Zwyzywał mnie. Na nic tłumaczenia i błagania. Po prostu olał mnie. W połowie rozmowy rozłączył się. Gdy znalazłam ważną dla mnie osobę znów musiał pojawić się Harry. Już sama nie wiem co do niego czuję.
Położyłam się na łóżku i z głową pełną różnych myśli zasnęłam.
____________________________________________________________________________
Dupny rozdział. Na serio nie podoba mi się. Jest taki.. o niczym?
No ale mamy nową bohaterkę - Cortney. Josh będzie jak już u góry pisałam tylko w tym i 15 rozdziale. Za to Cortney chajtne z którymś z chłopaków.
15 rozdział jak wena przyjdzie..
Pozdro xxX
PS. Właście też na nowego bloga ludzie no!
sobota, 7 lipca 2012
Rozdział 13
~~Miesiąc później~~
Siedząc na jakże wygodnej kanapie oglądałam nudny serial.Czułam się osamotniona. Pusty dom od rana do wieczora. Myślałam że kiedy będę z Harrym będziemy spędzać ze sobą mnóstwo czasu. Ale nie... On i chłopaki od rana do wieczora przesiadują w studiu.
Nagle usłyszałam dźwięk mojego telefonu.. Miałam nadzieję że to Harry.
,,Moglibyśmy się u mnie spotkać? Kevin xoxo".
Odpisałam...
,,I tak nie mam co robić... Będę za 15 minut".
Włożyłam telefon do kieszeni i założyłam kurtkę po czym wyszłam z domu. Autobusem pojechałam do Kevina. Już 10 minut później byłam na miejscu. Zapukałam do drzwi.
-Cześć- przywitał mnie.
-Cześć- posłałam mu promienny uśmiech i weszłam do środka. Usadowiłam się na kanapie.
-Kawę czy herbatę?- zapytał wchodząc do kuchni.
-Herbatę- odpowiedziałam. Po 5 minutach wrócił z kubkiem herbaty. Chwyciłam za ucho kubka i wzięłam łyka.
-Co tam u ciebie?- zapytał siadając obok mnie.
-Siedzę od rana do wieczora sama w domu..- odpowiedziałam.
-Aż tak źle?- zaśmiał się.
-Dobrze że nie gorzej- powiedziałam sarkastycznym głosem.
Z około 2 godzin oglądaliśmy denny film. Chociaż że komentarze Kevina sprawiły film bardziej ciekawym..
-Dzięki- powiedziałam odwracając głowę w jego stronę.
-Za co?-
-Za mile spędzony ze mną czas.. Gdyby nie to spotkanie siedziałabym w domu i nudziła się jak djabli.- zaśmiałam się.
I wtedy nasze spojrzenia spotkały się. Jego piękne niebieskie oczy przyglądały mi się z ciekawością. Już po chwili nasze usta złączyły się w pocałunku.
Obudziłam się. Leżałam na jakiejś kanapie. Podniosłam się na łokciach rozglądając po pomieszczeniu.
-Obudziłaś się?- usłyszałam czyiś głos. Z kuchni wyszedł Kevin. No tak teraz wszystko mi się przypomniało. I dopiero teraz uświadomiłam sobie co wczoraj zrobiłam. Po moich policzkach spłynęła pojedyncza łezka..
-Co się stało?- zapytał Kevin.
-Pamiętasz.. wczoraj... pocałunek..-
-Emmm... Tak.- zawahał się.
-Ja mam chłopaka- szepnęłam. Poczułam że moje policzki robią się coraz bardziej mokre.
-Ja...- zaczął.
-Pójdę już- chwyciłam moją kurtkę i wybiegłam z jego domu. Postanowiłam pójść na nogach do domu. Po 10 minutach stałam już w drzwiach wejściowych naszego domu. W oczy rzucili mi się zdenerwowani chłopcy.
-Kat!- rzucił się na mnie Harry. Ja jednak lekko go odepchnęłam i pobiegłam do siebie. Przed wejściem zabrałam zapasowy klucz do mojego pokoju i zamknęłam się. Usiadłam na łóżku i skuliłam się w kłębek.
-Kat co się dzieje?- usłyszałam głos Harrego.
-Nie będę o tym z tobą gadać- mruknęłam.
-Kat..- tym razem usłyszałam głos Louisa.
-Jeśli nie powiesz Harremu to powiedz mi-
-Dobrze- otworzyłam drzwi i wpuściłam pasiastego.
-Dobra gadaj co i jak-
-A więc...- opowiedziałam mu o całym wieczorze.
-Ja na prawde nie chciałam tego zrobić- przytuliłam go.
-Wieżę że nie chciałaś.. A teraz najlepiej prześpij się- powiedział i wyszedł z pokoju. Zrobiłam to co powiedział.
Następnego ranka usłyszałam okropne krzyki. Ktoś wykrzykiwał moje imię. Nagle usłyszałam okropne walenie w drzwi mojego pokoju. Dobrze że były zamknięte.
-Ty dziwko otwieraj!- krzyknął z tego co słyszałam... Harry?... Ale dlaczego Hazza miałby nazywać mnie dziwką? Lekko uchyliłam drzwi. Przed nimi zobaczyłam wściekłego Harrego.
-O co ci chodzi?- wpuściłam go do pokoju.
-O TO!- rzucił na stół dzisiejszą gazetę.
,,Dziewczyna Harrego to zwykła puszczalska? Dzisiaj dotarły do nas zdjęcia na których widać ją całującą się z innym chłopakiem. Ktoś kto wysłał nam te zdjęcia prosi o anonimowość..
Czy to prawda czy może fotomontaż?".
Moje oczy skupione były na zdjęciu które przedstawiało ten jeden niewinny pocałunek. Popatrzyłam na Hazze.
-Harry ja...- powiedziałam a jego oczy zaszkliły się..
-Myślałem że mnie kochasz...- powiedział załamanym głosem.
-Harry to on mnie pocałował. To był jeden niewinny całus- tłumaczyłam mu.
-A może codziennie kiedy jeździliśmy do studia spotykałaś się z nim?-
-Nie!-
-Jesteś zwykłą dziwką!- krzyknął i wybiegł z mojego pokoju. Zamknęłam drzwi i usiadłam pod szafą zwijając się w kłębek.
___________________________________________________________________________________
Dupny rozdział! Nie jestem z niego ani troszkę zadowolona... Okropieństwo z tego wyszło.. No ale..
Kurwa ja się jeszcze dziwię że wy mnie nie zabiliście za te ciągłe kłótnie...
No ale może doczekacie się tego że dam Kat i Harremu spokój z tymi kłótniami no ale nic nie obiecuje..
Pozdro ;P xxX
Siedząc na jakże wygodnej kanapie oglądałam nudny serial.Czułam się osamotniona. Pusty dom od rana do wieczora. Myślałam że kiedy będę z Harrym będziemy spędzać ze sobą mnóstwo czasu. Ale nie... On i chłopaki od rana do wieczora przesiadują w studiu.
Nagle usłyszałam dźwięk mojego telefonu.. Miałam nadzieję że to Harry.
,,Moglibyśmy się u mnie spotkać? Kevin xoxo".
Odpisałam...
,,I tak nie mam co robić... Będę za 15 minut".
Włożyłam telefon do kieszeni i założyłam kurtkę po czym wyszłam z domu. Autobusem pojechałam do Kevina. Już 10 minut później byłam na miejscu. Zapukałam do drzwi.
-Cześć- przywitał mnie.
-Cześć- posłałam mu promienny uśmiech i weszłam do środka. Usadowiłam się na kanapie.
-Kawę czy herbatę?- zapytał wchodząc do kuchni.
-Herbatę- odpowiedziałam. Po 5 minutach wrócił z kubkiem herbaty. Chwyciłam za ucho kubka i wzięłam łyka.
-Co tam u ciebie?- zapytał siadając obok mnie.
-Siedzę od rana do wieczora sama w domu..- odpowiedziałam.
-Aż tak źle?- zaśmiał się.
-Dobrze że nie gorzej- powiedziałam sarkastycznym głosem.
Z około 2 godzin oglądaliśmy denny film. Chociaż że komentarze Kevina sprawiły film bardziej ciekawym..
-Dzięki- powiedziałam odwracając głowę w jego stronę.
-Za co?-
-Za mile spędzony ze mną czas.. Gdyby nie to spotkanie siedziałabym w domu i nudziła się jak djabli.- zaśmiałam się.
I wtedy nasze spojrzenia spotkały się. Jego piękne niebieskie oczy przyglądały mi się z ciekawością. Już po chwili nasze usta złączyły się w pocałunku.
Obudziłam się. Leżałam na jakiejś kanapie. Podniosłam się na łokciach rozglądając po pomieszczeniu.
-Obudziłaś się?- usłyszałam czyiś głos. Z kuchni wyszedł Kevin. No tak teraz wszystko mi się przypomniało. I dopiero teraz uświadomiłam sobie co wczoraj zrobiłam. Po moich policzkach spłynęła pojedyncza łezka..
-Co się stało?- zapytał Kevin.
-Pamiętasz.. wczoraj... pocałunek..-
-Emmm... Tak.- zawahał się.
-Ja mam chłopaka- szepnęłam. Poczułam że moje policzki robią się coraz bardziej mokre.
-Ja...- zaczął.
-Pójdę już- chwyciłam moją kurtkę i wybiegłam z jego domu. Postanowiłam pójść na nogach do domu. Po 10 minutach stałam już w drzwiach wejściowych naszego domu. W oczy rzucili mi się zdenerwowani chłopcy.
-Kat!- rzucił się na mnie Harry. Ja jednak lekko go odepchnęłam i pobiegłam do siebie. Przed wejściem zabrałam zapasowy klucz do mojego pokoju i zamknęłam się. Usiadłam na łóżku i skuliłam się w kłębek.
-Kat co się dzieje?- usłyszałam głos Harrego.
-Nie będę o tym z tobą gadać- mruknęłam.
-Kat..- tym razem usłyszałam głos Louisa.
-Jeśli nie powiesz Harremu to powiedz mi-
-Dobrze- otworzyłam drzwi i wpuściłam pasiastego.
-Dobra gadaj co i jak-
-A więc...- opowiedziałam mu o całym wieczorze.
-Ja na prawde nie chciałam tego zrobić- przytuliłam go.
-Wieżę że nie chciałaś.. A teraz najlepiej prześpij się- powiedział i wyszedł z pokoju. Zrobiłam to co powiedział.
Następnego ranka usłyszałam okropne krzyki. Ktoś wykrzykiwał moje imię. Nagle usłyszałam okropne walenie w drzwi mojego pokoju. Dobrze że były zamknięte.
-Ty dziwko otwieraj!- krzyknął z tego co słyszałam... Harry?... Ale dlaczego Hazza miałby nazywać mnie dziwką? Lekko uchyliłam drzwi. Przed nimi zobaczyłam wściekłego Harrego.
-O co ci chodzi?- wpuściłam go do pokoju.
-O TO!- rzucił na stół dzisiejszą gazetę.
,,Dziewczyna Harrego to zwykła puszczalska? Dzisiaj dotarły do nas zdjęcia na których widać ją całującą się z innym chłopakiem. Ktoś kto wysłał nam te zdjęcia prosi o anonimowość..
Czy to prawda czy może fotomontaż?".
Moje oczy skupione były na zdjęciu które przedstawiało ten jeden niewinny pocałunek. Popatrzyłam na Hazze.
-Harry ja...- powiedziałam a jego oczy zaszkliły się..
-Myślałem że mnie kochasz...- powiedział załamanym głosem.
-Harry to on mnie pocałował. To był jeden niewinny całus- tłumaczyłam mu.
-A może codziennie kiedy jeździliśmy do studia spotykałaś się z nim?-
-Nie!-
-Jesteś zwykłą dziwką!- krzyknął i wybiegł z mojego pokoju. Zamknęłam drzwi i usiadłam pod szafą zwijając się w kłębek.
___________________________________________________________________________________
Dupny rozdział! Nie jestem z niego ani troszkę zadowolona... Okropieństwo z tego wyszło.. No ale..
Kurwa ja się jeszcze dziwię że wy mnie nie zabiliście za te ciągłe kłótnie...
No ale może doczekacie się tego że dam Kat i Harremu spokój z tymi kłótniami no ale nic nie obiecuje..
Pozdro ;P xxX
czwartek, 5 lipca 2012
Rozdział 12
-Katherine Sophie Vegas..- zaczął.
-Nie chcę być już tylko twoim przyjacielem. Chcę być kimś więcej.. Może przejdę od razu do rzeczy.. Czy zostaniesz moją dziewczyną?- zapytał z nadzieją w głosie. Siedziałam jak wryta patrząc na niego z nie do wierzeniem..
-Zgódź się!- krzyczeli ludzie na sali.
-Harry.. ja...- zawahałam się.
-Ja... Nie...- wybiegłam z lokalu. Pobiegłam na plażę nad którą znajdował się ten lokal. Usiadłam na zimnym piasku.
-Dlaczego się nie zgodziłam?!- wrzasnęłam wrzucając do wody wisiorek który wczoraj mi podarował. Podeszłam bliżej wody. Uklękłam i spojrzałam na swoje odbicie. Zobaczyłam zwykłą dziewczynę. A jednak totalną kretynkę.. Zasłoniłam twarz dłońmi wylewając morze łez. Zaczęłam biec przed siebie przez plażę.
-Kat!- usłyszałam za sobą. Nie zwracałam jednak na to uwagi. W końcu zatrzymałam się i spojrzałam w bok. Ujrzałam tylko ogromne światło. Później poczułam okropny ból.
~~Oczami Harrego~~
-Kat!- chciałem powstrzymać ją od wybiegnięcia na ulicę. Ona jednak nadal biegła. I wtedy usłyszałem okropny pisk. Kat zniknęła z mojego punktu widzenia..
-Kat..- szepnęłam i pobiegłem na środek ulicy. Leżała tam. Z jej głowy leciała krew. Z każdą sekundą było jej coraz więcej. Zadzwoniłem na pogotowie.
Razem z chłopakami siedzieliśmy przed wielką salą. Cały czas powtarzałem sobie ,,To twoja wina..". Mogłem wtedy w tym lokalu siedzieć cicho. Może wtedy nie leżała by w szpitalu. Nagle zza drzwi wyszedł lekarz.
-I co z nią?!- zapytałem nerwowo chodząc w kółko.
-Złamana noga i wstrząs mózgu. Muszę przyznać że o mały włos a mogłoby to się skończyć tragedią-
-Można wejść?-
-Pani Vegas jest teraz w śpiączce... Nie wiadomo kiedy się obudzi.. Może za tydzień, 2, a nawet miesiąc lub więcej.. Ale wejść oczywiście pan może- powiedział i poszedł.
-Poczekać na ciebie?- zapytał Louis.
-Przyjedźcie po mnie rano..- odpowiedziałem i niepewnie wszedłem do jej sali. Usiadłem na krześle obok. Była cała posiniaczona.. Jej ręce były lodowate.
-Dlaczego ja nie mogę tu leżeć?- szepnęłam łapiąc jej zimną rękę.
Obudziłem się. Nadal byłem w szpitalu.
-Harry pora do domu- usłyszałem Zayna.
-Nie chcę wracać-
-Musisz...- powiedział Liam. Posłusznie wstałem i niechętnie wyszedłem z wielkiej sali.
<2 miesiące później>
~~Oczami Katherine~~
Otworzyłam powieki. Byłam w dużej sali, podpięta do jakiś urządzeń. Lekko podniosłam głowę ale opuściłam ją gdy poczułam okropny ból głowy... Poczułam że ktoś trzyma moją rękę. Spojrzałam w prawo. Na stołku siedział Harry i słodko spał. Puściłam jego rękę na co on powoli zaczął otwierać oczy.. Spojrzał w moją stronę.
-Obudziłaś się!- wydarł się na cały głos i wybiegł z sali. Czy to jakaś nowość że człowiek się obudził? Loczek ponownie wbiegł do sali z lekarzem.
-I jak pani się czuje?- zapytał lekarz.
-Boli mnie głowa- odpowiedziałam.
-Tak poza tym nic pani nie dolega?-
-Myślę że tak- odpowiedziałam. Lekarz wyszedł z sali.
-Już myślałem że nigdy się nie obudzisz- przytulił mnie Hazza.
-Jakoś jak ty się budzisz nie robię takich cyrków..-
-Kobieto! Ja śpię przez 2 miesiące i nie daje żadnych oznak życia?!- oburzył się.
-WOW myślałam że spałam tak z 2 dni..-
-Dobra mniejsza oto... Nie dostałem odpowiedzi na sama wiesz co- usłyszałam jego niepewność w głosie. Chciał powiedzieć jeszcze coś ale przyłożyłam do jego ust palec i pocałowałam.
-Czyli?-
-Zadajesz głupie pytania a właśnie odpowiedziałam ci..- on jednak zrobił pytającą minę.
-Tak ty idioto!- mruknęłam i ponownie złożyłam całusa na jego ustach.
-Nie dosłyszałem-
-Nie dostaniesz kolejnego całusa-
-Ale pary tak robią-
-Chcesz dostać w krocze?-
-Ze złamaną nogą nie wiele mi zrobisz..-
-Wież że mam jeszcze ręce?-
-Z kim ja się związałem- jęknął.
~~5 dni później~~
-No nareszcie w domku- powiedziałam stając na moim kulach w progu domu. Harry wziął mnie na ręce i posadził na wygodnej kanapie. Moją prawą nogę która była w gipsie położyłam na stole.
-Kat!- rzuciła się na mnie reszta..
-Mi też miło was widzieć ale zaraz mnie udusicie- jęknęłam..
-Sorry- zeszli ze mnie i usadowili się obok..
O 22:00 położyłam się w moim wygodnym łóżku i zamknęłam oczy. Nagle poczułam że ktoś obejmuje mnie w tali.
-Harry masz swoje łóżko- warknęłam i obróciłam się w drugą stronę..
-Wiem ale znów mi smutno- uśmiechnął się.
-Jesteś jak małe dziecko - odwzajemniłam uśmiech i złożyłam całusa na jego ustach. Już po chwili zasnęłam wtulona w jego tors.
Tutaj macie nasze słodziaki no i ''KEVINA!".
___________________________________________________________________________________
OKROPNY TEN ROZDZIAŁ!
Tylko tyle umiem powiedzieć... No i ludzie.. Ja dodaję specjalnie dla was 2 rozdziały dziennie! Chyba nikt aż tak dobrze czytelnikom nie robi..
No ale jest KAT + HARRY! Gdy złączyłam imiona wyszło mi coś takiego Karry.... Nie jest takie jak Larry ale spoko Karry też jest dla mnie git..
New rozdział będę taka zła i dodam dopiero w niedzielę chyba że znów zaskoczy mnie brak weny..
Dedykacja dla madzis Kuchty..
Pozdro ;P xxX
-Nie chcę być już tylko twoim przyjacielem. Chcę być kimś więcej.. Może przejdę od razu do rzeczy.. Czy zostaniesz moją dziewczyną?- zapytał z nadzieją w głosie. Siedziałam jak wryta patrząc na niego z nie do wierzeniem..
-Zgódź się!- krzyczeli ludzie na sali.
-Harry.. ja...- zawahałam się.
-Ja... Nie...- wybiegłam z lokalu. Pobiegłam na plażę nad którą znajdował się ten lokal. Usiadłam na zimnym piasku.
-Dlaczego się nie zgodziłam?!- wrzasnęłam wrzucając do wody wisiorek który wczoraj mi podarował. Podeszłam bliżej wody. Uklękłam i spojrzałam na swoje odbicie. Zobaczyłam zwykłą dziewczynę. A jednak totalną kretynkę.. Zasłoniłam twarz dłońmi wylewając morze łez. Zaczęłam biec przed siebie przez plażę.
-Kat!- usłyszałam za sobą. Nie zwracałam jednak na to uwagi. W końcu zatrzymałam się i spojrzałam w bok. Ujrzałam tylko ogromne światło. Później poczułam okropny ból.
~~Oczami Harrego~~
-Kat!- chciałem powstrzymać ją od wybiegnięcia na ulicę. Ona jednak nadal biegła. I wtedy usłyszałem okropny pisk. Kat zniknęła z mojego punktu widzenia..
-Kat..- szepnęłam i pobiegłem na środek ulicy. Leżała tam. Z jej głowy leciała krew. Z każdą sekundą było jej coraz więcej. Zadzwoniłem na pogotowie.
Razem z chłopakami siedzieliśmy przed wielką salą. Cały czas powtarzałem sobie ,,To twoja wina..". Mogłem wtedy w tym lokalu siedzieć cicho. Może wtedy nie leżała by w szpitalu. Nagle zza drzwi wyszedł lekarz.
-I co z nią?!- zapytałem nerwowo chodząc w kółko.
-Złamana noga i wstrząs mózgu. Muszę przyznać że o mały włos a mogłoby to się skończyć tragedią-
-Można wejść?-
-Pani Vegas jest teraz w śpiączce... Nie wiadomo kiedy się obudzi.. Może za tydzień, 2, a nawet miesiąc lub więcej.. Ale wejść oczywiście pan może- powiedział i poszedł.
-Poczekać na ciebie?- zapytał Louis.
-Przyjedźcie po mnie rano..- odpowiedziałem i niepewnie wszedłem do jej sali. Usiadłem na krześle obok. Była cała posiniaczona.. Jej ręce były lodowate.
-Dlaczego ja nie mogę tu leżeć?- szepnęłam łapiąc jej zimną rękę.
Obudziłem się. Nadal byłem w szpitalu.
-Harry pora do domu- usłyszałem Zayna.
-Nie chcę wracać-
-Musisz...- powiedział Liam. Posłusznie wstałem i niechętnie wyszedłem z wielkiej sali.
<2 miesiące później>
~~Oczami Katherine~~
Otworzyłam powieki. Byłam w dużej sali, podpięta do jakiś urządzeń. Lekko podniosłam głowę ale opuściłam ją gdy poczułam okropny ból głowy... Poczułam że ktoś trzyma moją rękę. Spojrzałam w prawo. Na stołku siedział Harry i słodko spał. Puściłam jego rękę na co on powoli zaczął otwierać oczy.. Spojrzał w moją stronę.
-Obudziłaś się!- wydarł się na cały głos i wybiegł z sali. Czy to jakaś nowość że człowiek się obudził? Loczek ponownie wbiegł do sali z lekarzem.
-I jak pani się czuje?- zapytał lekarz.
-Boli mnie głowa- odpowiedziałam.
-Tak poza tym nic pani nie dolega?-
-Myślę że tak- odpowiedziałam. Lekarz wyszedł z sali.
-Już myślałem że nigdy się nie obudzisz- przytulił mnie Hazza.
-Jakoś jak ty się budzisz nie robię takich cyrków..-
-Kobieto! Ja śpię przez 2 miesiące i nie daje żadnych oznak życia?!- oburzył się.
-WOW myślałam że spałam tak z 2 dni..-
-Dobra mniejsza oto... Nie dostałem odpowiedzi na sama wiesz co- usłyszałam jego niepewność w głosie. Chciał powiedzieć jeszcze coś ale przyłożyłam do jego ust palec i pocałowałam.
-Czyli?-
-Zadajesz głupie pytania a właśnie odpowiedziałam ci..- on jednak zrobił pytającą minę.
-Tak ty idioto!- mruknęłam i ponownie złożyłam całusa na jego ustach.
-Nie dosłyszałem-
-Nie dostaniesz kolejnego całusa-
-Ale pary tak robią-
-Chcesz dostać w krocze?-
-Ze złamaną nogą nie wiele mi zrobisz..-
-Wież że mam jeszcze ręce?-
-Z kim ja się związałem- jęknął.
~~5 dni później~~
-No nareszcie w domku- powiedziałam stając na moim kulach w progu domu. Harry wziął mnie na ręce i posadził na wygodnej kanapie. Moją prawą nogę która była w gipsie położyłam na stole.
-Kat!- rzuciła się na mnie reszta..
-Mi też miło was widzieć ale zaraz mnie udusicie- jęknęłam..
-Sorry- zeszli ze mnie i usadowili się obok..
O 22:00 położyłam się w moim wygodnym łóżku i zamknęłam oczy. Nagle poczułam że ktoś obejmuje mnie w tali.
-Harry masz swoje łóżko- warknęłam i obróciłam się w drugą stronę..
-Wiem ale znów mi smutno- uśmiechnął się.
-Jesteś jak małe dziecko - odwzajemniłam uśmiech i złożyłam całusa na jego ustach. Już po chwili zasnęłam wtulona w jego tors.
Tutaj macie nasze słodziaki no i ''KEVINA!".
___________________________________________________________________________________
OKROPNY TEN ROZDZIAŁ!
Tylko tyle umiem powiedzieć... No i ludzie.. Ja dodaję specjalnie dla was 2 rozdziały dziennie! Chyba nikt aż tak dobrze czytelnikom nie robi..
No ale jest KAT + HARRY! Gdy złączyłam imiona wyszło mi coś takiego Karry.... Nie jest takie jak Larry ale spoko Karry też jest dla mnie git..
New rozdział będę taka zła i dodam dopiero w niedzielę chyba że znów zaskoczy mnie brak weny..
Dedykacja dla madzis Kuchty..
Pozdro ;P xxX
Rozdział 11
Wstałam z podłogi i podeszłam do szafy. Wzięłam ciuchy i weszłam do łazienki. Tam ubrałam się i związałam włosy w kitkę. Zbiegłam na dół. Chłopcy widocznie byli już po śniadaniu i obiedzie.
-Co do jedzenia?- zapytałam wchodząc do kuchni.
-Idziemy do McDonald's- uśmiechnął się do mnie loczek. Odwzajemniłam uśmiech i pobiegłam do siebie po kurtkę. Gotowa zbiegłam na dół. Wyszliśmy z domu. Szliśmy z ok. 20 minut. Gdy weszliśmy do środka na Harrego rzuciło się mnóstwo fanek.
-Zostawcie go!- krzyknęłam ale te nie reagowały. Wepchnęłam się między jego fanki. Pociągnęłam go za rękę.
-Dzięki- powiedział gdy zajęliśmy jedno z miejsc.
-Współczuję ci takiego życia- zaśmiałam się.
-To co bierzemy?- zapytał.
-Em.. Ja wezmę hamburgera- odpowiedziałam. Loczek poszedł zamówić hamburgery dla nas dwojga. Już po chwili zajadałam się nie wielkim hamburgerem. Ciągle jednak jakieś fanki pstrykały nam zdjęcia. Tak jakby normalni ludzie nie mogli w spokoju zjeść czegoś w McDonald's. Szybko zjedliśmy i wyszliśmy z budynku. Wracaliśmy w spokoju do domu dopóki nie zaczął padać deszcz. Schowałam się przy najbliższym poddaszu. Harry jednak usiadł jak idiota na chodniku.
-Przeziębisz się głupku- mruknęłam.
-Nic mi nie będzie- uśmiechnął się do mnie, podszedł i pociągnął za rękę na zimny deszcz.
-Jesteś okropny- mruknęłam i skierowałam się w stronę domu. Szliśmy i szliśmy. Droga się nam dłużyła a deszcz padał coraz mocniej. Zauważyłam niewielki las. Wbiegłam do niego z nadzieją że chociaż troszkę ochroni nas przed deszczem. Razem z Harrym usiadłam pod wielkim drzewem.
-Dziękuję że zabrałeś mnie do McDonald's na takiej pogodzie- warknęłam.
-Nie wiedziałem że będzie deszcz- usprawiedliwił się. Oparłam głowę na jego ramieniu. Siedzieliśmy tak z nadzieją że deszcz zaraz się skończy. On jednak padał i padał.
-Dobra skorzystam z okazji- szepnął loczek i wyjął z kieszeni naszyjnik.
-To dla ciebie- podał mi go. Było na nim jego imię.
-Po co mi on?- zapytałam.
-Zamiast tamtego starego- powiedział i wyciągnął zza koszulki wisiorek z moim imieniem.
-Gadaj z jakiej okazji..-
-Żadnej-
-Gadaj-
-No z żadnej tak po prostu-
-Gadaj albo uduszę-
-Nie jest odpowiednia pora na to- mruknął. I właśnie wtedy przestał padać deszcz.
-Chodź- powiedziałam i wyszłam z lasku. 15 minut później byliśmy już w domu.
-Matko co ty taka morka!?- podleciał do mnie Niall.
-Heloł! Nie tylko Kat jest mokra- zwrócił swoją uwagę loczek. Blondyn machnął tylko ręką i zarzucił na mnie koc który wziął z kanapy. Poszłam na górę i przebrałam się w suche ciuchy.
Wieczór minął na oglądaniu filmów. Później wróciliśmy do pokoi i zasnęliśmy.
Obudziłam się. Była 10:00. Na polu grzało słońce. Wstałam z łóżka i zeszłam na dół. Zjadłam kanapkę i walnęłam się na kanapę... Już po chwili obok mnie siedział loczek.
-O 18:00 masz być ładnie ubrana- powiedział.
-Dlaczego?-
-Tajemnica- cwaniacko uśmiechnął się i zniknął za drzwiami kuchni..
~~17:50~~
Ubrałam się. Włosy zostawiłam rozpuszczone. Zeszłam na dół i stanęłam przed drzwiami wyjściowymi. Już po chwili na dole zjawili się także chłopcy. Wyszliśmy z domu i wpakowaliśmy swoje tyłki do auta..
Już 20 minut później byliśmy na miejscu. Był to piękny lokal i widocznie bardzo drogi. Ja i Harry zajęliśmy od dzielny stolik.Nagle Harry odszedł od stolika i poszedł do widocznie właściciela lokalu. Wziął od niego jeden z mikrofonów i zaczął kierować się w moją stronę. Uklęk przede mną.
-Katherine Sophie Vegas.....-
___________________________________________________________________________________
Najkrótszy rozdział jaki kiedykolwiek napisałam. Sorry ale pisałam szybko i tak żebyście mogli coś poczytać. Nie rozpisuję się bo zaraz jadę do ciotki..
Pozdro ;P xxX
-Co do jedzenia?- zapytałam wchodząc do kuchni.
-Idziemy do McDonald's- uśmiechnął się do mnie loczek. Odwzajemniłam uśmiech i pobiegłam do siebie po kurtkę. Gotowa zbiegłam na dół. Wyszliśmy z domu. Szliśmy z ok. 20 minut. Gdy weszliśmy do środka na Harrego rzuciło się mnóstwo fanek.
-Zostawcie go!- krzyknęłam ale te nie reagowały. Wepchnęłam się między jego fanki. Pociągnęłam go za rękę.
-Dzięki- powiedział gdy zajęliśmy jedno z miejsc.
-Współczuję ci takiego życia- zaśmiałam się.
-To co bierzemy?- zapytał.
-Em.. Ja wezmę hamburgera- odpowiedziałam. Loczek poszedł zamówić hamburgery dla nas dwojga. Już po chwili zajadałam się nie wielkim hamburgerem. Ciągle jednak jakieś fanki pstrykały nam zdjęcia. Tak jakby normalni ludzie nie mogli w spokoju zjeść czegoś w McDonald's. Szybko zjedliśmy i wyszliśmy z budynku. Wracaliśmy w spokoju do domu dopóki nie zaczął padać deszcz. Schowałam się przy najbliższym poddaszu. Harry jednak usiadł jak idiota na chodniku.
-Przeziębisz się głupku- mruknęłam.
-Nic mi nie będzie- uśmiechnął się do mnie, podszedł i pociągnął za rękę na zimny deszcz.
-Jesteś okropny- mruknęłam i skierowałam się w stronę domu. Szliśmy i szliśmy. Droga się nam dłużyła a deszcz padał coraz mocniej. Zauważyłam niewielki las. Wbiegłam do niego z nadzieją że chociaż troszkę ochroni nas przed deszczem. Razem z Harrym usiadłam pod wielkim drzewem.
-Dziękuję że zabrałeś mnie do McDonald's na takiej pogodzie- warknęłam.
-Nie wiedziałem że będzie deszcz- usprawiedliwił się. Oparłam głowę na jego ramieniu. Siedzieliśmy tak z nadzieją że deszcz zaraz się skończy. On jednak padał i padał.
-Dobra skorzystam z okazji- szepnął loczek i wyjął z kieszeni naszyjnik.
-To dla ciebie- podał mi go. Było na nim jego imię.
-Po co mi on?- zapytałam.
-Zamiast tamtego starego- powiedział i wyciągnął zza koszulki wisiorek z moim imieniem.
-Gadaj z jakiej okazji..-
-Żadnej-
-Gadaj-
-No z żadnej tak po prostu-
-Gadaj albo uduszę-
-Nie jest odpowiednia pora na to- mruknął. I właśnie wtedy przestał padać deszcz.
-Chodź- powiedziałam i wyszłam z lasku. 15 minut później byliśmy już w domu.
-Matko co ty taka morka!?- podleciał do mnie Niall.
-Heloł! Nie tylko Kat jest mokra- zwrócił swoją uwagę loczek. Blondyn machnął tylko ręką i zarzucił na mnie koc który wziął z kanapy. Poszłam na górę i przebrałam się w suche ciuchy.
Wieczór minął na oglądaniu filmów. Później wróciliśmy do pokoi i zasnęliśmy.
Obudziłam się. Była 10:00. Na polu grzało słońce. Wstałam z łóżka i zeszłam na dół. Zjadłam kanapkę i walnęłam się na kanapę... Już po chwili obok mnie siedział loczek.
-O 18:00 masz być ładnie ubrana- powiedział.
-Dlaczego?-
-Tajemnica- cwaniacko uśmiechnął się i zniknął za drzwiami kuchni..
~~17:50~~
Ubrałam się. Włosy zostawiłam rozpuszczone. Zeszłam na dół i stanęłam przed drzwiami wyjściowymi. Już po chwili na dole zjawili się także chłopcy. Wyszliśmy z domu i wpakowaliśmy swoje tyłki do auta..
Już 20 minut później byliśmy na miejscu. Był to piękny lokal i widocznie bardzo drogi. Ja i Harry zajęliśmy od dzielny stolik.Nagle Harry odszedł od stolika i poszedł do widocznie właściciela lokalu. Wziął od niego jeden z mikrofonów i zaczął kierować się w moją stronę. Uklęk przede mną.
-Katherine Sophie Vegas.....-
___________________________________________________________________________________
Najkrótszy rozdział jaki kiedykolwiek napisałam. Sorry ale pisałam szybko i tak żebyście mogli coś poczytać. Nie rozpisuję się bo zaraz jadę do ciotki..
Pozdro ;P xxX
wtorek, 3 lipca 2012
Rozdział 10
Obudził mnie okropny krzyk. Przerażona otworzyłam oczy. No tak nadal leciał film który oglądaliśmy. Właśnie jakiś facet podrzynał gardło małej dziewczynce. Wtuliłam się w tors Harrego który siedział i słodko spał obok mnie.
-Boisz się?- usłyszałam jego zaspany głos.
-Jak można robić takie coś dzieciom?-
-To tylko film..- lekko uśmiechnął się w moją stronę.
-Wiem.. A tak w ogóle dlaczego nie śpisz?-
-Też obudził mnie ten krzyk..-
-To wyłączmy telewizor- chwyciłam pilot i wyłączyłam DVD i wielką plazmę która wisiała na ścianie.
-Teraz idę spać- mruknęłam ziewając i ponownie zamknęłam powieki.
Rano obudził mnie dzwonek do drzwi. Chłopcy nadal spali. Z nie chęcią podeszłam do drzwi. Otworzyłam je troszkę i spojrzałam przez powstałą szparkę na chodniczek. Stała na nim Nicki. Trzasnęłam drzwiami co chyba jej się nie spodobało bo zaczęła nerwowo pukać i dzwonić.
-Harry jesteś tam?!- krzyknęła. Spojrzałam na kanapę. Zauważyłam przeciągającego się loczka.
-Kto przyszedł?- zapytał.
-Em.. Nikt. Jakaś fanka przechodziła ulicą i darła się "Harry jesteś tam?!" Tak właśnie to była fanka- sama nie wiedziałam jak wpadłam na pomysł z tą głupią fanką.
-Harry koku otwórz mi! To ja Nicki!- no i musiała podać swoje imię?!
-Kat otwórz jej..-
-Nie! Nie wpuszczę jej do tego domu!-
-Dobra a więc sam to załatwię- podszedł do mnie i wziął na ręce po czym postawił z dala od drzwi. Już po chwili w salonie stała Nicki.
-Co ona tutaj robi?!- wrzasnęła na mój widok.
-Mieszkam- odpowiedziałam.
-Ona tutaj?! Nie lepiej gdybym ja z tobą zamieszkała kotku?- podeszła do niego i namiętnie pocałowała. Poczułam jak moje serce rozrywa się na małe kawałeczki.
-Nie przy ludziach- warknęłam.
-Spadaj na drzewo- Nicki zmroziła mnie wzrokiem.
-Dziewczyny czy wy musicie się kłócić?- Harry wyraźnie zdenerwował się.
-TAK!- krzyknęłyśmy równo obracając się do siebie plecami.
-Nicki wież może spotkamy się innym razem..- powiedział i wywalił czarną za drzwi domu.
-Czego ty od niej chcesz?- zapytał po jej wyjściu.
-Niczego porostu nie toleruje jej w tym domu..- odpowiedziałam.
-My też!- usłyszałam z salonu. No tak chłopcy już wstali.
-Ale to moja dziewczyna czy wy tego nie rozumiecie?!-
-Wiesz gdybyś nie był aż tak głupi twoja dziewczyna stała by właśnie przed tobą- powiedział Louis i popatrzył na nas robiąc brewki.
-Za dużo wyobrażasz sobie Teletubisiu- poklepałam go po ramieniu.
-Ja dużo? No co... Widać nad wami amorki- zrobił dziwną pozę na co ja wybuchłam nie opanowanym śmiechem.
-Dobra koniec tej pogaduszki dzisiaj jedziemy do studia na wywiad- przypomniał nam Zayn.
-Kat pojedziesz z nami?- teraz mulat skierował się do mnie.
-No wież.. Mogę z wami pojechać- wzruszyłam ramionami na co blondyn zaczął skakać ze szczęścia.
Po 15 minutach byliśmy już po śniadaniu. Pobiegłam na górę do swojego pokoju. Tam wzięłam z szafy ciuchy i wparowałam do łazienki. Wzięłam zimny prysznic i ubrałam wcześniej przygotowane ciuchy.. Włosy związałam w koka. Gotowa zbiegłam do chłopaków którzy siedzieli gotowi na kanapie.
-Za ile jedziemy?- zapytałam.
-Za.. 15 minut. Ale lepiej pojedziemy wcześniej- odpowiedział blondyn. Wyszłam więc z domu i wsiadłam do naszego auta. Później wsiedli chłopcy. Ruszyliśmy do studia. 10 minut później byliśmy już na miejscu.
-To wy idziecie?-
-Jakie 'idziecie'? Ty też idziesz- zaśmiał się Liam.
-Muszę?- jęknęłam.
-Tak- pociągnął mnie za rękę blondas. Już po chwili znajdowaliśmy się w studiu.
-Przyprowadziliście koleżankę?- uśmiechnęła się do nas jakaś kobieta.
-Nie ja.. ja? Nie.. Ja tylko pomyliłam sale- zwróciłam się w drugą stronę. Byłam coraz bliżej drzwi wyjściowych ale ktoś pociągnął mnie za marynarkę przez co wywaliłam się i wylądowałam pod nogami loczka.
-Nigdzie się chyba nie wybierasz?- cwaniacko uśmiechnął się w moją stronę.
-Idiota- mruknęłam wstając z podłogi. Usadowiliśmy swoje tyłki na wygodnej śnieżnobiałej kanapie. Kobieta zadawała chłopakom tysiące pytań. Nudziło mi się. Po kryjomu z marynarki loczka wyjęłam jego iPhona. Weszłam na Facebooka. Aktywna była Nicki... Już po chwili na małym ekraniku pojawiła się wiadomość od niej.
,,Spierdalaj od chłopaków.... Nie długo i tak ja będę mieszkała w tym domu na twoim miejscu"..
-Harry masz popierdoloną dziewczynę- powiedziałam tak żeby każdy mnie słyszał robiąc minę współczucia.
-Oddawaj mój telefon!- wyrwał mi z ręki telefon i spojrzał na wiadomość od Nicki.
-Dlaczego Harry ma głupią dziewczynę?- zapytała kobieta.
-Oto co napisała mi na Facebooku. Cytuję ,,Spierdalaj od chłopaków.. Nie długo i tak ja będę mieszkała w tym domu na twoim miejscu".
-Psycholka- kaszlnął Niall.
-Niall jak ty się szybko ode mnie uczysz- uśmiechnęłam się do blondasa. Pewnie wszyscy tam zebrani myśleli ,,Idioci".
-Emm.. Może wróćmy do tematu..- powiedziała zmieszana kobieta i ponownie zaczęła zadawać chłopakom pytania.
-Dobrze dziękuję wam za wywiad..- wreszcie mogliśmy wyjść ze studia. Wróciliśmy do domu.
-Musieliście gadać takie rzeczy o Nicki?- zapytał po wejściu do środka Harry.
-Oł Harry broni swojej dziewczyny- udał płacz Louis.
-Co wy do niej macie?!-
-Porostu chcemy uświadomić ci że Nicki chce zapewne od ciebie tylko kasę i sławe- mruknął Malina.
-Zastanów się nad tym związkiem- powiedziałam łagodnym głosem..
-A może macie rację?- popatrzył w podłogę.
-Naprawdę my to robimy dla twojego dobra.. Jeśli nie zakończysz tego teraz możesz mieć później kłopoty- poklepałam go po ramieniu.
-Dzięki że się troszczysz- uśmiechnął się do mnie i przytulił. Pobiegł do siebie.
-Nareszcie z nią zerwie- odetchnął Teletubiś.
Zdjęłam niewygodne obcasy z nóg i poczłapałam na górę. Gdy tylko znalazłam się w moim pokoju położyłam się na łóżku.
-ZERWAŁEM Z NIĄ!- usłyszałam uradowany głos Harrego który latał jak wściekły po całym domu. Wszyscy momentalnie wyskoczyliśmy ze swoich pokoi i zaczeliśmy latać za loczkiem. Wyglądało to komicznie. Banda wariatów latała i darła się ,,On z nią zerwał!". W kocu wybiegliśmy z domu i wskoczyliśmy do wielkiego basenu. Sama nie wiem dlaczego aż tak się z tego cieszyliśmy.
-Odważyłeś się jednak?- zapytałam po wyjściu z basenu.
-Szkoda że nie słyszałaś jaka była wściekła- zaśmiał się.
-Jak ona się wścieknie to uszy więdną- też zaśmiałam się po czym pobiegłam do siebie przebrać się. Ubrałam się już w moją piżamę czyli za dużą na mnie koszulkę z napisem ,,One Direcion Infection" i spodnie w kratkę. Ponownie zeszłam na dół gdzie zjedliśmy kolację. Później mały seans filmowy i do łóżek.
Obudziłam się. Zegarek wskazywał już 14:00.. Nie chciało mi się jednak wstawać więc ponownie kimnęłam.
-Ej śpiochu wstawaj- poczułam że ktoś po mnie skacze. Był to Harry.
-Złaś głąbie!- wrzasnęłam.
-Nie!- wystawił mi język i ponownie zaczął skakać.
-Dobra sam się o to prosiłeś- kopnęłam go prosto w krocze. Ten zleciał na podłogę.
-Nie musiałaś w to miejsce- powiedział piskliwym głosikiem zwijając się z bólu.
-Nic innego nie wpadło mi do mojego głupiego łbu- zaśmiałam się. Ten jednak pociągnął mnie na podłogę. Wylądowałam prosto na nim.
-Ładnie wyglądasz- uśmiechnął się. Ponownie przywaliłam mu w krocze.
-Jesteś okropną kobietą- pisnął.
-Mama uczyła gdzie najlepiej kopać- wybuchłam śmiechem.
-Dobra wstawaj i złaś na dół- powiedział już normalnym głosem i zeszedł na dół.
-Uważajcie na Kat! Ona dziś kopie w krocze!- pisnął na cały dom.
___________________________________________________________________________________
No nie jestem zadowolona z tego rozdziału no ale.. akcja z kroczem jest dla mnie git..
Dobra a więc dedykuję rozdział PurpleRose17..
No a jak podoba się nowy wygląd bloga?! Dla mnie najładniejsze tło które sama robiłam no ale to zdjęcie u góry też przerobiłam ,,Love Forever".. To (tak jak mawia PurpleRose17) koniec ogłoszeń parafialnych..
Krystian wysłał mi taką wiadomość z której zwijam się ze śmiechu ,,Kurwa nie żyję. Dziękuję za twoją cenną uwagę. Amen". Po tej wiadomości jebłam... Chociaż dostawałam śmieszniejsze teksty..
Dobra nie rozpisuję się..
Pozdro ;P xX
-
-Boisz się?- usłyszałam jego zaspany głos.
-Jak można robić takie coś dzieciom?-
-To tylko film..- lekko uśmiechnął się w moją stronę.
-Wiem.. A tak w ogóle dlaczego nie śpisz?-
-Też obudził mnie ten krzyk..-
-To wyłączmy telewizor- chwyciłam pilot i wyłączyłam DVD i wielką plazmę która wisiała na ścianie.
-Teraz idę spać- mruknęłam ziewając i ponownie zamknęłam powieki.
Rano obudził mnie dzwonek do drzwi. Chłopcy nadal spali. Z nie chęcią podeszłam do drzwi. Otworzyłam je troszkę i spojrzałam przez powstałą szparkę na chodniczek. Stała na nim Nicki. Trzasnęłam drzwiami co chyba jej się nie spodobało bo zaczęła nerwowo pukać i dzwonić.
-Harry jesteś tam?!- krzyknęła. Spojrzałam na kanapę. Zauważyłam przeciągającego się loczka.
-Kto przyszedł?- zapytał.
-Em.. Nikt. Jakaś fanka przechodziła ulicą i darła się "Harry jesteś tam?!" Tak właśnie to była fanka- sama nie wiedziałam jak wpadłam na pomysł z tą głupią fanką.
-Harry koku otwórz mi! To ja Nicki!- no i musiała podać swoje imię?!
-Kat otwórz jej..-
-Nie! Nie wpuszczę jej do tego domu!-
-Dobra a więc sam to załatwię- podszedł do mnie i wziął na ręce po czym postawił z dala od drzwi. Już po chwili w salonie stała Nicki.
-Co ona tutaj robi?!- wrzasnęła na mój widok.
-Mieszkam- odpowiedziałam.
-Ona tutaj?! Nie lepiej gdybym ja z tobą zamieszkała kotku?- podeszła do niego i namiętnie pocałowała. Poczułam jak moje serce rozrywa się na małe kawałeczki.
-Nie przy ludziach- warknęłam.
-Spadaj na drzewo- Nicki zmroziła mnie wzrokiem.
-Dziewczyny czy wy musicie się kłócić?- Harry wyraźnie zdenerwował się.
-TAK!- krzyknęłyśmy równo obracając się do siebie plecami.
-Nicki wież może spotkamy się innym razem..- powiedział i wywalił czarną za drzwi domu.
-Czego ty od niej chcesz?- zapytał po jej wyjściu.
-Niczego porostu nie toleruje jej w tym domu..- odpowiedziałam.
-My też!- usłyszałam z salonu. No tak chłopcy już wstali.
-Ale to moja dziewczyna czy wy tego nie rozumiecie?!-
-Wiesz gdybyś nie był aż tak głupi twoja dziewczyna stała by właśnie przed tobą- powiedział Louis i popatrzył na nas robiąc brewki.
-Za dużo wyobrażasz sobie Teletubisiu- poklepałam go po ramieniu.
-Ja dużo? No co... Widać nad wami amorki- zrobił dziwną pozę na co ja wybuchłam nie opanowanym śmiechem.
-Dobra koniec tej pogaduszki dzisiaj jedziemy do studia na wywiad- przypomniał nam Zayn.
-Kat pojedziesz z nami?- teraz mulat skierował się do mnie.
-No wież.. Mogę z wami pojechać- wzruszyłam ramionami na co blondyn zaczął skakać ze szczęścia.
Po 15 minutach byliśmy już po śniadaniu. Pobiegłam na górę do swojego pokoju. Tam wzięłam z szafy ciuchy i wparowałam do łazienki. Wzięłam zimny prysznic i ubrałam wcześniej przygotowane ciuchy.. Włosy związałam w koka. Gotowa zbiegłam do chłopaków którzy siedzieli gotowi na kanapie.
-Za ile jedziemy?- zapytałam.
-Za.. 15 minut. Ale lepiej pojedziemy wcześniej- odpowiedział blondyn. Wyszłam więc z domu i wsiadłam do naszego auta. Później wsiedli chłopcy. Ruszyliśmy do studia. 10 minut później byliśmy już na miejscu.
-To wy idziecie?-
-Jakie 'idziecie'? Ty też idziesz- zaśmiał się Liam.
-Muszę?- jęknęłam.
-Tak- pociągnął mnie za rękę blondas. Już po chwili znajdowaliśmy się w studiu.
-Przyprowadziliście koleżankę?- uśmiechnęła się do nas jakaś kobieta.
-Nie ja.. ja? Nie.. Ja tylko pomyliłam sale- zwróciłam się w drugą stronę. Byłam coraz bliżej drzwi wyjściowych ale ktoś pociągnął mnie za marynarkę przez co wywaliłam się i wylądowałam pod nogami loczka.
-Nigdzie się chyba nie wybierasz?- cwaniacko uśmiechnął się w moją stronę.
-Idiota- mruknęłam wstając z podłogi. Usadowiliśmy swoje tyłki na wygodnej śnieżnobiałej kanapie. Kobieta zadawała chłopakom tysiące pytań. Nudziło mi się. Po kryjomu z marynarki loczka wyjęłam jego iPhona. Weszłam na Facebooka. Aktywna była Nicki... Już po chwili na małym ekraniku pojawiła się wiadomość od niej.
,,Spierdalaj od chłopaków.... Nie długo i tak ja będę mieszkała w tym domu na twoim miejscu"..
-Harry masz popierdoloną dziewczynę- powiedziałam tak żeby każdy mnie słyszał robiąc minę współczucia.
-Oddawaj mój telefon!- wyrwał mi z ręki telefon i spojrzał na wiadomość od Nicki.
-Dlaczego Harry ma głupią dziewczynę?- zapytała kobieta.
-Oto co napisała mi na Facebooku. Cytuję ,,Spierdalaj od chłopaków.. Nie długo i tak ja będę mieszkała w tym domu na twoim miejscu".
-Psycholka- kaszlnął Niall.
-Niall jak ty się szybko ode mnie uczysz- uśmiechnęłam się do blondasa. Pewnie wszyscy tam zebrani myśleli ,,Idioci".
-Emm.. Może wróćmy do tematu..- powiedziała zmieszana kobieta i ponownie zaczęła zadawać chłopakom pytania.
-Dobrze dziękuję wam za wywiad..- wreszcie mogliśmy wyjść ze studia. Wróciliśmy do domu.
-Musieliście gadać takie rzeczy o Nicki?- zapytał po wejściu do środka Harry.
-Oł Harry broni swojej dziewczyny- udał płacz Louis.
-Co wy do niej macie?!-
-Porostu chcemy uświadomić ci że Nicki chce zapewne od ciebie tylko kasę i sławe- mruknął Malina.
-Zastanów się nad tym związkiem- powiedziałam łagodnym głosem..
-A może macie rację?- popatrzył w podłogę.
-Naprawdę my to robimy dla twojego dobra.. Jeśli nie zakończysz tego teraz możesz mieć później kłopoty- poklepałam go po ramieniu.
-Dzięki że się troszczysz- uśmiechnął się do mnie i przytulił. Pobiegł do siebie.
-Nareszcie z nią zerwie- odetchnął Teletubiś.
Zdjęłam niewygodne obcasy z nóg i poczłapałam na górę. Gdy tylko znalazłam się w moim pokoju położyłam się na łóżku.
-ZERWAŁEM Z NIĄ!- usłyszałam uradowany głos Harrego który latał jak wściekły po całym domu. Wszyscy momentalnie wyskoczyliśmy ze swoich pokoi i zaczeliśmy latać za loczkiem. Wyglądało to komicznie. Banda wariatów latała i darła się ,,On z nią zerwał!". W kocu wybiegliśmy z domu i wskoczyliśmy do wielkiego basenu. Sama nie wiem dlaczego aż tak się z tego cieszyliśmy.
-Odważyłeś się jednak?- zapytałam po wyjściu z basenu.
-Szkoda że nie słyszałaś jaka była wściekła- zaśmiał się.
-Jak ona się wścieknie to uszy więdną- też zaśmiałam się po czym pobiegłam do siebie przebrać się. Ubrałam się już w moją piżamę czyli za dużą na mnie koszulkę z napisem ,,One Direcion Infection" i spodnie w kratkę. Ponownie zeszłam na dół gdzie zjedliśmy kolację. Później mały seans filmowy i do łóżek.
Obudziłam się. Zegarek wskazywał już 14:00.. Nie chciało mi się jednak wstawać więc ponownie kimnęłam.
-Ej śpiochu wstawaj- poczułam że ktoś po mnie skacze. Był to Harry.
-Złaś głąbie!- wrzasnęłam.
-Nie!- wystawił mi język i ponownie zaczął skakać.
-Dobra sam się o to prosiłeś- kopnęłam go prosto w krocze. Ten zleciał na podłogę.
-Nie musiałaś w to miejsce- powiedział piskliwym głosikiem zwijając się z bólu.
-Nic innego nie wpadło mi do mojego głupiego łbu- zaśmiałam się. Ten jednak pociągnął mnie na podłogę. Wylądowałam prosto na nim.
-Ładnie wyglądasz- uśmiechnął się. Ponownie przywaliłam mu w krocze.
-Jesteś okropną kobietą- pisnął.
-Mama uczyła gdzie najlepiej kopać- wybuchłam śmiechem.
-Dobra wstawaj i złaś na dół- powiedział już normalnym głosem i zeszedł na dół.
-Uważajcie na Kat! Ona dziś kopie w krocze!- pisnął na cały dom.
___________________________________________________________________________________
No nie jestem zadowolona z tego rozdziału no ale.. akcja z kroczem jest dla mnie git..
Dobra a więc dedykuję rozdział PurpleRose17..
No a jak podoba się nowy wygląd bloga?! Dla mnie najładniejsze tło które sama robiłam no ale to zdjęcie u góry też przerobiłam ,,Love Forever".. To (tak jak mawia PurpleRose17) koniec ogłoszeń parafialnych..
Krystian wysłał mi taką wiadomość z której zwijam się ze śmiechu ,,Kurwa nie żyję. Dziękuję za twoją cenną uwagę. Amen". Po tej wiadomości jebłam... Chociaż dostawałam śmieszniejsze teksty..
Dobra nie rozpisuję się..
Pozdro ;P xX
-
niedziela, 1 lipca 2012
Rozdział 9
1 września 2011 r.
Minął już miesiąc.. Mieszkam u cioci Margaret. Ona jedyna przygarnęła mnie pod dach. Dlaczego mieszkam u niej a nie u chłopaków? Pokłóciłam się z Harrym który wywalił mnie na zbity pysk. Chłopcy próbowali jakoś go powstrzymać ale on kazał mi nie wracać. Nie utrzymuję zatem z nimi żadnych kontaktów. Czasem brakuje mi ich wygłupów, śmiechu który słychać co ranek, głupich min przy śniadaniu, obiedzie i kolacji. Brakuje mi właściwie wszystkiego co może być związane z nimi. Ale powoli zaczynam się przyzwyczajać do atmosfery panującej w małym domku u cioci. Jest tutaj cicho i przytulnie. Może nie tak jak u chłopaków ale jakoś żyję. Może teraz wróćmy do rzeczywistości. Jest 15:00 po południu. Leżę w moim jakże wygodnym łóżku i nie zamierzam wstawać przez najbliższe pare dni. Ciocia próbuje przekonać mnie do wyjścia na świeże powietrze ale nie mam na to ochoty.
Kończę to pisanie. I tak kontynuowanie tego tekstu nie miało by najmniejszego sensu..
Odłożyłam pamiętnik na półkę i poczłapałam do kuchni. Tam wyjęłam z lodówki resztki zupy która została po obiedzie. Odgrzałam ją i zjadłam. Po tym ponownie położyłam się na łóżku.
-Katherine.. Nie możesz wiecznie leżeć na tym łóżku..- usłyszałam głos cioci.
-Co mogę innego zrobić? Moje życie dawno straciło już sens..-
-Oł Kat nie możesz wiecznie żyć tą kłótnią z Harrym...- pocieszała mnie.
-Może i nie mogę.. Ale brakuje mi chłopaków.. Bez nich to już nie to samo-
-Nie marudź. Wstawaj i pójdziesz do sklepu.. Musisz w końcu wyjść z domu- pociągnęła mnie za rękę przez co spadłam z łóżka. Nie chętnie wstałam z podłogi i podeszłam do szafy. Ubrałam się i wzięłam moją torbę. Ciocia dała mi listę zakupów i jakieś pieniądze. Powiedziała żebym wstąpiła jeszcze do ,,Milk Shake City". Wyszłam więc z domu i pobiegłam do sklepu. Gdy byłam na miejscu kupiłam wszystkie potrzebne mi rzeczy i poszłam do ,,Milk Shake City". Tam zajęłam jeden ze stolików. Zamówiłam jednego shake i wróciłam do stolika... Nagle zauważyłam blondyna z Hazzą którzy weszli do środka. Blondyn chyba też mnie zauważył bo zaczął biegnąć ze smajlem na twarzy w moją stronę..
-Kat!- przytulił mnie..
-Żarłoku!- zaśmiałam się.
-Gdzieś ty się podziewała?! Wiesz jak ja się o ciebie martwiłem. Codziennie telefonowałem i..- położyłam dłoń na jego gębie.
-Człowieku zwolnij tempo... Gadasz jak oparzony.-
-No wiem ale ja się o ciebie tak martwiłem. Chłopcy też. Dlaczego się nie odzywałaś? Dlaczego ja znów zaczynam gadać w takim tempie? Nie ważne. Odpowiedz na wszystkie pytania..- powiedział tak szybko że nie nadążałam.
-Nie zrozumiałam ani słowa..- zachichotałam.
-Niall może choć my już po te shake'i- warknął Harry.
-Przymknij się... Muszę porozmawiać z Kat- zmroził go wzrokiem.
-Nie będziemy z nią gadać-
-Ale ja będę-
-Ale ja ci tego zabraniam..-
-Ale ja chcę z nią pogadać-
-Ale ja nie pozwalam ci-
-Sam mógłbyś przeprosić Kat..-
-Niby za co?-
-Teraz udajesz nie winnego. Kiedy ty nazywałeś ją suką ona jakoś to znosiła a kiedy ona nazwała cię pieprzonym dupkiem wywaliłeś ją z domu..- warknął blondas. Cieszyło mnie to że stanął w mojej obronie. Że nie był po stronie Harrego..
-Ja..- loczek nie mógł nic powiedzieć. Widocznie blondynek solidnie mu dopiekł.
-Tak jak myślałam. Teraz nic nie umiesz z siebie wypowiedzieć. Najlepiej nazwij mnie znów suką- mruknęłam i wybiegłam z budynku. Biegłam przed siebie. Nagle poczułam że ktoś łapie mnie za rękę.. Odwróciłam się. Był to Harry.
-Czego ode mnie chcesz?!-
-Kat.. Proszę.. wybaczyć mi tamto.. Ja.. Ja nie panowałem nad sobą. Sam do dziś nie rozumiem dlaczego to zrobiłem..-
-Nie wiem czy mogę ci zaufać..-
-Proszę.. Nie gniewaj się na mnie- przytulił mnie. Odwzajemniłam uścisk.
-Tęskniłam- szepnęłam.
-Ja bardziej..- staliśmy na środku chodnika przytuleni do siebie. Bardzo brakowało mi tego. Poczułam się bezpieczna w jego objęciach.
-Wrócisz do domu?- zapytał.
-Dlaczego miałabym nie wrócić?.. A teraz muszę wrócić do cioci..- skierowałam się do domku ciotki. Tam opowiedziałam jej o wszystkim.
-To idziemy cię spakować- szlochneła i pomogła spakować mi walizki.. Już 4 godziny później siedziałam na wygodnej kanapie razem z moimi wariatami. Razem oglądaliśmy jakiś horror.. Jak zwykle piszczeli i skakali ze strachu.
-WOW już 1:00.. Pora pójść spać- powiedział Liam i wyłączył telewizor..
-Ty idź my nie potrzebujemy snu- wystawiłam mu język i ponownie włączyłam telewizor.
-Cała ty- mruknął i ponownie usiadł na kanapie. Już po chwili wszyscy zasnęliśmy...
__________________________________________________________________________________
Okropnie krótki ale nic innego nie przyszło mi do głowy.. Kat wróciła do chłopaków.. Jakie to piękne.
A więc dedykuję ten rozdział Klaudi którą przepraszam za to że rozdział nie był przed 19:00 ale jeden nie właściwy ruch i cały rozdział poszedł!.. No ale teraz jest i mam nadzieję że chociaż troszkę się spodoba.. Mi osobiście nie podoba się ani troszkę.. Dobra nie rozpisuję się..
Pozdro ;P xX
Połączyłam 2 zdjęcia i dodałam parę dodatków (błysk na zębach Hazzy). No i wyszło takie coś.. Podoba się?
Minął już miesiąc.. Mieszkam u cioci Margaret. Ona jedyna przygarnęła mnie pod dach. Dlaczego mieszkam u niej a nie u chłopaków? Pokłóciłam się z Harrym który wywalił mnie na zbity pysk. Chłopcy próbowali jakoś go powstrzymać ale on kazał mi nie wracać. Nie utrzymuję zatem z nimi żadnych kontaktów. Czasem brakuje mi ich wygłupów, śmiechu który słychać co ranek, głupich min przy śniadaniu, obiedzie i kolacji. Brakuje mi właściwie wszystkiego co może być związane z nimi. Ale powoli zaczynam się przyzwyczajać do atmosfery panującej w małym domku u cioci. Jest tutaj cicho i przytulnie. Może nie tak jak u chłopaków ale jakoś żyję. Może teraz wróćmy do rzeczywistości. Jest 15:00 po południu. Leżę w moim jakże wygodnym łóżku i nie zamierzam wstawać przez najbliższe pare dni. Ciocia próbuje przekonać mnie do wyjścia na świeże powietrze ale nie mam na to ochoty.
Kończę to pisanie. I tak kontynuowanie tego tekstu nie miało by najmniejszego sensu..
Odłożyłam pamiętnik na półkę i poczłapałam do kuchni. Tam wyjęłam z lodówki resztki zupy która została po obiedzie. Odgrzałam ją i zjadłam. Po tym ponownie położyłam się na łóżku.
-Katherine.. Nie możesz wiecznie leżeć na tym łóżku..- usłyszałam głos cioci.
-Co mogę innego zrobić? Moje życie dawno straciło już sens..-
-Oł Kat nie możesz wiecznie żyć tą kłótnią z Harrym...- pocieszała mnie.
-Może i nie mogę.. Ale brakuje mi chłopaków.. Bez nich to już nie to samo-
-Nie marudź. Wstawaj i pójdziesz do sklepu.. Musisz w końcu wyjść z domu- pociągnęła mnie za rękę przez co spadłam z łóżka. Nie chętnie wstałam z podłogi i podeszłam do szafy. Ubrałam się i wzięłam moją torbę. Ciocia dała mi listę zakupów i jakieś pieniądze. Powiedziała żebym wstąpiła jeszcze do ,,Milk Shake City". Wyszłam więc z domu i pobiegłam do sklepu. Gdy byłam na miejscu kupiłam wszystkie potrzebne mi rzeczy i poszłam do ,,Milk Shake City". Tam zajęłam jeden ze stolików. Zamówiłam jednego shake i wróciłam do stolika... Nagle zauważyłam blondyna z Hazzą którzy weszli do środka. Blondyn chyba też mnie zauważył bo zaczął biegnąć ze smajlem na twarzy w moją stronę..
-Kat!- przytulił mnie..
-Żarłoku!- zaśmiałam się.
-Gdzieś ty się podziewała?! Wiesz jak ja się o ciebie martwiłem. Codziennie telefonowałem i..- położyłam dłoń na jego gębie.
-Człowieku zwolnij tempo... Gadasz jak oparzony.-
-No wiem ale ja się o ciebie tak martwiłem. Chłopcy też. Dlaczego się nie odzywałaś? Dlaczego ja znów zaczynam gadać w takim tempie? Nie ważne. Odpowiedz na wszystkie pytania..- powiedział tak szybko że nie nadążałam.
-Nie zrozumiałam ani słowa..- zachichotałam.
-Niall może choć my już po te shake'i- warknął Harry.
-Przymknij się... Muszę porozmawiać z Kat- zmroził go wzrokiem.
-Nie będziemy z nią gadać-
-Ale ja będę-
-Ale ja ci tego zabraniam..-
-Ale ja chcę z nią pogadać-
-Ale ja nie pozwalam ci-
-Sam mógłbyś przeprosić Kat..-
-Niby za co?-
-Teraz udajesz nie winnego. Kiedy ty nazywałeś ją suką ona jakoś to znosiła a kiedy ona nazwała cię pieprzonym dupkiem wywaliłeś ją z domu..- warknął blondas. Cieszyło mnie to że stanął w mojej obronie. Że nie był po stronie Harrego..
-Ja..- loczek nie mógł nic powiedzieć. Widocznie blondynek solidnie mu dopiekł.
-Tak jak myślałam. Teraz nic nie umiesz z siebie wypowiedzieć. Najlepiej nazwij mnie znów suką- mruknęłam i wybiegłam z budynku. Biegłam przed siebie. Nagle poczułam że ktoś łapie mnie za rękę.. Odwróciłam się. Był to Harry.
-Czego ode mnie chcesz?!-
-Kat.. Proszę.. wybaczyć mi tamto.. Ja.. Ja nie panowałem nad sobą. Sam do dziś nie rozumiem dlaczego to zrobiłem..-
-Nie wiem czy mogę ci zaufać..-
-Proszę.. Nie gniewaj się na mnie- przytulił mnie. Odwzajemniłam uścisk.
-Tęskniłam- szepnęłam.
-Ja bardziej..- staliśmy na środku chodnika przytuleni do siebie. Bardzo brakowało mi tego. Poczułam się bezpieczna w jego objęciach.
-Wrócisz do domu?- zapytał.
-Dlaczego miałabym nie wrócić?.. A teraz muszę wrócić do cioci..- skierowałam się do domku ciotki. Tam opowiedziałam jej o wszystkim.
-To idziemy cię spakować- szlochneła i pomogła spakować mi walizki.. Już 4 godziny później siedziałam na wygodnej kanapie razem z moimi wariatami. Razem oglądaliśmy jakiś horror.. Jak zwykle piszczeli i skakali ze strachu.
-WOW już 1:00.. Pora pójść spać- powiedział Liam i wyłączył telewizor..
-Ty idź my nie potrzebujemy snu- wystawiłam mu język i ponownie włączyłam telewizor.
-Cała ty- mruknął i ponownie usiadł na kanapie. Już po chwili wszyscy zasnęliśmy...
__________________________________________________________________________________
Okropnie krótki ale nic innego nie przyszło mi do głowy.. Kat wróciła do chłopaków.. Jakie to piękne.
A więc dedykuję ten rozdział Klaudi którą przepraszam za to że rozdział nie był przed 19:00 ale jeden nie właściwy ruch i cały rozdział poszedł!.. No ale teraz jest i mam nadzieję że chociaż troszkę się spodoba.. Mi osobiście nie podoba się ani troszkę.. Dobra nie rozpisuję się..
Połączyłam 2 zdjęcia i dodałam parę dodatków (błysk na zębach Hazzy). No i wyszło takie coś.. Podoba się?
Subskrybuj:
Posty (Atom)